Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go rozpoznano. Galilejczykom znad jeziora Genezaret nie było trudno rozpoznać Pana Jezusa. Nauczał i czynił znaki. Dopiero co zachwycił tłumy cudem rozmnożenia chleba. Tysiące ludzi widziało Go jak przemawiał, więc choć nie było wówczas żadnych mediów audiowizualnych, to w lokalnej społeczności wszyscy już znali Jezusa z Nazaretu. Niektórzy teologowie twierdzą, że prawdopodobnie wyróżniał się urodą i postawą, wszak Jego ludzka natura była doskonała. Z drugiej strony, był prawdziwym człowiekiem, a nie „nadczłowiekiem”, dlatego też nie było w Nim niczego nadzwyczajnego. Raczej Jego twarz zapadała w pamięć każdego, kto przez chwilę Go słuchał lub spojrzał w Jego oczy, ze względu na moc Jego słów i spojrzenia.
Łatwo im było rozpoznać Jezusa, a przecież wiedzieli o Nim niewiele, a z pewnością mniej niż my. Znali dobrze rysy Jego twarzy, które my możemy jedynie w przybliżeniu odtworzyć na podstawie Całunu Turyńskiego czy Chusty z Manopello. Widzieli Jego cuda na własne oczy, kazania na Górze wysłuchali na żywo, podczas gdy my znamy je tylko z relacji. Ale my wiemy, że patrząc na człowieka, patrzyli na Boga, to co, słyszeli z ust Jezusa było wprost słowem Boga, a cuda, które czynił były bezpośrednim działaniem Boga.
Oni tego nie wiedzieli, a jednak zareagowali właściwie. Biegną po swoich chorych, bo widzą w Nim uzdrowiciela, którego moc wykracza poza ludzkie możliwości. Nie zdają sobie jeszcze sprawy, że zdrowie fizyczne jest tylko zapowiedzią czegoś o wiele większego. Chrystus przynosi nie tyle zdrowie, co zbawienie. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych tam, gdzie jak słyszeli, przebywa. Nawet jeśli troska o cierpiących odnosi się na razie tylko do swoich krewnych i przyjaciół, to i tak jest to właściwa odpowiedź na nauczanie Pana Jezusa, który wzywa do miłosierdzia.
Czy umiem rozpoznać Pana Jezusa w sakramentach, w Słowie Bożym, w drugim człowieku? Jego obecność wydaje się mniej oczywista, bezpośrednia, jak wówczas gdy wychodził z łodzi. A jednak wiara pozwala mi rozpoznać Go, gdy w czasie Mszy kapłan, po słowach konsekracji, podnosi Jego ciało lub gdy klękam przed tabernakulum. Wiara każe mi rozpoznać Jego głos w słowach kapłana: „Ja odpuszczam tobie grzechy, idź w pokoju” . Słyszę Go w czasie modlitwy, szczególnie gdy jej motorem jest lektura Pisma Świętego. Rozpoznam Go też w drugim człowieku, temu, który okaże mi miłość, ale i temu, którego ja potraktuję jak swego bliźniego.
Jak sprawdzić, czy rzeczywiście rozpoznałem Chrystusa, który do mnie przychodzi? Dzisiejsza Ewangelia posuwa pewien pomysł. Można by go nazwać „Test Genezaret”. Galilejczycy pobiegli po swoich chorych, po potrzebujących pomocy Chrystusa. Jeśli rzeczywiście Go spotkałem, to również będę chciał, aby poznali go wszyscy potrzebujący Jego miłosierdzia. Czyli wszyscy, ze mną włącznie. Kto rozpoznał Chrystusa, uwierzył w Jego miłość, ten w naturalny sposób staje się apostołem.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.