Pożegnać dziecko utracone

Utrata dziecka na skutek poronienia to dla rodziców dramat. Pogrzeb takiego dziecka jest możliwy w świetle polskiego prawa - i ma on wartość terapeutyczną, człowiek potrzebuje bowiem wyrażać swój żal, a nie chować go w sobie

Pożegnać dziecko utracone

Podczas zbiorowego pogrzebu we Wrocławiu zostało pochowanych 50 dzieci utraconych na skutek poronienia. To kolejne miasto w Polsce, w którym — dzięki wypracowaniu odpowiednich procedur — każda osoba zmarła przed narodzeniem może być pożegnana z godnością.

To pierwszy taki pochówek we Wrocławiu. Do tej pory, podobnie jak w przeważającej większości polskich miast, można było zorganizować pogrzeb tylko tym dzieciom straconym w poronieniu, których rodzice zebrali stosowne dokumenty. Jeśli z jakichś przyczyn nie udało im się tego zrobić, najmniejsze dzieci (do 22. tygodnia ciąży) były zazwyczaj spalane jak odpady medyczne. To był problem i dla pracowników spalarni, i dla szpitali, i dla rodziców, którzy po pierwszym szoku związanym ze stratą pytali lekarzy, gdzie jest pochowane ich dziecko. — Każda gmina ma obowiązek zorganizowania pogrzebu, wynikający z prawa do chowania ludzi, których nikt inny nie pochowa — mówią państwo Magdalena i Piotr Krajewscy, inicjatorzy pogrzebu we Wrocławiu. — Dzieci utracone po poronieniu wpisują się w to prawo, tylko gdzieś w różnorodności przepisów zostało to zgubione. Teraz formalna ścieżka została przetarta. Dzięki procedurze każdy z podmiotów wie dokładnie, jaki jest zakres jego obowiązków i sposób postępowania.   

Razem można więcej!

Państwo Krajewscy, podpowiadając pomysł pochówków, spotkali się z ogromną przychylnością urzędników wrocławskiego magistratu. — Dla nas jest to niezwykle ważne działanie — mówi Jadwiga Ardelli-Książek, wicedyrektorka Wydziału Zdrowia Urzędu Miejskiego Wrocławia, jeden z sygnatariuszy dokumentu. — Pochówek tych dzieci jest kwestią bardzo delikatną, a my chcemy wspomóc mieszkańców naszego miasta w trudnej sytuacji. Przy opracowywaniu procedury pochówku dzieci martwo urodzonych chodziło o to, by wszystkie szpitale w sposób jednolity uwzględniły wynikający z niej sposób realizacji zadania — dodaje wicedyrektorka. —  Stało się to możliwe dzięki wcześniejszym konsultacjom z prawnikami, dyrektorami wrocławskich szpitali, które w swojej strukturze mają oddziały  położnicze, dyrektorami MOPS-u  i Zarządu Cmentarzy Komunalnych oraz prowadzoną przez siostry boromeuszki Fundacją Evangelium Vitae, która monitoruje we Wrocławiu zakrojone na szeroką skalę działania prorodzinne.

Każde dziecko ma prawo

Wielu rodziców nie ma świadomości, że mogą pochować swoje dziecko utracone na każdym etapie ciąży. — Taki pochówek stał się możliwy od 2006 r., dzięki nowelizacji Przepisów w sprawie postępowania ze zwłokami i szczątkami ludzkimi z 20 stycznia 2007 r. — mówi ks. Jacek Kotowski, duszpasterz rodzin diecezji łomżyńskiej, inicjator procedur w urzędach miast diecezji. —  Minister zdrowia Zbigniew Religa doprecyzował  zapis definicji zwłok, określając, że „za zwłoki ludzkie uważa się ciała osób zmarłych i dzieci martwo urodzonych, bez względu na czas trwania ciąży”. Równocześnie znowelizowano przepisy dotyczące karty zgonu, zgodnie z którymi jest ona wypełniana dla osób zmarłych i dzieci martwo urodzonych, bez względu na długość trwania ciąży, na wniosek osób uprawnionych do pochowania.  Takie zapisy przepisów prawnych umożliwiły pochowanie każdego dziecka, niezależnie od czasu trwania ciąży.

Niestety, praktyka nie nadąża za zmianami prawnymi. Zdarza się, że pracownicy szpitali nadal nie znają tych wytycznych, więc nie informują o nich rodziców. — Gdy w 2011 r., w piątym tygodniu ciąży traciłam dziecko, poinformowałam lekarza wykonującego zabieg łyżeczkowania, że chcę je pochować — mówi Magdalena Krajewska. — Lekarz bardzo na mnie nakrzyczał. „Co, pani chce to pochować?!” — usłyszałam. „Przecież tu będzie więcej pani szczątek niż dziecka”. Narzekał też, że będzie miał papiery do wypełniania. Byłam niezłomna — ponieważ jako pracownik poradni rodzinnej wiedziałam, jakie przysługują mi prawa. Później zaczęłam myśleć o osobach, które tej wiedzy nie mają. Zaangażowaliśmy się z mężem w działania informacyjne, by poszerzać świadomość pracowników medycznych, którzy są przy zabiegu, oraz matki i ojca dziecka utraconego.

Procedura prawna

Aktualnie rodzice mają dwie drogi prawne, w wyniku których mogą pochować dziecko, u którego nie można jeszcze stwierdzić płci na podstawie zewnętrznych narządów. Mogą zlecić przeprowadzenie badań genetycznych w celu poznania płci dziecka na własny koszt (ok. 400—600 zł, czas oczekiwania około dwóch tygodni). Ustalenie płci od niedawna prawnicy uznali za niezbędne  do tego, by otrzymać dokument zwany „zgłoszeniem urodzenia martwego dziecka”. Wcześniej w takich wypadkach nie trzeba było robić badań genetycznych: lekarz wpisywał w dokumencie płeć domniemaną. Dzięki karcie „zgłoszenia urodzenia martwego dziecka” zyskuje się prawo do otrzymania w USC „aktu urodzenia dziecka” z adnotacją, że urodziło się martwe. Tym samym zyskuje się prawo do pogrzebu oraz świadczeń: 8-tygodniowego płatnego urlopu macierzyńskiego dla matki, dwudniowego urlopu okolicznościowego związanego ze śmiercią członka najbliższej rodziny i wypłaty zasiłku pogrzebowego ZUS. — Trudność polega na tym, że zamiar pochowania dziecka i chęć przeprowadzenia badań genetycznych należy zgłosić lekarzowi przed zabiegiem łyżeczkowania, by mógł  w odpowiedni sposób pobrać i zabezpieczyć materiał — wyjaśnia pani Magdalena. — Rodzice w nagłej sytuacji poronienia nie są zazwyczaj przygotowani na to, by dopilnować takich kwestii, a po zabiegu łyżeczkowania na pobranie materiału do badań jest już za późno. Jeśli nie zlecą badań genetycznych, mogą poprosić lekarza o wydanie „karty zgonu w celu pochówku”, w której nie wymaga się wpisania płci. Taki dokument wystarcza, by zorganizować pogrzeb na cmentarzu komunalnym bądź parafialnym. Różnica jest taka, że pochówek dziecka muszą zorganizować na własny koszt i bez prawa do urlopów. — Prawie zawsze jest możliwość pochówku. Niekiedy pojawiają się opory ludzi po jednej i drugiej stronie — mówią o swoim doświadczeniu spotkań z osobami po stracie państwo Krajewscy.

Utrata dziecka to dla rodziców dramat, który pozostawia ślady na całe życie. Większa świadomość osób towarzyszących przy poronieniach sprawi, że do dramatu związanego z odejściem dziecka, nie będzie dokładany kolejny stres, wiążący się z nieświadomością przysługujących praw.

W skali kraju

Wrocław jest kolejnym miastem, w którym wytyczono procedury. Podobne dokumenty opracowano już m.in. w Łomży, Ostrołęce, Płocku, Koszalinie, Szczecinie i Gorzowie Wielkopolskim. Ile jest dokładnie w Polsce miast, które mają opracowaną procedurę pochówków dzieci utraconych w wyniku poronień, nie wiadomo. Nie rejestruje się tego na poziomie ogólnopolskim ani w administracji państwowo-samorządowej, ani w duszpasterskiej. — Im więcej mówimy o tych możliwościach, tym większe szanse, że znajdą się osoby, które doprowadzą do uruchomienia takich procedur w innych miastach — mówi ks. Jacek Kotowski. We Wrocławiu Mszy św. pogrzebowej przewodniczył biskup pomocniczy, ks. Andrzej Siemieniewski.  — W Kościele zmieniło się bardzo dużo w kwestii pożegnania dzieci utraconych — wyjaśnia ks. Kotowski. — Odprawiana jest Msza św. przy szczątkach dziecka; ksiądz z rodzicami udaje się na cmentarz; rodzice mogą nadać imię swojemu zmarłemu dziecku, niezależnie od czasu trwania ciąży; księża starają się być przy cierpiących rodzicach w tym trudnym czasie. Biskup diecezji łomżyńskiej Stanisław Stefanek wydał także instrukcję, w której uczula kapłanów, by nie zobowiązywali rodziców do składania ofiary z racji takiego pogrzebu.

Miejsce dla bliskich

Świadomość społeczna w kwestii pochówku dopiero się rodzi, dlatego wiele dzieci utraconych zostaje pozostawionych w szpitalach. Według statystyk we Wrocławiu dochodzi rocznie do 1500 poronień, w Ostrołęce jest takich przypadków około 300. Zbiorowe pochówki umożliwią godne pożegnanie tych osób. Podczas wrocławskiego pogrzebu uczestnicy dziękowali za to, że znaleźli dla swojego dziecka konkretne, a nie symboliczne miejsce spoczynku. — Naszą rolą jest nie tylko doprowadzić do pochówku i postawienia na nim pomnika, upamiętniającego dziecko i jego rodziców, lecz także pomóc po stracie — mówi s. Ewa Jędrzejak, prezes Fundacji Evangelium Vitae. — Przy naszej fundacji działają terapeuci NEST, specjalizujący się wspieraniem osób w takich sytuacjach. Wydaliśmy także broszurkę z instruktażem dla rodziców, którzy utracili swoje dziecko w poronieniu, by wiedzieli, jak i gdzie załatwiać sprawy pogrzebu, tak by jak najlepiej to zadziałało.

Kolejne pochówki dzieci planowane są we Wrocławiu co trzy miesiące.

Szczegółowe informacje zainteresowani znajdą na stronie Duszpasterstwa Rodzin Diecezji Łomżyńskiej w zakładce: Poronienia. Po dokładne instrukcje można się również zwracać do ks. Jacka Kotowskiego: jkotowski@diecezja.lomza.pl.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama