Komentarz do liturgii słowa

« » Styczeń 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
  • Inny Kalendarz

Wtorek 30 stycznia 2024

Pępek świata

Miejscem akcji nakręconego w 1994 filmu pod tytułem Rapa Nui, jest egzotyczna wyspa, nazywana dziś Wielkanocną. Opowieść sięga do czasów sprzed niderlandzkiej kolonizacji. Urokliwy zakątek na Pacyfiku ogarnia krwawy konflikt między elitarnym klanem Długich Uszu, a uznawanym za plebs i pomiatanym na wszystkie strony plemieniem Krótkich Uszu. Napięcie wewnątrz maleńkiej społeczności dosięga szczytu i Wyspa Wielkanocna – nazywana przez tubylców Rapa Nui, czyli pępkiem świata – płonie, zapadając się w bratobójczym chaosie. Zamieszki kończą się jedną, wielką rzezią na ulicach, bijatyką wszystkich ze wszystkimi. W końcowej scenie produkcji, główny bohater filmu staje nagle jak wryty i przestaje zabijać. Inny targa go za ramiona, krzycząc: teraz albo nigdy! Możemy ich zdeptać, dlaczego nagle przestałeś walczyć? Ten odpowiada: nawet nie widzisz, jak szybko stałeś się tym, z czym chciałeś skończyć.

Nie należy łudzić się, że destrukcja to siła. Podnieca ją jedynie ślepa furia. Namiętne fatum dewastuje i pozostawia po przejściu ruiny, nawet jeśli każdy z palców butnej pieści wytatuowany będzie osobną interpretacją konstytucji. Dla chrześcijan prawdziwa moc to konstrukcja, oparta na trzech niezbywalnych warunkach. Siła twórcza wychodzi od niewielkich środków, a dosięga wspaniałych dzieł. Posługuje się pięknem, prawdą i dobrem, a nie szpetotą podstępu lub manipulacji. Jest wreszcie trwała, a nie rotacyjna czy chwilowa. To dopiero ma znamię fundamentu. Brutalne stosowanie bata i knuta oznacza, że okładany nimi człowiek – zaganiany zrazu bardziej na prawo, by zaraz potem przepędzać go skrajnie na lewo, nakłaniany przez tuby propagandy, dyscyplinowany z mównicy, przekupiony wyborczym piwem i kiełbasą – nie jest zdolny do świadomej autonomii. A im bardziej przepowiada mu się mglistą swobodę życia, tym bardziej podstawiając pięść pod nos, ukryty za sceną zdarzeń aktor, zarządza nim jak kukiełką. Wcześniej więc czy później, agresywny zacisk rozluźni się do postaci spoconej, lepkiej dłoni, na którą obcy naciągną bezwolną, wytresowaną, błazeńską pacynkę społeczeństwa. Bardzo ale to bardzo źle się stało, że pożoga, która cywilizacje dawniej chrześcijańskiego Zachodu, trawiła już od mniej więcej pół wieku, przedarła się teraz i do Polski. Trzeba ją jak najszybciej, wspólnymi siłami, ze wszystkich stron, przynależności i stronnictw, ugasić. W przeciwnym razie zostanie kamieni kupa – z racji na szacunek do kultury osobistej, cytat nie zostanie dalej rozwinięty.

Rozwichrzony Absalom jeszcze przed chwilą gromadził wokół siebie barbarzyński tłum, który pchał go do walki z własnym ojcem Dawidem. Teraz ucieka, pędzi przed siebie na mule (por. 2 Sm, 18, 9). Muł to skrzyżowanie osła i konia. W kulturze biblijnej uważany był za zwierzę głupawe lecz silne. Jeśli napotyka mur, nie waha się ale wali głową przed siebie – możliwe, że po gruzach przejdzie na drugą stronę. Królewicz tymczasem spostrzega na drodze ucieczki smukłe drzewo terebintu i z miejsca je lekceważy. Rozłożyste terebinty to jedne z najszlachetniejszych drzew, jakie – obok cedrów – z estymą wymienia się w Piśmie świętym. Zbyt pewny swej tępej siły Absalom zostaje upokorzony i pokonany. Jezus, do pokoju martwej dziewczynki, zabiera ze sobą jej rodziców (por. Mk 5, 40). Przekazuje im siłę ducha, bo serce matki albo ojca, którzy z wiarą przeżyli śmierć własnego dziecka, to najmocniejsze serca na świecie.

Czas najwyższy pozrywać ze ścian twojej sypialni pożółkłe afisze kulturystów, nabrzmiałych mięśniaków, fałszywych idoli naiwnej młodości. Przestałeś być młokosem. Zapuszczaj głęboko korzenie jak silny terebint, rzucaj dalekowzrocznie odnogi, twórz dniem i nocą – legalnie lub pod ziemią – dobre, trwałe więzi, zawiązuj szlachetne sojusze. Wicher uderza gwałtownie lecz szybko wyszumi się i nie wiadomo kiedy z obłędem wpadnie do przepaści.