18 listopada obchodzić będziemy 55. rocznicę listu biskupów polskich do niemieckich, który rozpoczął proces pojednania polsko-niemieckiego. Z tej okazji opublikowano oświadczenie metropolity katowickiego abpa Wiktora Skworca oraz abpa Bambergu Ludwiga Schicka
Jutro, 18 listopada, mija 55. rocznica przekazania listu polskich biskupów do niemieckich, poprzedzającego milenijne obchody chrześcijaństwa w Polsce. Zawierał on słynną formułę: „Udzielamy wybaczenia i prosimy o nie...”, która otworzyła wieloletni proces pojednania polsko-niemieckiego, a po latach stała się inspiracją do rozpoczęcia analogicznego procesu na gruncie polsko-ukraińskim i polsko-rosyjskim. Z okazji tegorocznej rocznicy opublikowano oświadczenie współprzewodniczących Rady Fundacji Maksymiliana Kolbego, arcybiskupa Bambergu Ludwiga Schicka i metropolity katowickiego abp Wiktora Skworca.
W oświadczeniu przypomniano, że wymiana listów między biskupami polskimi i niemieckimi stała się możliwa w klimacie kończącego się Soboru Watykańskiego II a treść listów zapoczątkowała dialog polsko-niemiecki i proces pojednania społeczeństw Polski i Niemiec.
"W aktualnej kondycji Europy i świata nadal potrzeba świadectwa chrześcijańskiego pojednania, świadectwa Kościoła, potwierdzającego, że przeproszenie może być przyjęte, przebaczenie udzielone, a pojednanie stać się faktem" - czytamy w oświadczeniu.
Zwrócono uwagę, że to świadectwo nie powinno funkcjonować jedynie w przestrzeni pamięci historycznej, dlatego Episkopaty Niemiec i Polski utworzyły w 2007 roku narzędzie wspólnego i stałego oddziaływania w duchu pojednania, jakim jest Fundacja Maksymiliana Kolbego (Maximilian-Kolbe-Stiftung), która "działa na zasadzie ewangelicznego ziarna i zaczynu".
Fundacja działa w wielu krajach ukazując "szczególnie młodemu pokoleniu, że pojednanie jest możliwe, a wspólne budowanie przyszłości w pokoju jest ważniejsze niż pielęgnowanie konfliktów i uparte dochodzenie do wątpliwych nieraz racji". Jest ona obecna w szczególnym miejscu, jakim jest były niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny Auschwitz, gdzie gromadzi osoby z różnych narodów w celu wzajemnego poznania, rozmowy i dialogu, w celu spotkania z patronem pojednania, jakim jest św. Maksymilian Kolbe, a także w celu poznania mocy słów: „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”.
W oświadczeniu wyrażono zadowolenie postanowienie niemieckiego Bundestagu, aby w Berlinie, w odpowiedniej lokalizacji stworzyć pomnik, w którym będą upamiętnione polskie ofiary z okresu niemieckiej okupacji Polski. "Godny podkreślenia jest fakt, że projektowany pomnik ma służyć zarówno pamięci, jak i spotkaniu, do czego prowadzi codzienna działalność Fundacji Maksymiliana Kolbego" - czytamy.
Historyczne słowa
Przed 55. laty, 18 listopada 1965 r., biskupi polscy obecni na II Soborze Watykańskim wystosowali listy do episkopatów 56 krajów z zaproszeniem do udziału w obchodach 1000-lecia Chrztu Polski. W liście podpisanym przez 36 biskupów polskich znajdują się znamienne słowa przebaczenia Niemcom i prośba o podobny gest wobec Polaków.
Słynny fragment listu polskich biskupów brzmi: "W tym jak najbardziej chrześcijańskim ale i bardzo ludzkim duchu wyciągamy do Was, siedzących tu na ławach kończącego się soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie. A jeśli Wy - biskupi niemieccy i Ojcowie Soboru po bratersku wyciągnięte ręce ujmiecie, to wtedy dopiero będziemy mogli ze spokojnym sumieniem obchodzić nasze Millennium w sposób całkowicie chrześcijański".
Kilkanaście dni później treść listu ujawniła w Niemczech katolicka agencja informacyjna KNA. Do dziś nie wiadomo, czy stało się to na polecenie episkopatu, czy też przez niedyskrecję. Biskupi niemieccy odpowiedzieli 5 grudnia 1965 r. "Wiele okropności doznał polski naród od Niemców i w imieniu niemieckiego narodu. Wiemy, że dźwigać musimy skutki wojny, ciężkie również dla naszego kraju (...) Jesteśmy wdzięczni za to, że w obliczu milionowych ofiar polskich owych czasów pamięta się o tych Niemcach, którzy opierali się demonowi i w wielu wypadkach oddawali za to swoje życie (...) Tak więc i my prosimy o zapomnienie, więcej, prosimy o przebaczenie. Zapomnienie jest sprawą ludzką, natomiast prośba o przebaczenie jest apelem skierowanym do tego, który doznał krzywdy, by spojrzał na tę krzywdę miłosiernym okiem Boga i wyraził zgodę na nowy początek. (...) Z braterskim szacunkiem przyjmujemy wyciągnięte dłonie" - pisali biskupi niemieccy.
Komunistyczna histeria
Opinia publiczna w Polsce została poinformowana o wymianie listów dopiero 10 grudnia, nazajutrz po powrocie biskupów z Rzymu. Komunistyczne władze szczególnie silnie i agresywnie krytykowały zawarty w "Orędziu" gest przebaczenia. Pytano, kto upoważnił biskupów do podjęcia tego kroku wobec narodu, który - zdaniem polskich komunistów - nie jest gotów i nigdy nie będzie gotowy do skruchy. Ironizowano, że odpowiedź biskupów niemieckich to tylko nieudolny przykład dyplomacji i ochrony własnych interesów.
Również i Sejm zajął się wymianą listów. 14 stycznia 1966 r. zabrał tam głos sam Gomułka. W swoim oświadczeniu wykrętnie odpowiedział na stawiane przez prasę światową pytanie o przyczynę opóźnienia reakcji polskich władz: "To bardzo prosta sprawa - odparł - ani nasza partia, ani prasa, nie chciały i nie mogły zająć stanowiska wobec orędzia biskupów polskich nie znając odpowiedzi biskupów niemieckich, a przede wszystkim późniejszego komunikatu episkopatu ogłoszonego w Rzymie. Uznał, że biskupi w swoim liście "nie czynili koncesji granicznych, lecz tylko użyli bardzo nieszczęśliwych sformułowań". W innym wystąpieniu powiedział, że biskupi co prawda mają prawo zabierać głos w sprawach politycznych, ale "żądamy od nich, by prowadzili politykę lojalną wobec państwa (...) Jeśli kard. Wyszyński, abp Kominek czy też inni biskupi chcą zabierać głos w sprawach politycznych, nie zabraniamy im tego, ale wypowiedzi te muszą być zgodne z polityką prowadzoną przez PRL i Kościół nie powinien sprzeciwiać się państwu. Nie powinien też uważać, że sprawuje w narodzie rząd dusz". Partyjna krytyka "Orędzia" towarzyszyła obchodom Millennium Chrztu Polski przez cały następny rok. W miejscach, gdzie odbywały się uroczystości kościelne, organizowano konkurencyjne imprezy pod hasłami "Nie przebaczamy" i "Precz ze zdrajcami ojczyzny". Biskupom zarzucano brak lojalności narodowej i obywatelskiej, a co za tym idzie - osłabienie zaufania społeczeństwa do episkopatu i do Kościoła w ogóle. Mówiono, że biskupi bezprawnie mieszają się do polityki zagranicznej PRL, nie informując o tym wcześniej rządu.
Reakcja Kościoła
Kiedy 11 grudnia, a więc następnego dnia po zarzutach opublikowanych przez "Życie Warszawy" kard. Stefan Wyszyński wrócił z Rzymu, na dworcu w Warszawie powitały go rozentuzjazmowane tłumy. 12 grudnia w homilii wygłoszonej do tłumów zebranych w warszawskiej katedrze Prymas mówił: "Nie przynieśliśmy ujmy krajowi. Jeśli słyszycie co innego, traktujcie to jak bajki".
Gdy jednak okazało się, że antykościelna kampania władz zdecydowanie przybiera na sile Episkopat na posiedzeniu w dniach 12-14 grudnia zdecydował się na oficjalne zajęcie stanowiska. W komunikacie odczytanym we wszystkich kościołach, biskupi podkreślali, że ich Orędzie stanowiło jedno z kilkudziesięciu zaproszeń skierowanych do episkopatów innych krajów do udziału w uroczystościach milenijnych i "nie ma charakteru dokumentu politycznego".
Pisali, że "wbrew często sugerowanym opiniom orędzie polskiego Episkopatu reprezentuje jasno wyrażone stanowisko, że zachodnia granica Polski jest trwała, czemu Episkopat dawał wielokrotnie wyraz w licznych deklaracjach i oświadczeniach (...) List - pisali biskupi - mówi o wyrządzonych Polsce podczas II wojny światowej cierpieniach i dążeniu do biologicznej zagłady narodu polskiego. Jest on wyrazem aktualnych dążeń całego świata, Stolicy Apostolskiej, ONZ i prawie wszystkich krajów do pokoju i pojednania, a ponadto odpowiada duchowi Ewangelii i soboru".
Ferment w Niemczech
W Niemczech na wymianę listów zareagowano pozytywnie, choć niektóre gazety konserwatywne były dość powściągliwe i chłodne. Echo było bez porównania mniejsze niż w Polsce. W swoim komentarzu "Frankfurter Rundschau" wskazuje przede wszystkim na fakt, że granica na Odrze i Nysie jest sprawą nie tylko garstki wiernych Moskwie komunistów, lecz całej Polski.
Spośród partii politycznych w RFN na list biskupów polskich zareagowała jako pierwsza FDP (Partia Wolnych Demokratów). Biuletyn prasowy tej partii nazwał dokument "pierwszym usilnym apelem o pojednanie z narodem niemieckim". Przedstawiciele tej partii pozytywnie ocenili przyjęcie zaproszenia przez biskupów niemieckich do udziału w uroczystościach milenijnych, ale jednocześnie zażądali, by biskupi "nie zapominali o niemieckich pozycjach prawnych".Równie pozytywnie na temat "Orędzia" wypowiedziała się SPD. Władze CDU i rząd federalny odmówiły zajęcia stanowiska. Jednak sekretarz stanu von Hase nazwał orędzie biskupów polskich "istotnym dokumentem", żywo i z wielkim zainteresowaniem dyskutowanym przez opinię publiczną i partie polityczne.
Biskupi niemieccy opublikowali 4 marca 1966 r. oświadczenie w związku z uroczystościami milenijnymi w Polsce. Nawiązują w nim do wymiany listów. Biskupi niemieccy zapewnili raz jeszcze, że "z braterskim szacunkiem przyjmują wyciągnięte ręce".