Wiedziałem, do którego pieca należy nasypać

Rozmowa ze znanym dziennikarzem i publicystą, do niedawna dyrektorem radiowej „Trójki” o trudnościach w mediach.

Niedawno Jolanta Hajdasz, dziś Krzysztof Skowroński. Co się dzieje, że zwalniane są tak znane w środowisku dziennikarskim osoby? Bo chyba nie ma na to wpływu fakt, że obie publikują w „Przewodniku Katolickim”...

– Publikacje w „Przewodniku Katolickim”, które są dla mnie zaszczytem, faktycznie nie mają na to wpływu. Powodem są zmiany wchodzących w okres przejściowy w mediach publicznych. Zresztą klimat w mediach zmienia się, podobnie jak ten w polityce.

Słuchalność „Trójki” na poziomie dwóch i pół miliona radiosłuchaczy, porównywanie Programu III Polskiego Radia do tego z okresu najznakomitszych jego lat to ewidentne sukcesy...

– Dwa i pół roku mojej pracy w „Trójce” to czas sukcesu. Radio przerodziło się ze stargetowanego z play listą, w wolne, autorskie, pełne pomysłów. Program III stał się dobrze funkcjonującą maszyną, ale maszyną z duszą. „Trójka” odwoływała się nie tylko do własnej, bogatej tradycji, ale też potrafiła stworzyć nowoczesne oblicze, przejawiające się chociażby w akcjach typu „Trójka przekracza granice”. To wszystko zostało zaakceptowane przez jej słuchaczy i to zarówno tych starych, wiernych od lat, jak i tych nowych, masowo napływających do niej w ostatnich miesiącach.

Myślę, że ta rozpędzona maszyna od razu nie zostanie zatrzymana, ale jej pęd będzie coraz wolniejszy. Obawiam się, że choć jest pięknie, to... skończy się jak zwykle.

Największe atuty tej rozpędzonej maszyny to...

– Ludzie tworzący zespół. Bo podstawą sukcesu w każdej redakcji są właśnie pracujący w niej ludzie. Ci wolni i szczęśliwi pracują lepiej, bo im się chce, bo są zgrani. Zgrany zespół to wymiana informacji, a ta to pomysły, czyli przekształcenie zbioru atomów w twórczy organizm. I to jest na tę chwilę największy atut „Trójki”.

Osobowości ludzi tworzących „Trójkę” także?

– Tak, ale i synteza tych osobowości, dająca program, który słychać. To, że na antenie, inaczej niż w mediach komercyjnych, ma się swobodę zachowania, nie ma upiornego stoper-mistrza, który mierzy zegarkiem czas poświęcony na mówienie, twierdząc przy tym, że „im mniej mówicie, tym lepiej, bo tym więcej osób będzie tego radia słuchać”. „Trójka” jest żywym dowodem na to, że odwrotność doktryny radiowej uciekającej od mówienia też może się sprawdzać.

Mówimy o osobowościach, przekazie słownym. „Trójkowa” muzyka też jest wyjątkowa, daleka od plastikowej papki serwowanej słuchaczom w rozgłośniach komercyjnych...

– Szczęśliwa osoba to taka, która jest wolna, czyli ma prawo do pokazywania własnego gustu.

To prawo autorom w Programie III zostało zwrócone także w dziennych pasmach. Efektem było to, że ten wielki gust muzyczny słyszeć można było na antenie. Bo choć komputer pobiera zapisane na nim utwory muzyczne, to ich subiektywny dobór jest sprawą prowadzącego audycję, jego nastroju. Ludzie z dobrym gustem nie zagrają pierwszego lepszego utworu, ale puszczą taki, który będzie satysfakcjonował kogoś po drugiej stronie odbiornika, kogoś, komu brak czasu, by selekcjonować utwory.

Z tematów muzycznych powróćmy jednak do publicystyki. Jak Pan skomentuje zarzut, że radio pod Pana rządami stało się polityczne?

– Najlepszą odpowiedzią na te zarzuty jest chyba list poparcia tego, co robiłem w „Trójce”. List wymyślony przez Marcina Mellera – redaktora naczelnego „Playboya”, miesięcznika, który naprawdę trudno uznać za prawicowy. Widnieje pod nim trzy i pół tysiąca podpisów ludzi o rozmaitych, często pochodzących z przeciwstawnych biegunów, światopoglądach. Myślę, że to dowód na to, że radio spełniło najbrutalniejsze kryterium stawiane mediom publicznych: obiektywność. W Programie III było wielu polityków i dużo polityki, ale nie był on polityczny. „Trójka” pokazywała za to rozmaite spektra sceny politycznej i różne sposoby myślenia.

A co Pan odpowie na zarzuty podawane przez „Gazetę Wyborczą”, w których dziennik powołał się na audytorów, mających stwierdzić m.in. „nieprawidłowości przy wypłacie honorariów dziennikarskich dla Skowrońskiego”?

– Odpowiem oświadczeniem osoby, która w radiowej „Trójce” zajmowała się honorariami: „Oświadczam, że od czasu objęcia stanowiska dyrektora programowego Programu Trzeciego przez pana Krzysztofa Skowrońskiego, tj. od 8 lipca 2006 roku do chwili obecnej, przygotowywane są terminowo niezbędne dokumenty do wypłaty należnych honorariów, dokumenty te wysyłane są do prezesa Polskiego Radia i Biura Ekonomii Finansów, na co jest potwierdzenie w zeszycie wysyłkowym sekretariatu Programu III, widnieją pieczątki potwierdzające odbiór”.

To nie jest w ogóle kwestia tego, czy te pieniądze mi się należały, bo ja je zarobiłem i tego nikt nie podważa. Jest to natomiast kwestia procedury, za którą odpowiedzialność spoczywała nie na mnie, a na biurze finansowym Polskiego Radia. Cała ta sprawa przypomina trochę Kafkowski „Proces”, a pisanie tak brzmiących tekstów to zwykła insynuacja.

Pełniący obowiązki prezesa Polskiego Radia pan Robert Wijas powiedział, że Magda Jethon będzie „lepszym dyrektorem Trójki na te trudne czasy”. Sądząc jednak po reakcjach dziennikarzy i wiernych słuchaczy „Trójki” jest w swoim myśleniu nieco osamotniony...

– Każdy samotnik ma prawo do wolności myślenia. Nie odbieram tego prawa także prezesowi Polskiego Radia. A te trudne czasy są dla radia podwójnie trudne, bo nie dość, że mamy światowy kryzys w gospodarce, to jeszcze problem ze zanikającym abonamentem.

Na koniec pytanie chyba fundamentalne: jak Pan sądzi, czy machina z napisem „Trójka”, którą wprawił Pan w ruch, będzie nadal działać, podążając w kierunku, który Pan zaordynował?

– Używając metafory statku, wiedziałem, do którego pieca należy nasypać, by wszystko dobrze funkcjonowało. Udało mi się dotąd zrealizować około 70 proc. tego, co chciałem zrobić w „Trójce”. Teraz wszystko potoczy się siłą rozpędu, ale potem? Tego nie wiem. Kierunek został obrany, wszystko zależy od tego, czy mój następca zechce płynąć po obranym kursie, czy będzie chciał zawrócić. Jeśli jednak zawróci, to statek się wywróci, jeśli natomiast utrzyma kierunek, pewne szanse pozostaną.


Krzysztof Skowroński – absolwent filozofii na Uniwersytecie Warszawskim. Pracę dziennikarską rozpoczął w Radiu ZET, gdzie stworzył i prowadził wiele popularnych programów publicystycznych m.in. „Gość Radia ZET”, „Śniadanie z Radiem ZET”, „Koktajl Mołotowa”, „Jazda Polska”. W latach 2001-02 współpracował z Programem III Polskiego Radia, w którym prowadził „Salon polityczny Trójki”. W telewizji znany jest m.in. z programów publicystycznych „Gość Jedynki” w TVP1, „Rozmowa Dnia” i „Pytania” w Telewizji Puls. W latach 2003-04 współpracował z Polsatem („Wywiad Skowrońskiego” i debata „Biały kot czy czarny pies”. Później ponownie współpracował z TVP1 („Wywiad i Opinie”). Od 8 lipca 2006 do 25 lutego 2009 dyrektor programowy Programu III Polskiego Radia. Okazjonalnie na antenie stacji prowadził piątkowe wydania audycji „Salon polityczny Trójki”. 15 marca 2007 r. został laureatem nagrody imienia Dariusza Fikusa.


Krzysztof Skowroński być może wróci na stanowisko szefa radiowej Trójki, po tym, jak sąd rejestrowy odmówił wpisania nazwiska nowego prezesa Polskiego Radia do rejestru. Zdaniem sądu statut Radia nie pozwala radzie nadzorczej powierzać komukolwiek obowiązków prezesa na trzy miesiące – a tak stało się w przypadku Roberta Wijasa. Ten ostatni zamierza odwołać się od decyzji do drugiej instancji.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama