"Mój brzuch - moja sprawa" - według tej logiki dowolny przestępca mógłby udowadniać swoją niewinność: "moja ręka - moja sprawa".
„Mój brzuch, moja sprawa” krzyczą feministki uważając się za jedyne dysponentki woli kobiet i głosząc, że prawo do bezpiecznej aborcji jest jednym z najważniejszych praw przysługujących paniom. Okrutny Kościół, który się temu przeciwstawia, ma według nich stawiać los zarodków ponad dobro i życie kobiet i traktować je jak inkubatory.
Na szczęście dla większości osób jest oczywiste, że poczęte dziecko nigdy nie jest częścią organizmu matki, choćby dlatego, że ma inne struktury genetyczne, a często także inną grupę krwi, i co za tym idzie matka nie może nim rozporządzać równie swobodnie jak swoim brzuchem. Przeważnie zgadzamy się, że rozmawiając o aborcji trzeba rozpatrywać los dwóch odrębnych istot ludzkich, choć niekoniecznie przypisujemy im równe prawa. Niestety jednak, nawet wielu przeciwników aborcji, dało sobie wmówić, że feministki rzeczywiście reprezentują „interes” kobiet i że jest on przeciwstawny od „interesu” dziecka. Tymczasem aborcja nie jest korzystna nie tylko dla zabijanego dziecka, ale też i dla kobiet, nawet jeśli nie są tego świadome! „Przerwanie ciąży” niesie bowiem za sobą ryzyko bardzo poważnych, negatywnych skutków dla psychicznego i fizycznego zdrowia kobiety!
Przyjrzyjmy się najpierw wpływowi aborcji na psychikę kobiet. Można mówić tutaj o dwóch zespołach, które należą do szerszego zaburzenia jakim jest zespół stresu pourazowego. Są to: PAD, post-abortion distress i PAS, post-abortion syndrome.
PAD pojawia się bardzo szybko, w ciągu pierwszych trzech miesiący po aborcji i trwa najczęściej do szóstego miesiąca po „zabiegu”. Ma charakter ostrych reakcji. Jego objawami są bardzo silny ból fizyczny, bardzo silny ból psychiczny, zaburzenia snu, utrata celu w życiu, obawy przed współżyciem i kolejnymi ciążami. Kobiety przeżywają też liczne konflikty relacji z bliskimi, mogą na przykład przenosić złość i agresję na otoczenie, oddawać odpowiedzialność za to co zrobiły. Zespół PAD występuje w ostrej formie u ok. 15 proc. kobiet, ale jego objawy można stwierdzić u około 30 proc. pań.
Syndrom poaborcyjny pojawia się później, nawet kilka lat po aborcji. Jest to zaburzenie u podłoża którego leżą wyparte reakcje emocjonalne. Wywołać je może kolejna ciąża, bezpłodność, urodzenie chorego dziecka czy choroba. Pierwszym zespołem kryteriów diagnostycznych jest to, że powtarzają się przeżycia na przykład poprzez powroty tkwiących w psychice wspomnień o dokonanej aborcji. Pojawiają się sny o aborcji albo o nienarodzonym dziecku. Kobiety tracą zainteresowanie dla dotychczasowych aktywności i swoich pasji. Mogą występować też poczucie samotności, opuszczenia, izolacja, utrata kontaktu z innymi, zaburzenie relacji z partnerem i kolejnymi dziećmi, trudności ze snem, rozdrażnienie, wybuchy złości, trudności w skupieniu uwagi, nadwrażliwość, lękliwość, nadreaktywność związana z doświadczeniami symbolicznie przypominającymi aborcję, depresja, tendencje samobójcze, poczucie winy, poniżanie samego siebie, niezdolność przebaczenia sobie, nadużywanie używek.
Opisane powyżej zjawiska znajdują potwierdzenie w szeregu opracowań naukowych. W 1980 r. John Ashton poddał badaniu 64 kobiety osiem tygodni po tym jak dokonały aborcji i 86 kobiet osiem miesięcy po „zabiegu”. Okazało się, że:
W 1985 r dr Anna Speckhard na Uniwersytecie Minnesota przebadała grupę kobiet, które 5-10 lat wcześniej poddały się aborcji. Okazało się, że:
Także w 1985 roku w prywatnej klinice Mount Sinai School of Medicine przeprowadzono badanie obejmujące grupę 100 kobiet, które dokonały aborcji. Spośród badanych kobiet:
Podobne wyniki można znaleźć też w publikacjach z ostatnich lat. 65% spośród 217 kobiet, które uczestniczyły w opublikowanym w 2004 r. amerykańskim badaniu syndromu poaborcyjnego przyznało, że doświadczało różnych objawów traumy poaaborcyjnej. Z kolei opublikowane w 2008 r. badania naukowców z Nowej Zelandii wskazały na 30% zwiększenie częstości zaburzeń psychicznych u kobiet, które „przerwały ciążę”.
Zjawisko syndromu poaborcyjnego było przedmiotem jeszcze wielu innych badań. Nie sposób mi ich wszystkich opisać. Badania, w zależnie od wielkości próby, doboru uczestniczek, elementów na których sprawdzenie kładziony był nacisk, różniły się szczegółowymi danymi. Wszystkie były jednak dowodem na to, że aborcja wywiera poważny, szkodliwy wpływ na psychikę wielu kobiet.
„Przerwanie ciąży” przynosi negatywne skutki nie tylko dla psychiki kobiet ale także dla ich zdrowia fizycznego. Możemy wyróżnić bezpośrednie zagrożenia dla zdrowia i życia kobiety wynikające z dokonania aborcji oraz następstwa odległe w czasie, obejmujące miesiące, lata a czasem i całe życie kobiety. Siła oddziaływania tej „procedury” na zdrowie zależy od wielu czynników, w tym przede wszystkim od metody aborcji (chirurgiczna czy farmakologiczna) i wieku ciąży.
Najczęstszym powikłaniem związanym z chirurgicznym przerwaniem ciąży (49 proc. przypadków) jest infekcja narządu rodnego, która może się rozszerzyć na narządy miednicy lub całą jamę brzuszną.
Częstym powikłaniem aborcji jest krwiak macicy. Po aborcji pozostaje czasem w macicy krew, resztki trofoblastu czy łożyska, co może wtórnie prowadzić do zakażenia, a także do rozrostu trofoblastu, stanu zwanego zaśniadem graniastym. Nierzadko po „przerwaniu ciąży” może wystąpić krwotok. Wynika on z uszkodzenia szyjki czy ściany trzonu macicy. W około 2% przypadków aborcji chirurgicznej, zwłaszcza wykonanej w zaawansowanej ciąży zdarza się perforacja ściany macicy. Prof. Bogdan Chazan szacuje, że ta grupa powikłań (krwiak, krwotok, perforacja ściany macicy) występuję z częstością 5 - 6 proc. Z kolei w pochodzącym z Danii badaniu opartym na obserwacji 5851 przypadków aborcji przeprowadzonych w latach 1980-1985, stwierdzono: w 6,1% komplikacje wymagające hospitalizacji pacjentki, w 4,2 proc. krwotok, w 2,4 proc. - gorączkę powyżej 38 stopni Celcjusza, w 0,5 proc. - uszkodzenie macicy.
Aborcja farmakologiczna polegająca na podaniu we wczesnej ciąży preparatów prostaglandyn i mifepristonu (RU486) może prowadzić do wystąpienia bólów głowy, wymiotów, nieprawidłowych krwawień, bólów brzucha. Zdarzają się przypadki poważnych powikłań: wykrwawienia, zaburzeń krzepnięcia krwi, powikłań sercowo — naczyniowych a nawet zgony. Jeżeli po podaniu środków wywołujących poronienie do niego nie dojdzie istnieje niebezpieczeństwo poważnych wad rozwojowych u dziecka.
Według danych Światowej Organizacji Zdrowia, każdego roku z powodu bezpośrednich powikłań po „zabiegu” aborcji umiera 50-100 tys. kobiet.
Nawet jeśli kobietom uda się w miarę bezpiecznie przejść samą procedurę „przerwania ciąży”, to jej skutki uboczne mogą się objawić w następnych miesiącach czy latach. Reprezentatywne badania dotyczące strat prokreacyjnych w Kanadzie prowadzone we współpracy z College of Family Physician w latach 1991-1997 na próbie 4 tys. respondentów udowodniły, że pierwsza aborcja zwiększa możliwość kolejnego poronienia, a także potwierdziły fakt, że kobiety po aborcji mają kłopoty ze zdrowiem i są podatne na takie choroby, jak m.in.: anoreksja, bulimia, zapalenie stawów, zespoły natręctw, fobie, bezpłodność czy nowotwory.
U kobiet, które w przeszłości dokonały aborcji, zwłaszcza u tych, które nie rodziły i nie karmiły piersią, częściej występuje rak piersi. We wczesnym okresie ciąży dochodzi do wzrostu i różnicowania się komórek gruczołów produkujących mleko. Jeżeli ten proces zostanie w sposób nagły przerwany we wczesnej ciąży i nie dojdzie do całkowitego zróżnicowania się tkanek gruczołu piersiowego w dojrzałe komórki produkujące mleko, wówczas pod wpływem estrogenów może dochodzić do przemiany nowotworowej. Według różnych opracowań naukowych aborcja zwiększa częstość raka piersi o 30% (meta-analiza 33 światowych badań dotyczących medycznych następstw aborcji), 40% (badanie naukowców z Fred Hutchinson Cancer Research Center z 2009 r.) a nawet o 50% (badanie z 1994 r. opublikowane w dzienniku Amerykańskiego Instytutu Raka, obejmujące 1800 kobiet.). U kobiet młodych to ryzyko jest większe nawet dwukrotnie. Jeśli weźmiemy pod uwagę szacunki wspomnianego Amerykańskiego Instytutu Raka, który podaje, że raka piersi zdiagnozuje się w przyszłości u jednej na osiem kobiet , to 30-50% wzrost zagrożenia tym nowotworem przy i tak bardzo dużym ryzyku jego wystąpienia, jest to niezwykle poważna sprawa.
Aborcja zwiększa także częstość raka szyjki macicy. Wyniki badań wskazują na wzrost ryzyka zachorowania na ten nowotwór nawet do 160%. Są także doniesienia, których autorzy mówią, że aborcja prowadzi do zwiększonej częstości raka jajników i raka wątroby.
Po aborcji, zwłaszcza pierwszej ciąży dość często zdarzają się zaburzenia płodności. Niepłodność może wynikać z prowadzącego do utraty drożności zakażenia w obrębie jajowodów jakie może pojawić się po aborcji. Może dojść także do powstania zrostów wewnątrzmacicznych, tak zwanego zespołu Ashermana.
Aborcja prowadzi także do komplikacji przy przebiegu kolejnych ciąż. Ryzyko samoistnego poronienia następnej ciąży w przypadku aborcji w ciąży poprzedniej rośnie mniej więcej o 60-70%. Kilka aborcji powoduje, że to ryzyko dotyczące poronienia jest jeszcze większe. Zwiększa się też ryzyko przedwczesnego porodu w następnej ciąży. W przypadku pojedynczej aborcji o 36%. Natomiast jeżeli tych aborcji było dwie lub więcej to aż o 93%. „Przerwanie ciąży” bardzo poważnie zwiększa też ryzyko, że kolejna ciąża będzie pozamaciczna. Ryzyko to może wzrosnąć nawet o 500%. 5-krotnie rośnie też umieralność okołoporodowa płodów i noworodków.
Zabicie swojego dziecka nigdy nie jest zjawiskiem pozytywnym dla kobiety. Nawet wtedy kiedy nie odczuwa się syndromu poaborcyjnego, a „zabieg” nie skutkuje powikłaniami zdrowotnymi, to nie pozostaje on obojętny dla osoby, która go dokona. Złe uczynki, krzywdzenie innych ludzi, zawsze pozostawiają na nas swoje piętno. Ciężej nam w życiu kierować się dobrocią i miłością, a łatwiej wchodzimy w spiralę zła, złości, dalszego krzywdzenia siebie i otoczenia. Co za tym idzie możemy cieszyć się z doraźnych przyjemności, ale mamy problemy ze zbudowaniem trwałej radości. Zasada ta nie dotyczy tylko aborcji, ale sądzę, że w jej przypadku może się objawiać szczególnie silnie. Oczywiście ten wymiar „duchowy” jest niemierzalny, ale nie można go pominąć przy tych rozważaniach.
Postulat feministek domagających się dostępności bezpiecznej aborcji jak widać jest niemożliwy do zrealizowania. Aborcja zawsze jest niebezpieczna i szkodliwa dla kobiet. Okazuje się, że tak naprawdę to ten ciemny, zacofany Kościół troszczy się o dobro kobiet, a wielkie obrończynie praw kobiet, chcą im w imię fałszywie rozumianego postępu i „wyzwolenia”, serwować traumę, choroby i nieszczęśliwe życie.
opr. mg/mg