Bądźcie obywatelami środowiska digitalnego

W swoim orędziu do ludzi mediów Papież Franciszek wyraźnie pisze o propagowaniu kultury spotkania w świecie internetu

W pierwszym orędziu skierowanym do ludzi mediów Franciszek zwraca uwagę na „kulturę spotkania”. Bezsprzecznie sformułowanie to jest jednym ze słów kluczy tego pontyfikatu. Tym razem jednak papież z Argentyny zachęca do propagowania jej w świecie internetu.

Nie minął jeszcze rok tego pontyfikatu, ale już dziś śmiało można powiedzieć, że papież Franciszek jest jedną z chętniej pokazywanych osób w mediach. Co prawda osobną kwestię stanowią cytowane przez niektóre środki przekazu jego wypowiedzi, nierzadko niestety manipulowane czy wyrwane z szerszego kontekstu, ale nie zmienia to faktu, że już na samym początku Franciszek dostrzegł we współczesnych środkach przekazu narzędzie dające impuls do otwartości na innych, a także do budowania świata bardziej solidarnego i autentycznego, opartego na fundamencie bliskich i żywych relacji z innymi ludźmi. A przede wszystkim jako szansę dotarcia z orędziem Ewangelii do tych, którzy żyją na szeroko rozumianych „peryferiach”. Papież nie poprzestaje wyłącznie na powierzchni słów. Swoje pragnienie „Kościoła otwartego” realizuje poprzez konkretne działania. Czym innym jak nie właśnie wypełnianiem wezwania Chrystusa do głoszenia orędzia zbawienia „na dachach świata” są jego wpisy na popularnym Twitterze? Tylko w grudniu ub.r. liczba śledzących wpisy Ojca Świętego w dziewięciu językach na tym portalu przekroczyła łącznie 11 mln osób. Franciszek wiąże duże nadzieje ze współczesnymi mass mediami, czego dał wyraz w ogłoszonym niedawno orędziu na 48. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu, pod hasłem „Przekaz w służbie autentycznej kultury spotkania”.

Sieć przewodów — sieć osób

Warto pochylić się nad tym tekstem nie tylko dlatego, że jest to pierwsze takie przesłanie papieża z Argentyny, ale przede wszystkim z powodu głębokich refleksji, które czyni on w kontekście rozwoju technologii komunikacyjnych, za pomocą łatwego i przystępnego stylu oraz języka pełnego barwnych obrazów, oddającego znajomość tematu i ukazującego jego praktyczną stronę. Nietrudno w tym kontekście zauważyć, że adresatem papieskiego orędzia nie są tylko, jak mogłoby się wydawać, ludzie mediów, ale każdy ich użytkownik, a zwłaszcza użytkownik internetu — „daru Bożego”, jak nazywa go Franciszek. Papież tym samym nie poddaje go jednoznacznej, pejoratywnej ocenie. Wprost przeciwnie, zwraca uwagę, że „sieć digitalna może być miejscem bogatym w człowieczeństwo, nie siecią przewodów, ale osób”, które mogą ze swym chrześcijańskim świadectwem dotrzeć „na egzystencjalne peryferie”. Biskup Rzymu przekonuje, że „komunikacja pomaga nadać kształt powołaniu misyjnemu całego Kościoła”,  „jest zdobyczą bardziej ludzką niż technologiczną”, a to zobowiązuje do odkrywania pełnego człowieczeństwa, którego wyrazem jest bycie w relacji do drugiej osoby, przyjęcia postrzegania przez nią świata, jej doświadczenia i nie tylko tolerowania jej, ale — co ważniejsze — akceptacji. Franciszek zauważa ponadto, że sieci społecznościowe są miejscem realizacji powołania chrześcijańskiego i dzielenia się pięknem wiary w Chrystusa. Relacja z drugim człowiekiem może stać się inspiracją do refleksji nad chrześcijańską wizją człowieka, małżeństwa i rodziny. Jednocześnie wskazuje na pułapki świata digitalnego: izolację od bliskich nam osób czy wykluczenie tych, którzy nie mają dostępu do internetu.

Bliźni — człowiek przekazu w kulturze spotkania

Relacja z drugim człowiekiem musi opierać się — zdaniem Franciszka — na bliskości i czułości. A media mogą nam pomóc, „byśmy poczuli się bliżej siebie nawzajem”, dostrzec „jedność rodziny ludzkiej”, przypominając nam o potrzebie solidarności i zaangażowaniu na rzecz budowania lepszego świata. Owa bliskość wydaje się kolejnym słowem kluczem posługi papieża z Argentyny. Skoro Bóg jest blisko swojego ludu, to chrześcijanie nie mogą nie czynić tego samego. W innym miejscu podkreśla, że „przekaz oznacza uświadomienie sobie, że jesteśmy ludźmi, dziećmi Bożymi”, a „ten, kto przekazuje, staje się bliźnim”. Franciszek posługuje się przy tym przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie, nazywając ją właśnie „przypowieścią o człowieku przekazu”. W tym kontekście papież rozwija też myśl o wcześniej wielokrotnie przypominanej „kulturze spotkania”. Kiedy prześledzi się jego wcześniejsze wypowiedzi, nietrudno zauważyć, że papież z Argentyny już nieraz przywoływał to wyrażenie. W tym kontekście mówił o roli, jaką we współczesnym świecie powinien odgrywać każdy wyznawca Chrystusa. W ubiegłorocznym sierpniowym przesłaniu do Argentyńczyków z okazji wspomnienia św. Kajetana rozwinął myśl o szczególnym spotkaniu z ludźmi, którzy bardziej niż my sami potrzebują pomocy. Jego zdaniem postawa chrześcijańska nie może zadowolić się patrzeniem na nich z dystansu, ale domaga się spojrzenia na nich z miłością, dzielenia ich cierpienia i bólu. Musimy budować i tworzyć kulturę spotkania, bo tylko ona zwiększa naszą zdolność do miłowania — apelował Ojciec Święty. Wspominając w tegorocznym orędziu do mediów o kulturze spotkania, posłużył się ciekawą metaforą. „Nie wystarczy przechodzić wzdłuż alei «cyfrowych», to znaczy zwyczajnie być podłączonymi; trzeba, aby podłączeniu towarzyszyło prawdziwe spotkanie” — pisze papież. Z kolei podstawą wiarygodności tego, kto komunikuje, jest osobiste zaangażowanie. Odwołuje się przy tym do wielokrotnie wcześniej przywoływanego i chętnie analizowanego przez wielu dziennikarzy pojęcia „Kościoła otwartego”. Franciszek ma bowiem jasne i sprecyzowane poglądy na rolę Kościoła we współczesnym świecie. Chce, by był on Kościołem „otwartych drzwi” w pełnym tego słowa znaczeniu. Jeszcze jako kardynał Bergoglio przywiązywał dużą wagę do nowej ewangelizacji. Wielu mieszkańców Buenos Aires przypominało w mediach, że ich kardynał zainicjował nowy sposób głoszenia Ewangelii. Nie tylko wysłał świeckich i duchownych, by chodzili od domu do domu i mówili o Jezusie, ale sam podjął tę praktykę. W jednej z homilii mówił wprost: „Najgorsze, co może spotkać Kościół, to popadnięcie w «duchową» doczesność”. Kościół — jego zdaniem — powinien być obecny na ulicach, bo „musimy wychodzić ludziom naprzeciw i mówić im, że Jezus żyje dla nich (...) nawet jeśli czasem wyglądać będziemy jak wariaci”. Sam zresztą dawał temu przykład. Odwołuje się w swoich wystąpieniach do własnych doświadczeń, rozmów z konkretnymi ludźmi: młodymi rodzicami, starszą kobietą, matką poszukującą swej córki porwanej przez handlarzy ludźmi...

Wolę Kościół poobijany

Wydaje się jednak, że tym razem papież w niezwykle wyrazisty sposób kreśli obraz Kościoła otwartego. „Wolę tysiąc razy Kościół poobijany, wychodzący na ulicę, który miał wypadek, od Kościoła chorego z powodu zamknięcia! (...) Otwarcie drzwi kościołów oznacza także otwieranie ich w środowisku digitalnym, zarówno po to, aby ludzie mogli wejść, niezależnie od tego, w jakiej sytuacji życiowej się znajdują, jak i po to, aby Ewangelia mogła przekroczyć próg świątyni i wyjść na spotkanie wszystkich” — pisze Franciszek. Wizja Kościoła papieża z Argentyny jest więc oparta na metaforze domu otwartego dla wszystkich, w którym można prowadzić dialog ze współczesnymi ludźmi, poznać ich oczekiwania, rozwiać wątpliwości, dać nadzieję, a przede wszystkim głosić Ewangelię. Czyniąc końcową refleksję, papież zwraca uwagę, że współczesne mass media stanowią wielkie i ekscytujące wyzwanie dla chrześcijan.  Zachęca do budowania mostów ponad podziałami, do cierpliwego wsłuchiwania się w głos wszystkich, co nie oznacza rezygnacji z własnych poglądów i przekonań. Apeluje, by chrześcijanie nie obawiali się „bycia obywatelami środowiska digitalnego”, ale by odważnie potrafili przyjąć postawę miłosiernego Samarytanina, każdemu towarzyszyć w życiowej drodze, i ukazywać innym piękno Boga. Nie sposób nie zauważyć, że sam reprezentuje Kościół apostolski, dynamiczny, Kościół po Zesłaniu Ducha Świętego, który nie ukrywa się w Wieczerniku, ale odważnie idzie w świat, by głosić Ewangelię. Chce być blisko ludzi, konkretnych osób, poznać ich biedy i słabości, pocieszyć, podać rękę, kiedy wychodzą z kościoła. Po prostu wyjść im naprzeciw. Prostota, klarowność myśli, komunikatywność przesłania są bez wątpienia atutem jego wystąpień. Ten sam styl zdaje się, że już przełożył na homilie, przemówienia i orędzia jako biskup Rzymu, co niewątpliwie w pozytywny sposób przyjmowane jest przez wiernych. Czyż apel o szczerą, apostolską gorliwość głoszenia orędzia chrześcijańskiego za pomocą sieci — zawarty w orędziu do ludzi mediów — nie jest zachętą do propagowania jej „aż po krańce ziemi”?         

Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu

jest jedynym tego typu przedsięwzięciem o międzynarodowym zasięgu, zaproponowanym przez Sobór Watykański II. W Dekrecie o środkach społecznego przekazu Inter mirifica z 4 grudnia 1963 r. napisano: „W celu skuteczniejszego umacniania różnorodnych form apostolstwa w zakresie środków społecznego przekazu, zgodnie z postanowieniem biskupów, należy ustanowić we wszystkich diecezjach świata dzień, w którym każdego roku wierni będą pouczani o swoich obowiązkach pod tym względem, zachęcani do zanoszenia w tej intencji modlitw i do składania na ten cel ofiar, które winny być przeznaczane na organizowanie i utrzymywanie instytucji i przedsięwzięć, popieranych na tym polu przez Kościół, stosownie do potrzeb świata katolickiego” (p. 18). Po raz pierwszy Dzień Środków Społecznego Przekazu obchodzono na polecenie Pawła VI w niedzielę 7 maja 1967 r. Z tej okazji 1 maja po raz pierwszy papież ogłosił też orędzie, obecnie są one ogłaszane we wspomnienie św. Franciszka Salezego, którego Pius XI w 1923 r. ustanowił patronem pisarzy katolickich i dziennikarzy. W Polsce dzień ten obchodzony jest w trzecią niedzielę września.

Tekst papieskiego orędzia w tłumaczeniu na język polski

Przekaz w służbie  autentycznej kultury spotkania

Drodzy Bracia i Siostry,

Dziś żyjemy w świecie, który staje się coraz „mniejszy” i gdzie w związku z tym mogłoby się zdawać, że łatwo być blisko jedni względem drugich. Rozwój transportu i technologii komunikacyjnych przybliża nas do siebie, łącząc nas coraz bardziej, a globalizacja sprawia, że jesteśmy od siebie wzajemnie zależni. Jednak pośród ludzkości nadal trwają, czasami bardzo wyraźne podziały. Na poziomie globalnym widzimy skandaliczny dystans pomiędzy luksusem najbogatszych a biedą najuboższych. Często wystarczy przejść się ulicami miasta, aby zobaczyć kontrast między ludźmi żyjącymi na chodnikach a błyszczącymi światłami sklepów. Jesteśmy całkiem przyzwyczajeni do tego wszystkiego, co nas już nie uderza. Świat cierpi z powodu wielu form wykluczenia, marginalizacji i ubóstwa, a także z powodu konfliktów, w których łączą się przyczyny ekonomiczne, polityczne, ideologiczne i niestety także religijne.

Nadzieje i zagrożenia

W tym świecie media mogą nam pomóc, byśmy poczuli się bliżej siebie nawzajem, pomagając nam dostrzec jedność rodziny ludzkiej, co z kolei pobudza do solidarności i lepszego poważnego zaangażowania na rzecz bardziej godnego życia. Dobra komunikacja pomaga nam być bliżej siebie oraz lepiej poznawać siebie nawzajem, w byciu bardziej zjednoczonymi. Dzielące nas mury można pokonać tylko wtedy, gdy jesteśmy gotowi, by słuchać siebie nawzajem i uczyć się jedni od drugich. Musimy godzić różnice poprzez formy dialogu pozwalające nam wzrastać w zrozumieniu i szacunku. Kultura spotkania wymaga, abyśmy byli skłonni nie tylko dawać, ale także otrzymywać od innych. Media mogą nam w tym pomóc, zwłaszcza dzisiaj, kiedy sieci ludzkiej komunikacji osiągnęły bezprecedensowy rozwój. Zwłaszcza internet może zaoferować większe możliwości spotkania i solidarności między wszystkimi, a jest to rzecz dobra, jest to Boży dar.

Istnieją jednak aspekty problematyczne: szybkość informacji przekracza nasze możliwości refleksji i osądu oraz nie pozwala na wyważone i poprawne wyrażanie siebie. Różnorodność wyrażanych opinii może być postrzegana jako bogactwo, ale możliwe jest także zamknięcie się w pewnej sferze informacji, które odpowiadają jedynie naszym oczekiwaniom i naszym ideom albo określonym interesom politycznym i gospodarczym. Środowisko komunikacyjne może nam pomóc w rozwoju lub przeciwnie — prowadzić do dezorientacji. Pragnienie podłączenia digitalnego może w ostateczności prowadzić do odizolowania nas od naszych bliźnich, ludzi, którzy są najbliżej nas. Nie wspominając już o tym, że osobom, które z różnych powodów nie mają dostępu do mediów społecznościowych, grozi wykluczenie.

Te ograniczenia są realne, ale nie uzasadniają odrzucenia mediów społecznościowych. Raczej nam przypominają, że komunikacja jest ostatecznie zdobyczą bardziej ludzką niż technologiczną. Cóż więc nam pomaga w środowisku digitalnym, by wzrastać w człowieczeństwie i wzajemnym zrozumieniu? Musimy na przykład odzyskać pewne poczucie refleksji i spokoju. Wymaga to czasu i zdolności, by zamilknąć i słuchać. Musimy też być cierpliwi, jeśli chcemy zrozumieć kogoś, kto jest od nas różny: osoba w pełni wyraża siebie nie wówczas, gdy jest jedynie tolerowana, ale kiedy wie, że jest prawdziwie akceptowana. Jeśli naprawdę zechcemy słuchać innych, to nauczymy się postrzegania świata innymi oczami i doceniania ludzkiego doświadczenia, tak jak się ono przejawia w różnych kulturach i tradycjach. Ale będziemy umieli także lepiej docenić wielkie wartości inspirowane przez chrześcijaństwo, na przykład wizję człowieka jako osoby, małżeństwo i rodzinę, rozróżnienie między sferą religijną a polityczną, zasady solidarności i pomocniczości oraz inne.

Komunikacja w służbie kultury spotkania

Jak zatem komunikacja może służyć autentycznej kulturze spotkania? A dla nas uczniów Pana, co oznacza spotkanie jakiejś osoby według Ewangelii? Jak to możliwe, pomimo wszystkich naszych ograniczeń i grzechów, aby być naprawdę blisko jedni wobec drugich? Pytania te można podsumować w tym pytaniu, które pewnego dnia jeden z uczonych w Piśmie, to znaczy człowiek mediów, skierował do Jezusa: „A kto jest moim bliźnim?” (Łk 10,29). Pytanie to pomaga nam zrozumieć komunikację w kategoriach bliskości. Możemy je przetłumaczyć w następujący sposób: jak się przejawia „bliskość” w zakresie korzystania ze środków przekazu i w nowym środowisku stworzonym przez technologie digitalne? Odpowiedź znajduję w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie, która jest także przypowieścią o człowieku przekazu. Ten bowiem, kto przekazuje, staje się bliźnim. A miłosierny Samarytanin nie tylko czyni siebie bliźnim, ale troszczy się o tego człowieka, którego widzi na wpół umarłego obok drogi. Jezus odwraca perspektywę: nie chodzi o rozpoznanie innego jako podobnego do mnie, ale o moją zdolność uczynienia siebie podobnym do drugiego. Przekazywanie oznacza więc uświadomienie sobie, że jesteśmy ludźmi, Bożymi dziećmi. Lubię nazywać tę moc komunikacji jako „bliskość”.

Kiedy dominującym celem komunikacji jest nakłonienie do konsumpcji lub manipulacja osobami, to mamy do czynienia z gwałtowną agresją jak ta, której doznał człowiek, który wpadł w ręce zbójców i został porzucony przy drodze, jak czytamy w przypowieści. Lewita i kapłan nie widzieli w nim bliźniego, lecz obcego, od którego lepiej było trzymać się z daleka. W tamtym czasie oddziaływały na nich zasady czystości rytualnej. Dziś grozi nam, że niektóre media tak na nas wpłyną, iż zapomnimy o naszym realnym bliźnim.  Nie wystarczy przechodzić wzdłuż alei „cyfrowych”, to znaczy zwyczajnie być podłączonymi: trzeba, aby połączeniu towarzyszyło prawdziwe spotkanie. Nie możemy żyć samotnie, zamknięci w nas samych. Potrzebujemy kochania i bycia kochanymi. Potrzebujemy czułości. Strategie medialne nie zapewniają piękna, dobra i prawdy komunikacji.

Także światu mediów nie może być obca troska o człowieka i jest on wezwany do wyrażania czułości. Sieć digitalna może być miejscem bogatym w człowieczeństwo, nie siecią przewodów, ale osób. Neutralność mediów jest tylko pozorna: tylko ten, kto komunikując podejmuje wyzwanie, może być punktem odniesienia dla innych. Osobiste zaangażowanie jest podstawą wiarygodności komunikatora. Właśnie z tego względu chrześcijańskie świadectwo, dzięki sieci może dotrzeć na egzystencjalne peryferie

Czujność i obecność Kościoła w świecie komunikacji

Często powtarzam: wolę tysiąc razy Kościół poobijany, wychodzący na ulicę, który miał wypadek, od Kościoła chorego z powodu zamknięcia! A drogi są drogami świata, gdzie ludzie żyją i gdzie można do nich dotrzeć skutecznie i emocjonalnie. Wśród tych dróg są także te digitalne, zatłoczone ludźmi, często poranionymi, mężczyznami i kobietami szukającymi zbawienia lub nadziei. Także dzięki sieci orędzie chrześcijańskie może dotrzeć „aż po krańce ziemi” (Dz 1, 8). Otwarcie drzwi kościołów oznacza także otwieranie ich w środowisku digitalnym, zarówno po to, aby ludzie mogli wejść, niezależnie od tego, w jakiej sytuacji życiowej się znajdują, jak i po to, aby Ewangelia mogła przekroczyć próg świątyni i wyjść na spotkanie wszystkich. Jesteśmy powołani, aby dawać świadectwo o Kościele, który byłby domem dla wszystkich. Czy potrafimy przekazywać oblicze takiego Kościoła? Komunikacja pomaga nadać kształt powołaniu misyjnemu całego Kościoła, a sieci społecznościowe są obecnie jednym z miejsc, w których trzeba żyć tym powołaniem i odkryć na nowo piękno wiary, piękno spotkania z Chrystusem. Także w kontekście komunikacji potrzebny jest Kościół, który potrafi nieść ciepło, by rozpalać serce.

Świadectwo chrześcijańskie nie polega na bombardowaniu wiadomościami religijnymi, ale na chęci dania samego siebie innym przez „gotowość cierpliwego i naznaczonego szacunkiem angażowania się w ich pytania i wątpliwości, na drodze poszukiwania prawdy i sensu ludzkiego istnienia” (Benedykt XVI, Orędzie na XLVII Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu, 2013). Pomyślmy o wydarzeniu uczniów z Emaus. Trzeba umieć włączyć się w dialog z mężczyznami i kobietami naszych czasów, aby zrozumieć ich oczekiwania, wątpliwości, nadzieje i dać im Ewangelię, to znaczy Jezusa Chrystusa, Boga, który stał się człowiekiem, który umarł i zmartwychwstał, aby nas uwolnić od grzechu i śmierci. Wyzwanie to wymaga głębi, wrażliwości na życie, wrażliwości duchowej. Prowadzenie dialogu oznacza bycie przekonanym, że drugi ma coś dobrego do powiedzenia, uczynienie miejsca na jego punkt widzenia, na jego hipotezy. Nie oznacza rezygnacji ze swoich idei i tradycji, ale z roszczenia jakoby były jedyne i absolutne.

Niech nam będzie przewodnikiem obraz Miłosiernego Samarytanina, który opatruje rany pobitego człowieka, zalewając je olejem i winem. Niech nasz przekaz będzie olejkiem pachnącym na cierpienie i dobrym winem radości. Niech nasza jasność nie pochodzi ze sztuczek i efektów specjalnych, ale z naszej naznaczonej miłością i czułością bliskości wobec tych, których spotykamy, zranionych przy drodze. Nie obawiajcie się bycia obywatelami środowiska digitalnego. Ważna jest czujność i obecność Kościoła w świecie komunikacji, aby rozmawiać ze współczesnym człowiekiem i prowadzić go na spotkanie z Chrystusem: Kościół towarzyszący w drodze potrafi wyruszyć z każdym. W tym kontekście rewolucja środków przekazu i informacji jest wielkim i ekscytującym wyzwaniem, wymagającym nowej energii i nowej wyobraźni, by przekazywać innym piękno Boga.

 

FRANCISZEK
Watykan, 24 stycznia 2014,
we wspomnienie św. Franciszka Salezego

Źródło: KAI

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama