Temat: Ślepota tyranów i prostego ludu
Marzenia i jednocześnie ślepota tyranów wydaje się taka sama od lat. Zawsze, kiedy czytamy dzisiejszy fragment z księgi Machabejskiej na myśl przychodzą nie tylko chwile z naszej historii, ale także ogrom współczesnej propagandy. Wszystko wygląda tak, jakby było przepisane z jakiejś niezbyt starej gazety, jak gdyby otwarto na chybił trafił książkę do historii. Pakty z ościennymi narodami, za cenę wyrzeczenia się własnej kultury, religii i dziedzictwa. W imię dobrobytu i wolności oczywiście. Później już tylko wszechobecna propaganda sukcesu, moralny terror i odmawianie jakichkolwiek praw tym, którzy śmią się jeszcze upomnieć o wiarę i religię. Demonizowanie wszystkich, którzy śmią otwarcie mówić o miłości do ziemi ojczystej.
Jak to możliwe, że ludzie przez całe wieki niczego się nie nauczyli? Skąd wciąż mimo upływu lat i bolesnych życiowych lekcji aż taka ślepota, przejawiająca się w pogardzie dla wartości, które kształtowały jednostki i narody, ludy i pokolenia? Z drugiej strony można by zapytać nieco inaczej. Ślepota, czy świadome działanie i dezinformacja w kierunku tych, którzy się wahają, którzy jeszcze matkę ojczyznę i matkę Kościół nie chcieliby całkowicie zapomnieć.
Czyż nie potrzeba nam wołać zatem o przejrzenie na oczy? Czy Zbawiciel nie wskazuje nam na doświadczenia pokoleń i nie zachęca, aby trwać w Jego nauce? Pozbawienie się spojrzenia wiary na otaczający nas świat prowadzi niechybnie do ślepoty duszy. Zapominanie o tym, że Prawo Boże musi być ponad prawem ludzkim to kolejne ryzyko, że pokoju i bezpieczeństwa szukać będziemy nie u Chrystusa Pana, spoglądając na Wschód, Zachód czy dalekie Południe.
SŁOWO BOŻE W PRAKTYCE
Cud uzdrowienia prowadził do wiary tych, którzy najpierw wołali i zostali uzdrowieni. Czy jednak my sami mamy jeszcze choć szczyptę nadziei, aby wołać za Jezusem aby nas nie mijał? Czy potrafimy trwać i wołać usilnie o przywrócenie wzroku naszym duszom i ciałom, o przywrócenie nadziei złożonej ongiś w Chrystusie? Jeśli tak, to wołajmy głośno, wołajmy, bo Pan nasz nadchodzi. Jeśli nie będziemy wołać, jutro może być już zdecydowanie za późno.
PYTANIE DLA ODWAŻNYCH
Czy troszczę się o wzrok mojej duszy?