Często myślimy sobie: „Już tyle nagrzeszyłem, tyle razy zawiodłem, oszukałem Boga, że musi mnie mieć już dość, nie jestem godny o nic Go już prosić”. Odpowiedź Boga: „Jesteś moją bezcenną owieczką. Gdzie jesteś? Daj się odnaleźć”.
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
„Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich…” Zguba ilościowo wydaje się niewielka. To zaledwie jedna setna. Żaden rozsądny pasterz nie będzie gonił za jedną owcą, skupi się raczej na ochronie pozostałych dziewięćdziesięciu dziewięciu. Podobnie jedna drachma z dziesięciu nie jest aż tak wielką stratą. To tylko jedna dziesiąta. Jezus pokazuje, że miłość Boga kieruje się zupełnie inną logiką. Dla Niego każdy człowiek jest kimś bezcennym, jedynym, najdroższym. Bóg nie godzi się ze stratą nawet jednej owcy. Często myślimy sobie: „Już tyle nagrzeszyłem, tyle razy zawiodłem, oszukałem Boga, że musi mnie mieć już dość, nie jestem godny o nic Go już prosić”. Odpowiedź Boga: „Jesteś moją bezcenną owieczką. Gdzie jesteś? Daj się odnaleźć”.
„Czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie?” Bóg szuka wytrwale. Zapala światło, wymiata brudy, starannie przeszukuje. Zagubiona drachma może być obrazem jakiejś dziedziny życia, w której jestem oddalony od Boga. Jedna część z dziesięciu budzi skojarzenie z dziesięcioma przykazaniami. Może to jedno przykazanie, z którym mam kłopot. Nieraz ta niewierność powoduje, że myślę o sobie jak o zerze, wiecznie denerwuję się swoją niedoskonałością. A może właśnie ta słabość jest po to, by Bóg sam mógł mnie odnaleźć, uleczyć? Bym uwierzył wreszcie, że jestem ważny dla Niego, mimo swojego zagubienia w nałogu, grzechu. Pozwól Jezusowi zapalić światło, wymieść brud z serca, przetrząsać zakamarki twojej duszy, psychiki, umysłu, w których zagubiła się jakaś bezcenna cząstka twojego życia.
„Cieszcie się ze mną”. Ten motyw powtarza się we wszystkich trzech przypowieściach z 15. rozdziału Ewangelii Łukasza. Wielka jest radość Boga z odnalezionego grzesznika. Ileż siły daje człowiekowi taki moment, gdy widzimy roziskrzone oczy kogoś, kto dawno nas nie widział i wita z radością! Ktoś się mną raduje – to jest bezcenne! Pomyśl o tych chwilach. Jakoś tak, tylko jeszcze bardziej, cieszy się tobą Bóg. Co więcej, „sprasza przyjaciół i sąsiadów”. Ojciec wyprawia ucztę na cześć syna marnotrawnego. Bóg zaprasza do udziału w swojej radości, organizuje święto. To obraz nieba. Czy jednak potrafimy cieszyć się razem z Bogiem? Czy umiemy świętować, celebrować nawrócenie swoje i innych? Gdzie są źródła mojej radości?