Wiersze
Andrzej Dyczewski
Wiersze te czerpią swoje źródło z ogromnego przeżycia, jakiego doznałem podczas spotkania z Ojcem Świętym na Krakowskich Błoniach 18 sierpnia 2002 roku. Dla mnie było to wielkie przeżycie, ze względu na to, że czekając na Jana Pawła II, na krakowskich Błoniach, poznałem Jezusa Chrystusa w człowieku, który stał obok nie. Przez to spotkanie poświęciłem Jezusowi całe moje życie. Czekając na Ojca Świętego czekałem na wszystkich ludzi, którzy przybyli razem ze mną i których tam poznałem i z którymi razem się modliłem. Nas wszystkich łączyła jedna miłość do Boga Ojca, wiara w Jezusa Chrystusa i nadzieja pokładana w Duchu Świętym.
Obecność tak wielu osób, których nie znam uświadomiła mi, że ja nie jestem sam, że jest obok mnie Jezus Chrystus, w innym człowieku, który czeka na mój znak miłosierdzia, wobec drugiego człowieka. Wiem, że najpełniej doznajemy miłosierdzia sami stając się miłosiernymi.
Spotkanie na Krakowskich Błoniach z Jezusem otworzyło mi oczy i wskazało nowe życie, gdyż wypadki jakie nastąpiły po spotkaniu z Ojcem Świętym nie mogą być wytłumaczone racjonalnie.
* * *
Jak człowiek chciałem się tylko z Tobą spotkać.
Chciałem z Tobą tylko porozmawiać a może wystarczyło by mi tylko,
Siąść na brzegu i porozmawiać z Tobą na serio,
lecz wówczas nie doznał bym Twojego miłosierdzia.
Spotkanie z Tobą
Mieliśmy tylko kilka ryb i okruszki chleba
a pozostały nam pełne kosze ułomków -
— kosze pełne miłości, którą zabraliśmy do naszych domów.
Kraków - Błonie 18 sierpnia 2002 roku godzina 15.00 posiłek.
Zdanie do Ciebie
Ty uczyniłeś abym nie upadł
- lecz uklęknął.
Nie był niemową
- a w czas zamilknął.
Abym nie oślepł
- tylko przymknął powieki.
Wyszedłeś na ulice
w osiedla, gaiki, sady,
w chwale ludzi i zwierząt:
skowronków śpiewaków,
mądrych ślimaków,
odważnej osy,
w człowieka głosy,
*wyszedłeś
*jesteś
i z nami pozostań.
Kraków - Błonie 18 sierpnia 2002 roku
Schody do nieba
Były to być może — nie wiem
najdłuższe schody, po których wchodziłeś
ze względu na czas
- nie na ilość stopni.
Serca nad nami wzrok już wysoko
mówiąc do małego
- pożegnałeś ręką
Wezwałeś do miłości
- do czystego serca.
Obraz jest zatarty
- przy obrazie moim
Przy obrazie koloru, wyboru
- prawdziwego serca, sumienia, honoru.
Pragnę
Zrozumieć
Spojrzeć
Zbliżyć się
Tak jak Ty do mnie.
Kraków - Błonie 18 sierpnia 2002 roku
Jeżeli można Panie
Jeżeli to możliwe,
niech stanie się moje serce morzem,
w którym ogrom ludzkiej krzywdy
znieść zdołam.
Jeżeli to możliwe,
niech stanie się moje serce górą,
w której wnętrzu tworząca się woda
Będzie źródłem miłości.
Jeżeli to możliwe,
niech stanie się moje serce glebą,
w której ogrom Twego słowa
wzrastać będzie.
Jeżeli to możliwe -
niech trak się stanie.
Kraków - Błonie 18 sierpnia 2002 roku Eucharystia
Zaczęło się ... normalne życie
Pielgrzymka zaczęła się,
po powrocie do domu.
Zaczęło się normalne życie,
normalna praca — z kwiatami w teczce naukowca
normalna kolorowa rzeczywistość - z Bogiem
normalna proza codzienności — poezja uwielbienia
normalne problemy młodego człowieka — zażegnane
normalna rozmowa z Bogiem — w codzienności
normalna miłość każdego dnia — do bliźniego
normalna modlitwa - ...
normalna ...
* * *
Czy ktoś powiedział, że muszę się z Tobą spotkać,
zrezygnować z urlopu, znosić niedogodności podróży.
Czy ktoś powiedział, że muszę spać pod gwiazdami,
marznąć całą noc otulony w kawałek czyjegoś koca.
Czy ktoś powiedział, że muszę stanąć do wspólnej fotografii,
przecież to tylko kawałek kolorowego papieru.
Czy ktoś powiedział, że nie będziemy na spotkaniu sami,
Tak że nawet nie będę mógł mieć własnego miejsca.
Nikt nie mówił, nikt nie obiecywał,
gdyż nikt nie jest sam na tym świecie,
gdyż nikt nikomu nie kazał przyjechać do Ciebie.
To, że jesteśmy zależy od Ciebie, Panie,
to gdzie będziemy, zależy od nas.
Kraków - Błonie 18 sierpnia 2002 roku
Wyznanie
Przepraszam Cię Panie,
że nie zauważyłem Ciebie na ulicy
w nędzniku, co trzymał wyciągniętą do mnie dłoń.
Przepraszam Cię Panie,
że nie usłyszałem Ciebie,
gdy pukałeś do mego serca bram.
Przepraszam Cię Panie,
że nie czułem bólu gdy cierpiał ktoś,
kogo ja nawet nie znałem.
Proszę Cię Panie,
abyś mi otworzył oczy na drugiego człowieka,
gdyż nie było by miłosierdzia, gdybym był sam.
opr. MK/PO
|