Kilka spraw, o których koniecznie powinnaś z nią porozmawiać
Oficyna Wydawnicza „Vocatio”
EAN 9788374921534,
ISBN 978-83-7492-153-4
Format: 125 x 195 mm
Dział handlowy: fax (22) 648 03 79, tel. (22) 648 03 78
e-mail: handlowy@vocatio.com.pl
Księgarnia Wysyłkowa „Vocatio”
02-798 Warszawa 78 , skr. poczt. 54
tel. (603) 861 952
e-mail: ksiegarnia@vocatio.com.pl
www.vocatio.com.pl
Tematy rozmów:
1. Jesteś czymś więcej niż sumą części twojego ciała
2. Z dorastaniem nie ma się co spieszyć!
3. Seks jest super! Warto na niego czekać
4. Nie ma nic złego w marzeniu o małżeństwie
i macierzyństwie!
5. Złe dziewczyny są tanie – cnota jest w cenie!
Drogie mamy, czy wiecie, że zaledwie co pięćdziesiąta kobieta uważa, że jest piękna? Czy należycie do tej mniejszości? A wasza córka? Wiemy już, że za wzorcami propagowanymi przez kulturę masową kryją się kłamstwa. Czas zatem stworzyć nową definicję piękna, którą będziemy mogły przekazać naszym córkom.
Czym jest piękno? Twórcy kampanii Dove, którzy zadali to pytanie, uzyskali następujące odpowiedzi:
• 77% ankietowanych zgadza się, że piękno można osiągnąć poprzez postawę życiową, życie duchowe oraz inne walory, które nie mają nic wspólnego z wyglądem zewnętrznym.
• 89% zgadza się, że piękno nie ma ograniczeń wiekowych.
• 85% twierdzi, że każda kobieta ma w sobie coś pięknego.
Co ciekawe, sondaż wykazał, że zdaniem dwóch trzecich kobiet atrakcyjność fizyczna tkwi w wyglądzie, podczas gdy piękno tkwi w osobowości. Ankietowane kobiety za atrybuty piękna uznały szczęście, pewność siebie, godność oraz poczucie humoru, a nie wyłącznie tradycyjne cechy związane z wyglądem zewnętrznym, wagą i kształtem ciała czy stylem ubioru.
Warto się nad tym przez chwilę zastanowić. Kiedy słyszymy (lub same wypowiadamy) zdanie: „Ona jest piękna”, odnosimy to do wyglądu tej osoby czy do jej wnętrza? Przygnębia mnie, że kultura popularna i mass-media zniszczyły prawdziwą definicję piękna.
Piękno określa Bóg i tylko Bóg. To On ustanawia wzorce piękna i w całym Piśmie Świętym udziela nam rad na temat tego, co czyni kobietę piękną. Niestety, w świeckiej definicji piękna, którą podawały kobiety w sondażu Dove, zabrakło tego najważniejszego składnika. A jest nim, rzecz jasna, wiara. Tak jak napisano w Księdze Przysłów: „Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno: chwalić należy niewiastę, co boi się Pana” (Prz 31,30). Wiara w kochającego i łaskawego Boga jest podstawą wszelkiego piękna. Piękno fizyczne z czasem przemija, lecz to prawdziwe, czyli cnota, jest ponadczasowe.
I tu pojawia się misja dla nas, matek. Musimy tępić kłamstwa głoszone przez współczesny świat oraz bezustannie przypominać naszym córkom definicję piękna boskiego, czyli cnoty. To nasza jedyna szansa, by obronić je przed praniem mózgu, które funduje im współczesna kultura. Musimy mówić im, że piękno nie jest zaklęte w liczbie kilogramów, którą wskazuje waga, w rozmiarze ubrań, w które wciskamy nasze ciała, w sylwetce przypominającej klepsydrę, w płaskim brzuchu, szczupłych łydkach, dużych piersiach, pupie à la Jennifer Lopez czy ustach à la Angelina Jolie, w markowych dżinsach, wydekoltowanych bluzkach, szałowej fryzurze, nieskazitelnej skórze, kremie przeciwzmarszczkowym ani w operacjach plastycznych. Niektóre rzeczy z tej listy mogą robić wrażenie na mężczyznach, ale na Bogu nie robią absolutnie żadnego!
Jeśli mamy nawiązać z naszymi córkami skuteczną rozmowę na temat: „Jesteś czymś więcej niż sumą części twojego ciała”, najpierw musimy się upewnić, że same w to wierzymy. Może to być dużym wyzwaniem dla tych z was, które przez lata były poddawane praniu mózgu. A śmiem twierdzić, że jest to większość z nas! Tak się składa, że w czasie pracy nad niniejszą książką przeprowadziłam nieformalną ankietę wśród dorosłych kobiet. Zapytałam je: „Czy jesteś zadowolona ze swojego wyglądu?”. Zaledwie kilka z nich odpowiedziało: „Tak”. Zdaję sobie sprawę, że wiele kobiet toczy codzienną walkę o utrzymanie prawidłowej wagi – stąd ich niezadowolenie. Dlatego zadałam dodatkowe pytanie: „Jeśli waga twojego ciała odbiega od tej wymarzonej, czy ma to wpływ na twoje samopoczucie?”. Odpowiedzi mnie zaszokowały.
Większość kobiet przyznała, że waga istotnie dyktuje im nastrój. Przyznały się do tego nawet te kobiety, które są obecnie zadowolone ze swojego ciała i wyglądu. Co prawda, moja książka ma za zadanie pomóc matkom prowadzić dyskusje z córkami, lecz modlę się o to, by to, co tu piszę, pomogło także wam wyzwolić się z kłamstw współczesnej kultury masowej!
W świecie, który wmawia dziewczętom, że jak najszybciej muszą stać się dorosłe, nigdy nie jest za wcześnie na to, by porozmawiać z córką o prawdziwym pięknie – tym, które liczy się dla Boga. Poniżej zrobiłam zestawienie ważnych fragmentów Pisma Świętego traktujących o wyglądzie i pięknie oraz wyjaśniłam sens tych świętych cytatów. Wiem, że niektóre fragmenty już przytaczałam na kartach tej książki, ale nie da się ich powtarzać za często! Bo czy nie byłoby dobrze, gdyby słowa te utkwiły głęboko w pamięci i blisko serc naszych córek?
Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie, godne podziwu są Twoje dzieła (Ps 139,14).
Wyjaśnienie: Zostałaś stworzona na obraz i podobieństwo Boga, a Bóg nie tworzy byle czego! Tak jak płatek śniegu, każdy człowiek jest jedyny w swoim rodzaju. Nie ma dwóch identycznych osób. Dla Boga jesteśmy arcydziełem; a kiedy spoglądamy w lusterko, On chce, żebyśmy o tym pamiętały. Oto rada: Warto każdego ranka wyrecytować słowa tego Psalmu, patrząc w lustro. A na zakończenie uśmiechnąć się. Można nawet przepisać ten fragment na kartkę i przykleić ją do lustra!
Pan jednak rzekł do Samuela: „Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost, gdyż nie wybrałem go, nie tak bowiem człowiek widzi (jak widzi Bóg), bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy w serce” (1 Sm 16,7).
Wyjaśnienie: Otaczający nas świat skupia się na wyglądzie człowieka. Natomiast Bóg skupia się na jego wnętrzu. Bardziej dbamy o swoje wnętrze czy o swój wygląd? Często można natknąć się na chrześcijańskie dziewczęta, które zamiast dbać o swoją duszę, spędzają czas na poszukiwaniu idealnego stroju, zdobyciu idealnej opalenizny, znalezieniu idealnego błyszczyka – słowem troszczą się wyłącznie o piękno swego ciała. Nie ma nic złego w pragnieniu, by wyglądać ładnie! Trzeba jedynie zachować zdrowy umiar. Bóg wolałby widzieć, że troszczymy się o piękno naszych dusz – na przykład poprzez codzienną modlitwę i regularne czytanie Pisma Świętego.
Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno: chwalić należy niewiastę, co boi się Pana (Prz 31,30).
Wyjaśnienie: Piękno to rzecz ulotna. Jeśli zatem ktoś tak bardzo przejmuje się swoim wyglądem, poczuje się nieszczęśliwy, kiedy na jego twarzy przybędzie zmarszczek, a na wadze – kilogramów. Nawet ciało dwudziestolatki może zdradzać pierwsze oznaki starzenia się. To dlatego Bóg chce, żebyśmy się Go „bali”. Nie chodzi o to, by się Go lękać, lecz o to, by okazywać szacunek Jemu oraz Jego dziełu. Obok siebie stoją dwie dziewczyny. Jedna jest Miss Nastolatek, a jej piękno ogranicza się do atrakcyjności fizycznej. Druga to przeciętnie wyglądająca dziewczyna, która kocha Pana Boga nad życie. Która z nich w oczach Boga jest piękniejsza? Oczywiście ta druga!
Ich ozdobą niech będzie nie to, co zewnętrzne: uczesanie włosów i złote pierścienie ani strojenie się w suknie, ale wnętrze serca człowieka o nienaruszalnym spokoju i łagodności ducha, który jest tak cenny wobec Boga (1 P 3,3-4).
Wyjaśnienie: Te słowa nie oznaczają wcale, że grzechem jest pleść warkocze czy nosić ładne ubrania i ozdobną biżuterię. Cytowany przeze mnie werset pierwotnie był ostrzeżeniem dla kobiet przed naśladowaniem zwyczajów niektórych Egipcjanek, poświęcających długie godziny na upinanie włosów, nakładanie makijażu i dobieranie strojów. Bóg łaskawiej patrzy na kobietę, która stara się upiększyć siebie od wewnątrz – albowiem piękno wewnętrzne jest ponadczasowe!
Bo ćwiczenie cielesne nie na wiele się przyda; pobożność zaś przydatna jest do wszystkiego, mając zapewnienie życia obecnego i tego, które ma nadejść (1 Tm 4,8).
Wyjaśnienie: Ćwiczenia fizyczne to rzecz dobra i godna pochwały, lecz Bóg pragnie, byśmy dbali także o kondycję duchową. Jak? Poprzez czytanie Biblii, modlitwę oraz uczęszczanie na Msze święte. Innymi słowy, wiele osób regularnie ćwiczy i rzeźbi ciało, ale zaniedbuje duszę. Jeśli nie będą blisko Chrystusa, ich idealne ciała nie pomogą im dostać się do Nieba.
Założę się, że większość komplementów pod adresem niemowlaków i małych dzieci dotyczy ich wyglądu. To zrozumiałe, trudno jest zachwycać się szlachetną osobowością czy dobrymi uczynkami malutkiego bobasa. Pewnie wszystkie matki słyszały zachwyty nad swoimi dziećmi. I same również nieraz wołały: „Jakie piękne dziecko!”. Niemowlęta oczywiście nie rozumieją tych zachwytów. Ale okres ochronny trwa krótko. Moja córka, mająca teraz 18 lat, często jako malutkie dziecko słyszała zachwyty nad swoimi złotymi loczkami, niebieskimi oczami, jasną cerą i filigranową sylwetką. Kiedy stawiała swoje pierwsze kroki, wiele osób twierdziło, że wygląda jak porcelanowa laleczka. Tak naprawdę zanim ukończyła dwa latka, do jej umysłu docierał każdy komplement.
Oto dowód. Pamiętam dzień, kiedy przechodziłyśmy obok witryny sklepowej. Córka (miała wtedy dwa i pół roczku) spojrzała na swoje odbicie i powiedziała: „Ojej, ale ślicna dziewcynka!”. W tamtej chwili mnie to rozbawiło. Zastanowiłam się również przez moment, czy nadal będzie tak pewna siebie, gdy wkroczy w wiek nastoletni. Bo wtedy ta cecha charakteru jest najbardziej potrzebna.
Komplementy na temat wyglądu mojej córki (z ust innych ludzi, jak też moich własnych) nie ustawały, kiedy była brzdącem. Dopiero gdy skończyła cztery lata, uświadomiłam sobie, że być może te zachwyty powodują jakieś skutki uboczne. Pewnego dnia w przedszkolu dzieci miały mieć zrobione pamiątkowe zdjęcie. Ubrałam córeczkę w piękną sukienkę, a we włosy wpięłam wstążkę, aby złote loki nie zakrywały jej buzi. Kiedy weszła do sali, jej nauczycielka powiedziała: „Paige, jak ślicznie wyglądasz!”. Na to Paige odparła bez chwili wahania: „Wiem. Każdy mi to mówi”.
No, pięknie! To było na długo przed tym, zanim zaczęłam zajmować się problemami młodzieży i wtedy jeszcze sama popełniałam ten błąd. Jednak od tamtego dnia starałam się podkreślać cechy charakteru mojej córki, a nie jej urodę. Gdyby uzależniła się od komplementów, co by się stało z jej samooceną, kiedy wkroczyłaby w niezdarny, niezgrabny okres dojrzewania? Pamiętamy jak to jest, prawda? Pryszcze, problemy z włosami oraz ciało, które wymyka się spod kontroli. Tak naprawdę wiele z nas do dzisiejszego dnia nie podniosło się po tych ciosach!
Jeśli chodzi o komplementowanie wyglądu naszych dzieci, szczególnie we wczesnych latach, musimy robić to z umiarem. Z jednej strony, nasze dziewczynki uwielbiają słyszeć, że są ładne. Jeśli takie słowa nie będą padały z ust rodziców, po kilku latach zaczną zabiegać o uwagę płci przeciwnej. Z drugiej strony, nie można przeholować, sugerując, że wartość człowieka zależy od jego wyglądu, ponieważ to narazi je na cierpienie, kiedy wraz z upływem czasu będą słyszały coraz mniej zachwytów nad swoją aparycją.
Wraz z pójściem do szkoły podstawowej, nasze córki zaczynają nasiąkać jak gąbka przekazem współczesnej kultury dotyczącym piękna. Źródłem informacji mogą być mass-media albo koleżanki. W tym okresie niezwykle istotne jest mieć dobry kontakt z dzieckiem i szczerze rozmawiać o tych rzeczach. Warto wykorzystywać naturalne sytuacje, które pozwalają nam na przekazanie dzieciom własnej opinii – np. kiedy w telewizji prezentowana jest jakaś reklama oparta na uprzedmiotowieniu kobiety lub gdy nasza córka cytuje komentarz koleżanki dotyczący wyglądu. Warto przypomnieć jej wtedy słowa Pisma Świętego, że: „Człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce” (1 Sm 6,7) i powtarzać to tak często, aż te słowa wrosną w jej serce. A jeśli dziewczynka ma problemy z nadwagą, trzeba zaproponować zdrową dietę i wysiłek fizyczny – samej stosując się do tych zaleceń! Nie krytykować jej za to, że je zbyt dużo słodyczy albo przekąsek. Zamiast tego postarać się, by takiego jedzenia było w domu jak najmniej – wtedy pokusa zniknie. Należy świecić przykładem! A przy tym nigdy nie komentować wagi naszej córki, nawet w żartach.
Jeśli zauważysz, że twoja latorośl w tym okresie swojego życia nadmiernie interesuje się swoim wyglądem, dobrze jest przyjrzeć się jej najbliższemu otoczeniu, by sprawdzić, kto lub co wpływa na takie jej zachowanie. Może to wina przyjaciółki? Albo oddziałuje na nią przekaz medialny, zupełnie nieodpowiedni do jej wieku? Być może pozwalamy jej oglądać filmy i programy przeznaczone dla starszych dzieci lub słuchać muzyki, która promuje nierealistyczną definicję piękna? A może to my, matki, za bardzo koncentrujemy się na fizycznej atrakcyjności i dajemy córce zły przykład? Jeśli widać jakieś znaki ostrzegawcze, trzeba zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby naprawić szkody, nawet jeśli trzeba będzie pójść do doradcy czy dietetyka. Wiele zaburzeń odżywiania zaczyna kiełkować w bardzo wczesnym okresie. Jeśli nic się z tym nie zrobi, później będzie tylko gorzej.
Powtarzam: należy kłaść nacisk na zalety ducha i charakteru, a nie na urodę. Nie chodzi o to, by wmawiać córce, że wygląd jest zupełnie bez znaczenia. Sens naszego przekazu zawsze powinien krążyć wokół następujących rzeczy: zdrowa waga, prawidłowe nawyki żywieniowe, ćwiczenia fizyczne, higiena osobista. Ponieważ dziewczynki dojrzewają wcześniej (niż chłopcy), twoja córka musi być przygotowana na wiele zmian swojego ciała. Ważne jest, by nie komentować tempa tego rozwoju i nie porównywać córki do innych dziewcząt. Mogłaby się wtedy poczuć kimś gorszym i zacząć martwić swoim dorastaniem. Pod koniec tego etapu istotne są szczere rozmowy z córką na temat procesów, jakie jej ciało (i ciała jej koleżanek) będzie przechodzić, aby osiągnąć dojrzałość.
Kiedyś przeprowadziłam ankietę wśród dorosłych wierzących kobiet. Jedno z pytań brzmiało: „Jaki przekaz otrzymywałaś od matki/ojca na temat swojej wagi i wizerunku własnego ciała, kiedy dorastałaś?”. Wiele kobiet wyjawiło, że do dzisiejszego dnia pamiętają komentarze rodziców, które słyszały na okrągło w okresie gimnazjum i liceum. I że te słowa nadal je ranią. Oto przykłady:
Jesteś pewna, że chcesz dokładkę? Czy wiesz, ile kalorii ma to ciasteczko? Może powinnaś przestać jeść (taką a taką potrawę). Nigdy nie znajdziesz sobie męża, jeśli dalej będziesz się tak obżerać.
Tego typu komentarze, nawet wypowiedziane żartem, mają ogromny wpływ na nasze córki. Nawet jeśli dziewczynka faktycznie powinna zrzucić kilka kilogramów, to lepiej, niech usłyszy to od lekarza rodzinnego, a nie od nas, i to jeszcze w formie bezustannego ględzenia. Tak na marginesie: jeśli lekarz nie widzi nic złego w wadze córki, to my też nie powinnyśmy. Jeszcze raz powtórzę: najlepiej jest zaproponować zdrowe odżywianie i ćwiczenia fizyczne. A zamiast wygłaszać kazania, trzeba dawać dobry przykład.
Ciało większości młodych dziewcząt największym przeobrażeniom ulega między dwunastym a osiemnastym rokiem życia. Gdy kończą liceum, większość z nich może się już pochwalić kobiecymi kształtami. Wiele dziewcząt jest jednak zupełnie nieprzygotowanych na taką cielesną rewolucję, wydaje się wręcz, że wszystkie te zmiany zachodzą dosłownie z dnia na dzień. Naszym zadaniem jest uświadomienie córkom, że to zupełnie naturalny proces. I że jest to część planu Boga, który pragnie przygotować je na posiadanie potomstwa. Nie można się łudzić, że nasze dziewczynki jakoś same się o tym wszystkim dowiedzą, drogą osmozy! Pewna dorosła zamężna kobieta (lat 26) we wspomnianej wcześniej ankiecie (à propos, należała do nielicznej grupy pań, które deklarowały zadowolenie ze swojego ciała) przyznała się do obsesyjnego strachu przed zajściem w ciążę. Obawiała się tego, że jej ciało przytyje i zmieni kształt. Czyżby matka nigdy nie rozmawiała z nią o tym, że jest to naturalne? Nigdy nie przedstawiła tego zjawiska pozytywnie?
W okresie liceum zaczęłam cierpieć na zaburzenie odżywiania, więc mogę na podstawie własnych doświadczeń opowiadać o tym, jak trudno było mi zaakceptować fakt, że moje dorosłe ciało będzie ważyć więcej niż 48-50 kilogramów.
Nie mam pojęcia, dlaczego upierałam się akurat przy tym magicznym przedziale wagowym i utożsamiłam go z pełnią szczęścia. Uwolniłam się od tej obsesji, dopiero gdy skończyłam 30 lat. Kiedy przestałam niańczyć moje ostatnie dziecko, natychmiast wróciłam do tych samych drastycznych metod (głodowanie i poszczenie), jakie stosowałam w liceum i na studiach. Wszystko po to, by utrzymać wagę, która była nierealistyczna w przypadku kogoś, kto urodził troje dzieci i zbliża się do trzydziestki. Ostatecznie, z pomocą zawodowych doradców i dzięki rozwojowi duchowemu, udało mi się przejrzeć na oczy. Zrozumiałam, że przemawiają przeze mnie skutki prania mózgu – które, notabene, zaczęło się właśnie w liceum. Dzisiaj już nie mam wobec siebie tak absurdalnych wymagań. Niemniej od czasu do czasu nadal powracają do mnie te stare kłamstwa, w które dawno temu uwierzyłam.
Obiecałam sobie, że zrobię wszystko, by w pełni wtajemniczyć córkę w przemiany, które zawładną jej ciałem. Nie chcę, aby wpadła w tę samą pułapkę, co ja, błędnie zakładając, że jej waga przez całe życie będzie identyczna (w tej chwili waży tyle, ile ja w jej wieku). Mnie na przestrzeni lat przybyło kilka kilogramów, ale nadal mieszczę się w odpowiednim przedziale wagowym – i zwracam na to uwagę mojej córce. Mam nadzieję, że będąc świadkiem zgody, w jakiej ja żyję ze swoim ciałem, ona także wykształci w sobie podobnie zdrowe podejście. Jednak nawet jeśli w danej chwili nie mieścimy się w prawidłowym przedziale wagowym i usiłujemy nieco schudnąć, to i tak możemy propagować rozsądne podejście do spraw wagi ciała i odżywiania się.
Jeśli nasza córka ma 12–18 lat, bardzo ważne jest, by ograniczyć do minimum komentarze na temat wyglądu, wagi i sylwetki – zarówno jej, jak i innych dziewcząt. Nasze nadmierne zainteresowanie, zbyt częste podejmowanie tej tematyki w rozmowach, sprawi, że może wpaść w niezdrową obsesję na tym tle. W obecności naszego dziecka trzeba obdarowywać komplementami kobiety, które naprawdę zasłużyły sobie na miano pięknych – dzięki przymiotom ducha. Starajmy się chronić nasze córki przed szkodliwymi wpływami, które wymieniłam w rozdziale trzecim i nie wahajmy się wykorzystywać nadarzających się okazji, by demaskować popkulturowe kłamstwa. A co najważniejsze, niech szczere rozmowy z waszą córką na wiele lat staną się stałym punktem waszych relacji. Jak najczęściej przypominajcie jej: „Jesteś czymś więcej niż sumą części swojego ciała”.
opr. aś/aś