Szklane łzy i ziarna słonecznika

Relacja z XXIII Kongresu Ekumenicznego - Praga 2001

Kiedy 30 lipca na wieży katedry św. Wita, w kościołach św. Mikołaja na Małej Stranie i Najświętszej Maryi Panny przed Tynem na Starym Mieście dzwony wybijały godzinę ósmą wieczorem, w miasteczku akademickim Akademii Rolniczej, położonym w praskiej dzielnicy Suchdol, rozpoczynał się XXXIII Międzynarodowy Kongres Ekumeniczny.

W auli przystosowanej do sprawowania liturgii kapłani różnych wyznań (między innymi katolicki biskup Pilzna - Frantisek Radkovsky) umyli nogi wybranym uczestnikom spotkania. - To wymowne nawiązanie do Ostatniej Wieczerzy - powiedział ks. Władysław Figiel SJ z Regionu Polskiego. - Żeby rozmawiać z przedstawicielami innych wyznań, na początek potrzebny jest ten gest pokory.

Modlitwy bez słów

Tym razem członkowie Międzynarodowej Wspólnoty Ekumenicznej spotkali się w Pradze. Na co dzień działają we wspólnotach regionalnych we Francji, Niemczech, Belgii, Hiszpanii, Anglii, Stanach Zjednoczonych, Węgrzech, Czechach, Słowacji i Polsce. Należą do Kościołów rzymskokatolickiego, ewangelicko-reformowanego, anglikańskiego, starokatolickiego, ewangelicko-augsburskiego, prawosławnego, chrześcijan baptystów i braci czeskich. Są wśród nich księża i świeccy. Tacy jak Klaus Brugmann z Erlangen w Niemczech, emeryt, który myśli o sobie, że nie jest protestantem, ale człowiekiem ekumenicznym. W tym roku uczestniczy w kongresie po raz dziesiąty. Albo anglikanka Rosamund Place, nauczycielka języków obcych w collegeŐu pod Newcastle, która z corocznych spotkań czerpie wiarę, że ze wszystkimi można wchodzić w życzliwy dialog.

Niebo dla nieprzyjaciół

Każdy kongres poświęcony jest tematowi wybranemu z Pisma Świętego. W tym roku prawie 400 osób rozważało słowa z Listu św. Pawła do Efezjan: "Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie".

- Dlaczego wielu chrześcijanom brak nadziei? - zastanawiała się Monika Heinz, jedna z prelegentek. Strach związany z zagrożeniami pojawiającymi się na początku trzeciego tysiąclecia paraliżuje nadzieję. Trzeba ją wzmacniać przez własną aktywność, wzięcie odpowiedzialności za określoną wspólnotę, a także utrzymywanie bliskości z Bogiem.

Uzupełnieniem były warsztaty, m.in.: "Nadzieja w Nowym i Starym Testamencie", "Chrześcijańskie kobiety w działaniu", "Diakonia i praca charytatywna", "Media". Na swoich zajęciach baptyści z Brna prezentowali środki ewangelizacji wizualnej. Okazuje się, że kolorowe karteczki z tekstami Psalmów zostawiane na stacjach benzynowych, w sklepach, szpitalach wsparły niejednego szukającego otuchy, zwróciły go do Kościoła.

Ks. prof. Adelbert Denaux z Katolickiego Uniwersytetu w Louvain w Belgii analizował List św. Pawła do Tesaloniczan. - Chrześcijanin nie jest nigdy zadowolony z tego, co jest tu i teraz - mówił - ale czeka na lepszą przyszłość z Chrystusem, Jego powtórne przyjście, przebywanie z Nim i w Nim na zawsze. To sens naszej nadziei.

Łukasz, Krzysio i Tymek z Katowic, jedni z młodszych uczestników Kongresu, przejęci jego atmosferą, nie opuścili modlitewnego spotkania żadnego z wyznań.

Nabożeństwu pokoju i uzdrowienia przewodniczył anglikański duchowny Russ Parker, animator charyzmatycznego ruchu The Acorn Trust w Anglii. Podczas nabożeństwa każdy wypisywał na kartkach imiona osób, przez które czuje się skrzywdzony. A później wspólnie modlono się o łaskę dla nich, o gwiaździste niebo i przychylną im ziemię, o spokój i pokój.

Słoje pełne nadziei

Znaków życzliwości na kongresie było dużo. Radosne uściski na powitanie, dzielenie się wrażeniami i jedzeniem. Johan Van Den Bossche, katolik z Flandrii, podczas Liturgicznej Nocy Młodych pokazywał mi swoje dłonie, zmęczone od nieustannego grania na flamandzkiej gitarze importowanej (!) z Czech. Ale nikt tak mistrzowsko nie potrafi wykonywać improwizacji opartych na chorałach gregoriańskich. Podobnie nie pokazywał po sobie zmęczenia ciągle rozśpiewany anglikański "Millenium Choir", założony przez Arcybiskupa Canterbury. "Wejdź do wody spragniony ludu, bo to źródło jest za darmo" - wszyscy nucili razem z nim.

Ojciec Thaddee Barnas, benedyktyn ze wspólnoty ekumenicznej w Chevetogne w Belgii, z satysfakcją zauważył, że w spotkaniu biorą udział nie tylko teologowie, ale także zwykli ludzie. - Może od dołu przyjdzie jedność - mówił.

- Tu odnajdujemy to, co łączy, budzi nadzieję - cieszył się Andrzej Dawidowski z katowickiego KIK-u. Piotr Tomica z Cieszyna, wiceprzewodniczący Regionu Polskiego, uznał praskie spotkanie za inspirację do rozpoczęcia poważnego ekumenicznego działania.

W holu, przed miejscem spotkań liturgicznych, wystawiono kilkanaście słojów. Widniały na nich napisy: wolność, dzieci, miłość, udogodnienia socjalne, rozwój gospodarczy, nauka, polityka, Chrystus, Kościół, zdrowie. Ten, kto wiązał swoją nadzieję z którymś z tych haseł, mógł wrzucić do opisanego słoja wybraną ilość ziaren słonecznika - symbolu nadziei. Ostatniego dnia najwięcej ziaren znalazło się w słoju Chrystus, a potem miłość. Na te ziarna zamieniali się wszyscy, oddając otrzymane na zakończenie szklane łezki z czeskiego przezroczystego szkła. Bo nie trzeba płakać, kiedy widać nadzieję.

opr. mg/mg



Copyright © by Gość Niedzielny (36/2001)

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama