Co powie Jan Paweł II podczas swej pielgrzymki do Polski 2002? I czy będziemy go słuchać?
Kiedy samolot z Ojcem Świętym i towarzyszącymi mu osobami na pokładzie wzbijał się nad Meksykiem, setki tysięcy mieszkańców tej wielomilionowej metropolii, trzymając w ręku lusterka, machało Papieżowi na pożegnanie. „Światełko do nieba", jak nazwał ktoś ten niecodzienny gest meksykańskich katolików, miało w sobie niezwykły ładunek emocji i przekonania, że choć Papież odlatuje do Rzymu, my chcemy świecić światłem odbitym od jego słów, mądrości i wiary, przekonywał mnie młody Juan Gomez, kleryk Legionistów Chrystusa, nowego zgromadzenia znakomicie rozwijającego się w tym kraju. Przecież, dodał, wy też chcecie wyrazić to samo, kiedy wiwatujecie na jego cześć.
W powszechnym przekonaniu Polacy oklaskują i kochają Papieża, ale w mniejszym (a według niektórych, w zupełnie symbolicznym stopniu) znają. Ma to wyraz w rozdźwięku między milionowymi rzeszami na spotkaniach z Janem Pawłem II podczas jego pielgrzymowania po ojczystej ziemi i zachowaniami w życiu publicznym czy aprobowanymi w życiu osobistym zasadami moralnymi niezgodnymi z jego nauczaniem. Jednak, jeśli poddać analizie najważniejsze słowa, jakie Ojciec Święty wypowiedział na polskiej ziemi, nietrudno podczas każdej pielgrzymki wskazać takie, które zmieniły Polskę i Polaków. Któż dziś nie przypomni proroczych słów - „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze tej ziemi" - wypowiedzianych w 1979 roku w Warszawie, czy nie mniej dobitnej przestrogi o zwycięstwie dobra nad złem, kiedy Polacy dobrze pamiętali zło stanu wojennego. A słowa wypowiadane „o nas i za nas"? Przecież dzięki temu możliwe były zmiany, jakie zaszły po 1989 roku. Trzeba też szczerze powiedzieć , że Polacy czasem nie od razu rozumieli, o czym nasz wielki Rodak mówił, kiedy przypominał wagę Dziesięciorga Przykazań w 1991 r., gdy w 1997 r. budził nas z marazmu i karcił, a w 1999 r. urzekał swoją dobrodusznością i humorem. Ojciec Święty, przemawiając do rodaków na początku nowego wieku i tysiąclecia, z pewnością wezwie do „wypłynięcia na głębię", a więc do przerwania pesymizmu i marazmu, a trzeba pamiętać, że kilka tygodni przed przybyciem Papieża większość Polaków uważała, że w kraju jest źle w każdej niemal dziedzinie, a dotychczasowy autorytet Kościoła uległ osłabieniu i trudnej do przyjęcia weryfikacji. Dlatego trudno nie podzielać opinii ks. bpa Tadeusza Pieronka, który uważa, że Papież przybywa do Polaków, by przypomnieć rzeczy najważniejsze oraz dodać otuchy. Czy staniemy się świadkami czegoś zaskakującego? Trudno dziś prorokować, ale bez zbędnego ryzyka można powiedzieć, że podstawową cechą człowieka wierzącego jest zaufanie Bogu. Może Polacy wreszcie zrozumieją, że Ojciec Święty przyjeżdża, żeby ich zwrócić ku Bogu oraz dodać im nadziei, by nie narzekali, że jest coraz gorzej, bo wcale tak źle nie jest - powiedział mi niedawno jeden z polskich duchownych pracujących w Watykanie. Nie spodziewajmy się, że Papież poda nam proste rozwiązania trudnych problemów społecznych, ekonomicznych czy politycznych. Raczej zajmie się „Bożą ekonomią zbawienia" niż doradzaniem, co zrobić z bezrobociem czy niedomagania-mi naszej wciąż młodej (i czasem błądzącej) demokracji.
Polscy duchowni pracujący w watykańskich urzędach są przekonani, że w Krakowie padną ważne słowa „ustawiające" Polskę i świat na progu nowego tysiąclecia w perspektywie doświadczenia płynącego z wiary. Teksty czytań mszalnych, wybranych na kolejne dni sugerują, że Papież chce ukazać radość bycia chrześcijaninem i radość życia religijnego płynącego z wiary. W Ewangelii podczas poświęcenia sanktuarium w Łagiewnikach usłyszymy słowa „o prawdziwych czcicielach Boga w duchu i w prawdzie", czyli o tych, którzy żyją według Słowa Bożego. „Jestem przekonany, że Papież właśnie tam zawierzy świat Bożemu Miłosierdziu" - mówi ks. prałat Boccardo, jeden z głównych organizatorów papieskiej wizyty ze strony watykańskiej. „Ojciec Święty wielokrotnie wspominał znaczenie tego miejsca i rolę, jaką słowa
Jezu, ufam Tobie odegrały w jego osobistym życiu" - dodaje watykański dostojnik, wskazując na oficjalną nazwę pielgrzymki do Polski: „Wizyta apostolska z okazji poświęcenia sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie Łagiewnikach". Echa Łagiewnik dotrą także na krakowskie Błonia, przekonuje ks. prałat Boccardo i dodaje, że świat potrzebuje dziś wiary w siłę tego prostego wezwania.
Nieco odmienny wyraz i charakter będzie miała wizyta w Kalwarii Zebrzydowskiej. „Tam przemówi serce Papieża" - słychać najczęściej w Watykanie. Po pierwsze, jest to miejsce szczególne w życiu Karola Woj-tyły i kształtowaniu jego duchowości. Po drugie, to jedno z najważniejszych sanktuariów maryjnych w Polsce. To także kawał historii i polskiej tradycji religijnej. Każdy z tych wymiarów zasługuje na odrębną homilię, więc nic dziwnego, że te akcenty możemy odnaleźć nie tylko podczas spotkania w Kalwarii Zebrzydowskiej. Jedno jest pewne: papieskie przesłanie powinno trafić nie tylko do naszych uszu, ale i serc.
opr. mg/mg