Dziś Jezus mówi: „miłujcie waszych nieprzyjaciół”. Kto to jest nieprzyjaciel? Sąsiad ze wschodu, który prowokuje wojnę? Jeśli tak, to czy obrona własnych granic jest złamaniem przykazania? Migrant, który przedziera się przez granicę? Jeśli tak, to czy znając Jezusowe przykazania wolno kogoś nie wpuszczać do kraju? Ktoś, kto to nas skrzywdził? Jeśli tak, to na czym ma polegać nasza postawa? Ktoś, kto publicznie postępuje w sposób moralnie niegodziwy? Jeśli tak, to czy nazywanie czegoś grzechem jest wykroczeniem przeciw dzisiejszej Ewangelii? Właściwie na każde z tych pytań należałoby szukać odpowiedzi. My dziś skupimy się nad problemem ostatnim. Czy nazywanie czegoś grzechem jest wystąpieniem przeciw dzisiejszej Ewangelii, a używając współczesnego języka, czy jest mową nienawiści wobec kogoś, kto ma inne przekonania moralne?
Bo może ktoś stwierdzić, że mówienie o grzechu jest brakiem szacunku wobec drugiego człowieka, który ma problem w jakiejś dziedzinie moralnej, że jest wyrazem braku tolerancji wobec niego. Ktoś powie, że jeśli mamy miłować nawet nieprzyjaciół, to tym bardziej kogoś, kto ma odmienne przekonania moralne. Jezus przecież mówi: „nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone”. Interpretując te słowa w duchu współczesnej tolerancji, rzeczywiście nie można by niczego nazwać grzechem, żadnego postępowania (nawet najcięższych przestępstw) nie można by ocenić, czy osądzić. Wszystko można by usprawiedliwić miłosierdziem międzyludzkim, a ostatecznie miłosierdziem Boga: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny”.
Jednak sam Jezus nie stroni od nazywania zła złem. Robi to często i na różne sposoby. Czasem czyni to ogólnie, na przykład wymieniając cały katalog grzechów: „z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym” (Mk 7, 21n). Innym razem mówi bardziej konkretnie, nazywając cudzołóstwem ponowny związek po rozwodzie: „Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo” (Łk 16, 18; zdanie to pochodzi z tej całej Ewangelii, co dzisiejszy fragment, czyli z Ewangelii Łukasza, o której mówi się, że jej założeniem było ukazywanie miłosierdzia Boga). Jezus czasem mówi wprost do danej osoby o jej nieuporządkowanym życiu, jak na przykład w odniesieniu do kobiety cudzołożnej „rzekł do niej Jezus: I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!” (J 8, 11; co ciekawe, bibliści zauważają, że w najstarszych rękopisach tekst ten nie był zawarty w Ewangelii Jana, a być może znajdował się właśnie w Ewangelii Łukasza, bo traktuje o praktycznym wymiarze miłosierdzia). W podobnym duchu Jezus modli się na krzyżu za swoich oprawców: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34), a do żałującego łotra mówi: „Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju” (Łk 23, 43). To też zapisy z Ewangelii Łukasza.
Postawa i słowa Jezusa wobec cudzołożnej kobiety i wobec oprawców przynoszą wiele światła do zrozumienia słów z dzisiejszych Ewangelii. Jezus tych osób nie przekreśla, ale równocześnie nie przyjmuje postawy niezauważania ich grzechów. W przypadku kobiety, potwierdzając, że jej nie potępia, mówi wprost „nie grzesz więcej”, a w przypadku oprawców, jeśli mówi o przebaczeniu, to znaczy, że widzi ich zło i właśnie dlatego, że je widzi, wstawia się za nimi, nawet znajdując okoliczności łagodzące, czyli ich niewiedzę. Zaś u łotra wiszącego na krzyżu dostrzega szczery żal.
Można zatem w następujący sposób wyjaśnić słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: „nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni”, czyli nie wydajcie pochopnie osądów o drugim człowieku, bo może są jakieś okoliczności, które doprowadziły do nieuporządkowanych zachowań. „Nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni”, nie przekreślajcie człowieka, bo zawsze może się nawrócić, jak łotr na krzyżu. „Odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone”, przebaczajcie wyrządzone krzywdy. Jednak we wszystkich tych przypadkach nie chodzi, że nieporządku nie można nazwać nieporządkiem, grzechu – grzechem, a krzywdy – krzywdą. Mówienie o tym wszystkim nie jest mową nienawiści.
Miłosierdzie Boga nie oznacza anulowania grzechu. A wezwanie do odpuszczenia nie oznacza rezygnacji z rozeznawania, co jest grzechem, a co nie. Do postawy rozeznawania wzywa Jezus Apostołów, dając początki sakramentowi pokuty: „weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”. Biskup jako następca apostołów oraz kapłan jako współpracownik biskupa na mocy święceń mają władzę nie tylko odpuszczania, ale i zatrzymywania grzechów. Tę władzę odkładania rozgrzeszenia stosują wówczas, gdy dostrzegają, iż u spowiadającego się ewidentnie nie ma pragnienia zerwania z poważnym nieporządkiem moralnym. Jednego łotra Jezus zapewnił o zbawieniu, a w przypadku drugiego – nie wiemy: nie potępił go, ale nic też nie powiedział o darowaniu win.
Wezwanie do odpuszczania win w dzisiejszej Ewangelii „odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone” to wezwanie do przebaczenia. Jeśli żona przebacza mężowi zdradę, to nie dlatego, że nie dostrzega wielkiego zła u męża i że nie czuje wielkiej krzywdy. Ona przebacza, wiedząc, że stało się zło i odczuwając w sobie wielki ból. Miłość nieprzyjaciół to nie rezygnacja z nazywania grzechów po imieniu, a przebaczenie krzywdzicielowi to nie przymykanie oczu na jego zło. Miłość nieprzyjaciół i wezwanie do przebaczenia to troska Jezusa o nasze serca, by wskutek doznanego zła od krzywdziciela (tego prywatnego, ale także tego politycznego) nie zrodziło się w nas zło. Byśmy w obliczu doświadczanego zła rozbudzili w sobie miłość, której elementem są trzy ewangeliczne postawy: czynienie dobra, błogosławienie oraz modlitwa: „dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają”.