Konferencja o wartości spędzania życia razem z drugą osobą i miłości małżeńskiej
Cieszymy się, że tu jesteście. W ciszy tego miejsca chcecie spojrzeć na siebie, na swoje małżeństwo z perspektywy czasu i powiedzieć znów sobie i Jezusowi — „Jak dobrze być razem”. Dziękujemy dziś Duchowi Świętemu, który dał wam natchnienie, by wyrwać się na chwilę z wiru życia i wyjść na miejsce pustynne, aby postawić sobie nawzajem pytanie - Jaka jest moja miłość? Przed laty, kiedy rozpoczęliście razem wędrówkę przez życie, świadomi byliście, ze trzeba będzie budować dom. Na pewno, wtedy pomyśleliście, że ten dom trzeba zbudować na skale. Ale jak wiecie nie jest łatwo budować na skale. Żeby zrobić fundament potrzeba mocnego spoiwa. Tym spoiwem w waszym przypadku była i jest miłość. To ona pierwsza zajrzała wam w oczy, które zajaśniały wtedy tak cudownie, że jej blask olśniewał wasze oblicza, aż ludzie mówili z podziwem — „Patrzcie jak oni się kochają!”. To ona w końcu była tak gorąca i odważna, że przyprowadziła was razem przed ołtarz Pana, aby ją pobłogosławił. A kiedy to uczynił, wsadził was na jedną łódkę, byście popłynęli razem z Nim poprzez ocean swego życia. Uświadomiliście sobie wtedy, że jesteście odtąd zdani tylko na siebie, ale też wiedzieliście, że obok was jest Jezus. A kiedy będzie trudno, On się zaraz zjawi i pomoże, bo jest Miłością, a miłość jest po to, była kochana. Miłość sprawdza się wtedy, gdy coś kosztuje. Mierzy się ją ofiarą i poświęceniem. Na początku drogi, wiedzieliście, że miłość to ofiara, poświęcenie i trzeba do niej ciągle dorastać. Miłość to jak wino, im starsze, tym lepsze. Wyjechaliście dzisiaj ze swoich domów, aby w ciszy tego miejsca zastanowić się nad swoim życiem. Bo trzeba ciągle zadawać sobie pytanie- Co mam zrobić, aby być jeszcze lepszym człowiekiem, mężem, żoną, ojcem, matką? Kochani, po co dzisiaj wracamy myślą do początków waszej miłości? No właśnie - po co? Po to, aby na nowo popatrzeć sobie w oczy! Aby usiąść wokół waszej zapalonej świecy w cieniu Jezusa i powiedzieć Mu — Jaka jest moja miłość? Czy ona jest kochana? Ona miała się rozwijać i dojrzewać jak wino. Jaka, więc ona jest, czy bardziej dojrzała niż przed laty? Wiemy, że ten skarb niesiemy w naczyniach glinianych. Czy troszczysz się o ten skarb? Kochani, popatrzcie sobie w te rekolekcje w oczy przy blasku zapalonej Chrystusowej świecy. Może jesteście tak zabiegani, że mijacie się tylko w drzwiach. Może zapomnieliście jakiego koloru są wasze oczy. I nie tłumaczmy się, że nie widać, kiedy wracamy do domu, bo już jest ciemno. A może, by tak usiąść na ławce, tak jak przed laty — jak chłopak z dziewczyną i tak głęboko popatrzeć na nowo w swoje oczy, tak, aby zaiskrzyły, jak za pierwszym razem. Pamiętacie, wtedy nie chciało się wracać do domu, choć rodzice czekali i pora była późna. A teraz, czy chętnie jesteście razem? Czy czekacie na siebie? Czy szukacie takich chwil, by jak najwięcej być razem? Dzieci potrzebują ojca i matki, ale i mąż potrzebuje żony, a żona potrzebuje męża. Jakie są nasze spotkania w domu? Jakie są nasze rodzinne spotkania przy stole? Czy chociaż w niedzielę jesteśmy razem? No właśnie razem, jak to pięknie brzmi. Czy jako mąż i żona pamiętam, że razem to znaczy „jedno”. W jednej z piosenek śpiewamy, tak pięknie:
„Aby byli jedno, aby świat zobaczył.
Ażeby mieli miłość, aby świat uwierzył”.
Jak wygląda to „jedno” w naszej rodzinie? Czy jesteśmy jedno w naszych myślach i pragnieniach? A kiedy przyjdą dni trudne, czy pamiętam, że „Miłość nie pamięta złego i nigdy nie ustaje”. Czy prosisz Jezusa by uciszał wszelkie burze? Czy modlisz się do Niego za swojego męża, za swoją żonę, a kiedy przyjdą trudne dni, czy prosisz Go, aby przyszedł z pomocą? Nie możemy liczyć tylko na nasze ludzkie siły, bo one są zbyt słabe wobec niektórych problemów naszego życia. Zamiast wrzeszczeć na siebie, uklęknijcie razem i powiedzcie Jezusowi co was boli, a on na pewo przyjdzie ze swoim pokojem. Powie wam, że miłość nie zazdrości, nie unosi się gniewem, nie szuka swego i nigdy nie ustaje. Miłość nie znosi milczenia, oraz dni cichych bez patrzenia sobie w oczy. Miłość jest odważna, a mimo trudności ma odwagę przytulić i powiedzieć — przepraszam, jutro będzie lepiej. Miłość, to — proszę, dziękuję, przepraszam! Te trzy złote słowa, gdybyśmy te słowa nadużywali, nie byłoby problemów, narzekania na siebie. Miłość nigdy nie ustaje i choć człowiek posuwa się z wiekiem, zawsze jest ta sama, bo miłość jest kochana. Jeśli nie będzie kochana, stanie się nienawiścią, a wtedy człowiek dla człowieka staje się wilkiem. A więc w te rekolekcje popatrzcie sobie w oczy . Popatrzcie Jezusowi w oczy i odpowiedzcie mu — Czy wy kochacie miłość? Bo jak pisze ks. Jan Twardowski — „Spieszmy się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą”. Zróbmy wszystko w tych dniach, aby nadrobić to, co zostało przez nas zaniedbane w miłości. A kiedy skończą się rekolekcje, aby nikt z was nie miał wątpliwości, że w wśród nas trwają wiara, nadzieja i miłość, a miłość jest z nich największa. Tego wam życzę i oto się dla was modlę. Amen
Drodzy moi dobrze być razem ,człowiek potrzebuje drugiego człowieka potrzebuje wspólnoty gdzie czuje się dobrze gdzie jest bezpieczny czy wreszcie tak jak w przeczytanej przed chwilą Ewangelii przeżywa radość. właśnie ten fragment Ewangelii mówi o pobycie Jezusa na weselu w Kanie Galilejskiej. Jezus , Jego Matka oraz uczniowie dzielą radość i szczęście nowożeńców. Może kogoś dziwić , że Jezus chciał iść na wesele , że chciał przebywać w takim radosnym zgiełku . Nie trzeba się dziwić - Jezus nie potępia radości , ani zabawy , rozsądnego rozweselania się winem , ani wesołej piosenki . On stał się człowiekiem , aby pokazać nam jak korzystać z daru życia , wnosząc w nie radość , miłość i pokój . Jezus potępia tylko co głupie — takie rozrywki , które odbierają człowiekowi — rozum , które poniżają człowieka — jak pijaństwo , nieczystość. Nie ma wątpliwości , że Jezus błogosławi i uświęca wszystko , co naprawdę raduje i uszczęśliwia człowieka ,to co mu ułatwia życie. Udał się na wesele , by sprawić radość młodym ludziom. był to pierwszy cud Jezusa i ten pierwszy cud czyni Jezus dla zakochanych , aby pokazać , że Bóg jest Miłością. I to właśnie z miłością podszedł do nowożeńców, a kiedy zabrakło wina szybko wybawił ich z kłopotu, czyniąc pierwszy cud przemiany wody w wino. Kochani ten cud Jezusa powtarza się i dzisiaj kiedy to młodzi ludzie stają przed ołtarzem Chrystusa i Jemu powierzają swoją drogę życia w małżeństwie. Kiedy ze wzruszeniem wypowiadają te piękne słowa przysięgi małżeńskiej: ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz to, że nie opuszczę cię, aż do śmierci. Jezus pragnie być obecny na ślubie każdej chrześcijańskiej pary. To On łączy w jedno ich serca i ręce w nierozerwalną jedność. Kochani, przypomnijcie sobie moment w którym zawieraliście związek małżeński. Trzeba ciągle wracać myślą do tego dnia, kiedy byliście bardzo szczęśliwi mówiąc sobie — kocham cię. A dzisiaj kiedy upłynęło już trochę lat- trzeba się na nowo zapytać jaka jest moja miłość do osoby, którą wybrałem na całe życie. Trzeba nieustannie przypominać sobie zobowiązania składane przed laty wobec Boga i Kościoła. Składaliście je na całe życie. Bóg słyszał i pamięta słowa waszego ślubowania. On chce, abyście codziennie mówili Mu, że się kochacie. Jezus wam ciągle pomaga i będzie was mocno trzymał, nawet wtedy, kiedy nadejdą burze i czarne chmury. Nie wolno wam o tym zapomnieć. Nie jesteście sami, ale jest z wami Jezus. A jednak wielu małżonków o tym zapomniało i dzisiaj nie są już razem, bo nie wzięli ze sobą Sternika, którym jest Jezus. Nie zaprosili Go do swego domu. Ten dom budowali na piasku, a kiedy nadeszły burze ich dom runął. Dzisiaj nie mają już domu, coś w nich pękło i zostały tylko zgliszcza. Oni nie patrzyli sobie często w oczy, ale się tylko mijali w drzwiach. Aby być szczęśliwym w małżeństwie trzeba strzec nieustannie swego sanktuarium życia małżeńskiego i świętości swego małżeństwa. Potrzeba, aby dziś każdy z was postawił sobie pytanie — co zrobiłem z miłością, którą ślubowałem? Jakie świadectwo miłości daję swoim dzieciom? Czy twój syn i córka patrząc na wasze życie małżeńskie uwierzą w miłość? Jak budujecie swoje gniazda rodzinne? Czy wasze dzieci są przez was dobrze przygotowywane do założenia swego przyszłego gniazda rodzinnego? Niech każdy z was w ciszy swego serca odpowie Jezusowi na te pytania. Na pewno trzeba będzie coś zmienić w swym życiu, a na pewno ma to być zmiana na lepsze. Może trzeba będzie przeprosić, podziękować, a może o coś poprosić. Jeżeli tego jeszcze nigdy nie zrobiłeś, to właśnie teraz jest na to czas, by później nie było za późno. Poza tym trzeba zadośćuczynić- może za niepotrzebne słowa, jakiś głupi wybryk, czy też może za to, że tak naprawdę jeszcze nie dorosłem do miłości i odpowiedzialności za drugą osobę, za rodzinne. Tej miłości uczymy się codziennie poprzez wzajemną pomoc, poprzez patrzenie nie tylko na siebie, ale na drugiego człowieka- czy czasami mu czegoś nie potrzeba. Prośmy o to Chrystusa o pomoc i zechciejmy naprawdę codziennie urzeczywistniać w swoim życiu małżeńskim i rodzinnym Jego życzenie skierowane do każdego z nas — „Abyście się wzajemnie miłowali, tak jak ja was umiłowałem”. Niech wasze życie będzie naznaczone darem miłości wzajemnej — „Bo przeżyć życie trzeba umieć, trzeba umieć patrzeć na świat, więc mi pomóż mój Boże wyhodować ten piękny kwiat! Tego wam Kochani życzę. Amen.
opr. mg/mg