„Lampedusa dla Franciszka stała się punktem wyjścia do pielgrzymowania, które kontynuuje po świecie, aby patrzeć sercem na migrantów, na wszystkich odrzuconych przez globalizację obojętności”.
Tak po 7 latach od wizyty Papieża na tej włoskiej wyspie, do której przybija wiele statków z uchodźcami z Afryki, mówi świadek tego wydarzenia, kard. Francesco Montenegro. Pielgrzymka ta była pierwszą, w którą udał się Franciszek po swoim wyborze na Stolicę Piotrową.
Metropolita Agrigento na Sycylii wspomina chwile, które z tego wydarzenia szczególnie zapamiętał.
Słuchał wszystkich, nie chciał pominąć nikogo
„Nie spotkałem wcześniej Papieża Franciszka, nie znałem go. Zaskoczyło mnie, jak w czasie podróży statkiem z zainteresowaniem i z uwagą patrzył na wszystkich ludzi, którzy nam towarzyszyli. (...) W chwili, gdy przypłynęliśmy na miejsce, gdzie wrzucił do morza wieniec z kwiatów upamiętniający wszystkich tych, którzy zginęli w falach Morza Śródziemnego, uderzyło mnie to, jak wstał i jak wyłączył się ze wszystkiego, co go otaczało. Na lądzie było wielu ludzi, którzy krzyczeli, pozdrawiali go, wokół było wiele innych statków. A on całkowicie wyłączony, pochłonięty. Kiedy wrzucił kwiaty powrócił do siebie – wspomina w wywiadzie dla Radia Watykańskiego kard. Francesco Montenegro. – A potem, kiedy przybiliśmy do brzegu chciał pozdrowić wszystkich, jednego po drugim w centrum przyjmowania uchodźców, chciał z każdym zamienić choć zdanie, nawet jeżeli mówiono, że nie ma na to czasu. I często powtarzał: «Jakie wielkie cierpienie». To człowiek, który w tym dniu przybył na pielgrzymkę, patrzył sercem i ciągle to robi, patrzy sercem.“