Co wiemy, a czego nie wiemy o bł. ks. Jerzym Popiełuszce?

W czwartek 19 października przypada 33. rocznica dramatycznej śmierci kapelana warszawskiej Solidarności. O życiu bł. ks. Jerzego Popiełuszki pisze współautor jego biografii - Tomasz Wiścicki.

Raczej wiadomo, jak zginął, ale nie wiadomo, kto kazał go zabić. Do ukarania wytypowano wicedyrektora antykościelnego Departamentu IV MSW, ale decyzja o zamordowaniu kogoś takiego jak ks. Popiełuszko musiała zapaść dużo wyżej. Wiemy jednak najważniejsze: ks. Jerzy był człowiekiem świętym, nieustraszonym świadkiem wiary i głosicielem prawdy, który zapłacił za to męczeństwem z rąk sił zła - podkreśla w analizie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej Tomasz Wiścicki, współautor z Ewą Czaczkowską biografii bł. ks. Jerzego Popiełuszki. 

Życie bł. ks. Jerzego Popiełuszki nie kryje zbyt wiele tajemnic, co nie znaczy, byśmy już wszystko o nim wiedzieli. Aż do sierpnia 1980 nie przyciągał specjalnej uwagi – jego życie w tym okresie było odtwarzane już po jego męczeńskiej śmierci. Gdy stał się postacią publiczną, znany był niemalże każdy krok i każde wypowiedziane słowo. Działał przy otwartej kurtynie i tajemnicą miały pozostać – i w jakiejś części zapewne pozostały – jedynie jego kontakty z podziemiem. Pewne wątpliwości dotyczą jedynie niektórych okoliczności życia kapłana, o drugorzędnym znaczeniu. Najwięcej zagadek łączy się z jego inwigilacją ze strony SB, a przede wszystkim z okolicznościami jego śmierci, zwłaszcza z inspiracją mordu na nim oraz skomplikowaną zapewne grą na najwyższych szczeblach władzy.

Okres początkowy: w zasadzie zbadany

Aż do sierpnia 1980 roku, gdy ks. Jerzy odprawił Mszę dla strajkujących hutników, był on postacią na tyle nieznaną, że nikt nie sporządzał kroniki jego życia. Wydarzenia z pierwszych 32 lat jego życia zaczęto odtwarzać dopiero po jego męczeńskiej śmierci.

Dostępne są rutynowe dokumenty, w których odnotowuje się ważne momenty życia każdego człowieka, jak urzędowe akta stanu cywilnego czy akta kościelne, oraz pamiątki rodzinne. Brak jest (z wyjątkiem tekstu w gazetce parafialnej) tekstów kazań z tego okresu.

Głównym źródłem, z których korzystają biografowie tego okresu, są relacje świadków. I choć wspomnienia po latach, gdy już wiemy, jakie były późniejsze losy opisywanej postaci, nie budzą zwykle zaufania historyków, większość relacji z życia późniejszego błogosławionego można uznać za wiarygodne. Dlatego ten okres jest udokumentowany dość szczegółowo.

Amerykańska biografka księdza Judith Kelly szczegółowo odtworzyła znane wcześniej niemal wyłącznie ze skrótowych relacji samego bohatera jego podróże amerykańskie. Inne podróże zagraniczne pozostają jeszcze (niewielką) białą plamą w życiorysie ks. Jerzego.

Zniszczenie TEOK (Teczki Ewidencji Operacyjnej na Księdza), czyli esbeckich akt, opisujących z punktu widzenia SB życie każdego księdza w PRL, jest niewątpliwą stratą z punktu widzenia historii. Choć szczególne zainteresowanie SB księdzem, czemu towarzyszyć musiała szczegółowa dokumentacja, nastąpiło później, to jednak w aktach bezpieki pozostają nieraz dokładnie odnotowane wydarzenia, które w żadnych innych źródłach pisanych śladu nie pozostawiły, a po latach wypadły z pamięci składających relacje. Nie wiadomo też, na czym polegało rutynowe zainteresowanie kapłanem, który jeszcze nie zwrócił na siebie szczególnej uwagi władz.

Po Sierpniu: wiadomo bardzo dużo

Od Sierpnia 1980, a zwłaszcza od czasu, gdy w 1982 r. ks. Popiełuszko zaczyna odprawiać Msze za Ojczyznę w kościele św. Stanisława Kostki, sytuacja zmienia się diametralnie. Jego kazania są nagrywane i publikowane. Ludzi, którzy mają z nim kontakt, gwałtownie przybywa, i wszyscy oni mają świadomość, że obcują z kimś niezwykłym. Dlatego nawet jeśli relacje także w większości pochodzą z okresu po śmierci męczennika, to jednak ci, którzy je składają, od początku wiedzą, że na ich oczach dzieje się historia.

Z tego okresu pochodzi też dużo więcej zdjęć, filmów i nagrań dźwiękowych dokumentujących działania ks. Jerzego. Pozwalają one poznać to, czego nie znajdziemy ani w źródłach pisanych, ani w relacjach świadków – wygląd, sposób mówienia i zachowania kapłana.

Dzięki tym źródłom dość dokładnie znamy życie ks. Popiełuszki z tego okresu. Można odtworzyć jego kalendarz, wypowiadane słowa i działania. Nie znaczy to, by nie pozostały wątpliwości co do niektórych wydarzeń, dotyczące jednak nie istoty tych wydarzeń, ale konkretnego ich przebiegu.

Przykładem mogą być okoliczności podjętych przez strajkujących pracowników Huty Warszawa poszukiwań księdza, który mógłby odprawić dla nich Mszę, co zakończyło się pojawieniem się ks. Jerzego w tym zakładzie. Nie jest pewne, dlaczego na poszukiwania wyruszyły dwie czy trzy grupy, czy ich działania były skoordynowane, czy wynikły ze strajkowego zamieszania.

Podobnie nie ma pewności, kiedy przyszły męczennik odbył ostatnią w życiu spowiedź. Jego spowiednik twierdzi, że odbyła się ona wieczorem w przeddzień wyruszenia w ostatnią ziemską podróż. Co innego wynika z relacji dotyczącej tego wieczoru, który ks. Jerzy spędził na uroczystości św. Łukasza, patrona służby zdrowia. Wydaje się, że spowiedź odbyła się dzień czy dwa wcześniej. Trudno jednak zlekceważyć świadectwo spowiednika.

Nie ma większych nadziei na to, by udało się rozstrzygnąć te i podobne wątpliwości. Ich ślad zachował się jedynie w pamięci uczestników. Na szczęście nie są to wątpliwości, których rozstrzygnięcie zmienia istotnie naszą wiedzę o osobie kapłana.

Ksiądz Popiełuszko wypowiadał się publicznie, jego słowa są powszechnie znane. Jego inne działania (np. pomoc potrzebującym) znane były przynajmniej tym, których dotyczyły. Granicą naszej o nich wiedzy jest dyskrecja zainteresowanych.

Oczywistą dyskrecję zachowywał ks. Jerzy co do kontaktów z działaczami podziemia. Wiadomo, że w tego rodzaju działaniach uczestniczył. Dzięki relacji skarbnika Regionu Mazowsze NSZZ „Solidarność” Mirosława Odorowskiego wiemy, że ks. Jerzy odegrał istotną rolę w ocaleniu przed SB funduszy Regionu, które skarbnik w przeczuciu nadchodzących działań władz wycofał z kont i przekazał właśnie żoliborskiemu kapłanowi. Akcja ta uniemożliwiła władzom zagarnięcie związkowych pieniędzy, które posłużyły na sfinansowanie podziemia i pomocy potrzebującym.

Jan Olszewski opowiedział o udziale księdza w konspiracyjnym spotkaniu dotyczącym wyjścia części działaczy z podziemia w czasie, gdy nie groziło to prawnymi konsekwencjami. Pomysł, by w ukryciu pozostali tylko ci, którzy absolutnie muszą, zmniejszał rosnące z upływem czasu koszty działalności podziemnej. Sprawa była jednak delikatna, gdyż działacze mogli uznać to za kapitulację, potrzebny był więc udział osób darzonych powszechnym zaufaniem, jak właśnie ks. Popiełuszko.

Działania tego rodzaju pozostały jedynie w zawodnej pamięci ludzi, z których część odeszła już zresztą z tego świata. Dlatego można się obawiać, że o wielu tego rodzaju sprawach nie dowiemy się nigdy.

SB ochroniła większość tajemnic

Największa luka w naszej wiedzy o życiu ks. Jerzego Popiełuszki dotyczy działań SB. Wśród materiałów zniszczonych w czasie, gdy upadał komunizm, są także akta SB – TEOK, o czym była już mowa, a także SOR (Sprawy Operacyjnego Rozpracowania, czyli akt osoby inwigilowanej i zwalczanej przez bezpiekę) „Popiel”.

Na początku, przed wszczęciem SOR „Popiel”, inwigilacja księdza odbywała się „w ramach TEOK”, tzn. materiały trafiały do tej właśnie teczki. Na szczęście zgodnie z pragmatyką działania MSW akta dotyczące osoby inwigilowanej trafiały także do teczek innych spraw, których dotyczyły, pozostały też zapisy rejestracyjne. Zachowane materiały nie stanowią całości, nie jesteśmy w stanie nawet stwierdzić, jak dużą część znamy. O działaniach SB mimo wszystko wiemy sporo – na podstawie zachowanych akt, relacji, a także zeznań późniejszych morderców księdza, którzy nękali go już za życia, choć ich słowa należy traktować z dużą ostrożnością. Mimo to, znajomość zniszczonych zapewne akt pozwoliłaby nam widzieć całość operacji SB przeciwko takiemu „wrogowi ustroju” jak ks. Jerzy.

Wśród zachowanych akt esbeckich brak też niestety teczki Waldemara Chrostowskiego. Z tego powodu krążą rozmaite wersje na jego temat, posuwające się – mimo braku jakichkolwiek podstaw – aż do oskarżeń przyjaciela ks. Popiełuszki, kierowcy w jego ostatniej podróży, o rzekomą współpracę z SB. Zwolennicy tych oskarżeń nie przejmują się tym, że dla wysunięcia tak ciężkich oskarżeń konieczne są dowody, a tych brak. Tylko akta Chrostowskiego mogłyby przeciąć wszelkie spekulacje, niestety SB zadbała o to, byśmy ich nie mogli poznać.

Zniszczono też teczkę ks. Jerzego Czarnoty, wikariusza w kościele św. Stanisława Kostki, zarejestrowanego jako tajny współpracownik SB. Miał on umożliwić założenie podsłuchu w mieszkaniu swego kolegi. Zainteresowany zaprzecza, a brak teczki uniemożliwia rozstrzygnięcie tego ponad wszelką wątpliwość.

Nie można wykluczyć, że niektóre materiały SB nie zostały zniszczone, ale nielegalnie przywłaszczone. Trudno jednak na to liczyć.

Raczej wiemy, jak zginął

Wokół okoliczności śmierci ks. Jerzego Popiełuszki narosło wiele wątpliwości. Jednak fakty ustalone w wyniku śledztwa (tajnego), na toruńskim procesie zabójców, w wyniku kolejnych śledztw już w wolnej Polsce, w procesie generałów Ciastonia i Płatka, w tym zeznania wielu osób, także spoza MSW, wyniki sekcji zwłok, przeprowadzonej z udziałem wybitnego anatomopatologa prof. Edmunda Chróścielewskiego oraz Jana Olszewskiego, narzędzia zbrodni, wreszcie relacje wielu osób zebrane po 1989 r. wskazują, że męczennik został zamordowany przez znanych nam sprawców, mniej więcej wtedy, tam i w taki sposób, jak to przedstawiono na ich procesie.

Nie oznacza to, byśmy znali wszystkie szczegóły zbrodni na księdzu. Niektóre szczegóły mogły być zmieniane – a niektóre z pewnością były. Chodziło przede wszystkim o ukrycie kontaktów zabójców z towarzyszami z resortu – tak, by uprawdopodobnić kłamliwą wersję, jakoby sprawcy działali sami. Jednak podstawowy zrąb faktów o zbrodni wydaje się prawdziwy.

Każdy, kto twierdzi inaczej, musi uzasadnić, w imię czego wysocy funkcjonariusze resortu mieliby być oskarżani o niepopełnioną zbrodnię i w znacznej mierze dokonują fałszywego (w tej wersji) samooskarżenia. Adam Pietruszka był wicedyrektorem antykościelnego Departamentu IV MSW, a Grzegorz Piotrowski – naczelnikiem dwóch najważniejszych wydziałów tego departamentu, z kolei Waldemar Chmielewski jest członkiem całej ubeckiej dynastii.

Nie wiemy, kto go kazał zabić

Na temat inspiracji czy wręcz rozkazu zbrodni nie wiemy nic. Do ukarania wytypowano Pietruszkę, czyli najniższy możliwy szczebel kierownictwa. Decyzja o zamordowaniu kogoś takiego jak ks. Popiełuszko musiała zapaść dużo wyżej. Gdzie – nie wiemy do dziś i można mieć wątpliwości, czy kiedykolwiek się dowiemy.

Pion „D” Departamentu IV, który zajmował się działaniami sprzecznymi nawet z prawem PRL, miał nie wytwarzać dokumentacji operacyjnej, a gdyby okazała się konieczna, miała być niszczona po akcji. Trudno liczyć na szczerość tych, którzy mogliby coś wiedzieć. Zmowa milczenia w MSW obowiązuje bardzo skutecznie, a gdyby ktoś zechciał mówić – doskonale wie, co mu grozi. W tej sprawie już po upadku komunizmu „nieznani sprawcy” pozbawili życia kilka osób. Te mordy miały zapewne przypomnieć wszystkim, którzy coś na ten temat wiedzą, że ujawniając prawdę, narażają na śmierć nie tylko siebie, ale i rodziny.

Wokół mordu na ks. Popiełuszce toczyła się zapewne skomplikowana gra w aparacie władzy. To tłumaczyłoby, dlaczego dokonano rzeczy bezprecedensowej w historii bloku sowieckiego: skazano, i to w jawnym procesie, funkcjonariuszy służb specjalnych za zlecony im mord. O szczegółach tej gry nie potrafimy powiedzieć nic.

Wielce prawdopodobny jest udział w tej grze Moskwy. Niedługo przed zamordowaniem ksiądz został zaatakowany w sowieckiej gazecie „Izwiestia”, co oznacza, że najwyższe kręgi ZSRS uznały go za groźnego wroga całego bloku. Piotrowski i jego zwierzchnicy utrzymywali stałe kontakty z KGB. Kontakty Piotrowskiego z Sowietami były, jak się wydaje, ponadstandardowe – miał nawet konto w rublach. Jednak i w tym przypadku szczegółów nie znamy, a jeśli nawet coś na ten temat zachowało się w rosyjskich archiwach, to w tej dziedzinie obowiązuje tam zasada nieujawniania niczego, nawet z odległej przeszłości.

W czasie, gdy męczennik oddał życie, w ZSRS panował drugi z krótkotrwałych, przejściowych sekretarzy generalnych, Konstantin Czernienko. Trwała walka o władzę po śmierci Breżniewa, która zakończyła się kilka miesięcy później dojściem do władzy Michaiła Gorbaczowa. Ten stan przenosił się na inne kraje bloku, w tym PRL. W Warszawie właśnie kończyło się odsuwanie od władzy poprzednika Kiszczaka na stanowisku ministra spraw wewnętrznych, gen. Mirosława Milewskiego – postaci wyjątkowo złowrogiej.

Te wszystkie gry o władzę mogły mieć wpływ na los kapłana, którego władze uznały za swojego wroga. Niestety, w tej kwestii skazani jesteśmy na spekulacje.


Wiemy to, co najważniejsze

Żadne jednak manipulacje i dezinformacje, brak źródeł ani słabość ludzkiej pamięci nie są w stanie ukryć tego, co w życiu i śmierci ks. Jerzego Popiełuszki jest najważniejsze: był on człowiekiem świętym, nieustraszonym świadkiem wiary i głosicielem prawdy, który zapłacił za to męczeństwem z rąk sił zła.

Tomasz Wiścicki - współautor z Ewą Czaczkowską książki "Ksiądz Jerzy Popiełuszko. Wiara, nadzieja, miłość. Biografia Błogosławionego", Edipresse 2017.

Tomasz Wiścicki / Warszawa

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama