O św. Józefie, Maryi i zaufaniu w małżeństwie
W oczach i w sercu Józefa Maryja była
niewiarygodnie wiarygodna, bo cała święta.
Wyobraźmy sobie następującą sytuację: dwoje młodych, szlachetnych i związanych z Bogiem ludzi, kocha siebie nawzajem. Żyją w czystości i świętości. Po jakimś czasie są już pewni tego, że mogą sobie nawzajem zawierzyć własny los. Decydują się na małżeństwo i zawierają oficjalnie zaręczyny, nadal żyjąc w czystości. Jednak kilka tygodni przed ślubem wydarza się coś zupełnie zaskakującego. Oto ona zwierza się swojemu narzeczonemu z tego, że oczekuje narodzin swego dziecka. Jednocześnie zapewnia go o tym, że z żadnym mężczyzną nie miała romansu i że z nikim nie współżyła. Łatwo wyobrazić sobie reakcję narzeczonego. Prawdopodobnie byłby on boleśnie rozgoryczony, rozczarowany i pełen złości na swoją narzeczoną. Czułby się nie tylko zdradzony i oszukany, ale też chyba wykpiony, skoro narzeczona jest w ciąży, a jednocześnie zapewnia, że żyje w czystości i dziewictwie.
Powyższa historia wydarzyła się naprawdę! Stało się tak tylko jedyny raz w całej historii ludzkości. Ta niewiarygodna historia zaskoczyła wszystkich. Oczywiście najbardziej samych zainteresowanych, czyli Maryję i Józefa. Historia ta wydarzyła się wtedy, gdy zawarli już ze sobą ślub, ale nie zamieszkali jeszcze razem. Pierwszym faktem, który uderza, gdy czytamy w Ewangelii o tej historii, jest to, że zanim zamieszkali razem, Józef wiedział już o tym, że jego Małżonka oczekuje narodzin dziecka. To były pierwsze tygodnie ciąży, a więc z zewnątrz nie było jeszcze widać, że Maryja jest w stanie brzemiennym. Płynie stąd oczywisty wniosek, że Józef mógł się o wszystkim dowiedzieć tylko od jednej osoby, a mianowicie bezpośrednio od swojej Małżonki. Ona powiedziała mu nie tylko o tym, że jest już Matką, ale nawet o tym, że dziecko, które urodzi, będzie płci męskiej, bo tak zapowiedział Najwyższy, który zapytał Ją o to, czy chce być Matką Jego Syna w ludzkiej naturze.
W całej tej historii jest jednak fakt jeszcze bardziej szczególny i niezwykły. Otóż Józef uwierzył Maryi! Uwierzył w najbardziej niezwykłą historię przyjaźni Boga z człowiekiem! Uwierzył w rzecz po ludzku zupełnie niewiarygodną! A skoro uwierzył, to znaczy, że Maryja musiała być w jego oczach i w jego sercu niewiarygodnie wiarygodna. Nie miał nawet cienia wątpliwości co do tego, że to, co Ona mu relacjonuje po zwiastowaniu, jest prawdą, chociaż wszystkie okoliczności zdają się dowodzić, że tym razem Maryja kłamie.
Pojawia się teraz najważniejsze pytanie: co jest dowodem na to, że Józef uwierzył Maryi? Co jest dowodem na to, że on też — podobnie jak jego Małżonka — nie miał wątpliwości, że oto sam Bóg wszedł w życie Maryi i że zaproponował Jej najbardziej niezwykłą formę współpracy w dziele zbawienia? Otóż dowodem tym jest reakcja Józefa. Gdyby nie uwierzył Maryi i gdyby był przekonany — na co wskazywały wszystkie okoliczności! — że został zdradzony i oszukany, wtedy nie chciałby przyjąć Maryi do siebie z tego powodu, że czułby do Niej wielki żal i że wstydziłby się Jej postawy. Tymczasem on się nie wstydzi Maryi, nie czuje się przez Nią zdradzony i oszukany lecz przeciwnie, boi się wziąć Maryję do siebie. Skoro się boi, to znaczy, że czuje się kimś niegodnym, by być aż tak blisko Tej, która uwierzyła Bogu i której on sam też uwierzył. Anioł Boży nawiązuje do przeżyć Józefa i mówi mu, by nie bał się wziąć do siebie swej Małżonki (por. Mt 1, 20). Nie mówi natomiast, by Józef nie wstydził się wziąć do siebie Maryi czy by Jej uwierzył.
Historia Maryi i Józefa jest dla nas potwierdzeniem tego, że kobieta i mężczyzna mogą sobie zaufać dosłownie bezgranicznie, jeśli tylko oboje żyją w sposób święty i jeśli ufają Bogu nada wszystko: bardziej nawet niż samemu sobie i niż własnym szlachetnym marzeniom.
opr. mg/mg