Adwent dopiero się zaczął... Czy umiemy jeszcze czuwać?

Zanim zaczął się Adwent, zaczęły się już świąteczne promocje. Zanim Roraty, przygotowania do jarmarków. Czy to jeszcze czas oczekiwania, czy już świętowanie? Urodzin jeszcze nie ma...

Adwent to czas oczekiwania, przepełniony nadzieją na spotkanie z Jezusem Chrystusem. To czas przygotowania do Bożego Narodzenia. Właśnie, czas przygotowania, a nie świętowania. Coraz częściej jednak widać, że już z początkiem grudnia zaczyna się wielkie świętowanie. W galeriach już słychać: „Merry Christmas!”, na jarmarkach świątecznych puszczane są nie tylko kolędy, co i amerykańskie pieśni w stylu: „Santa Claus is coming to town”. Adwent się gubi…

Czas przygotowania… Jakiego? Do czego? Owszem, spokojne kupowanie prezentów, żeby nie na ostatnią chwilę, jest ważne. Nie mówimy, że nie. Upieczenie odpowiednio wcześniej pierników, aby były dobre na czas świętowania, również. Jednak w tej całej otoczce, nie można zapominać, że dla katolika najważniejsze jest przygotowanie ducha. Ile osób wciąż robi sobie adwentowe postanowienia? Ile osób ma zamiar choć raz pójść na Roraty? Owszem, znowu wchodzą obostrzenia… Ale choć raz może się uda? A jeśli nie, to chociaż na adorację do kościoła zawsze można wejść, aby poświęcić Panu więcej czasu niż tylko niedzielną Mszę świętą… A może już wcześniej warto pomyśleć o Spowiedzi św.? Bo skoro można o tylu sprawach myśleć wcześniej, to dlaczego ten sakrament zostawiany jest na ostatnią chwilę...

Najważniejsze jest przygotowanie serc. Takie przygotowanie, aby mogły one być najpiękniejszym prezentem dla Solenizanta. A postanowienia nie muszą być wcale górnolotne. To może być częstsze uśmiechanie się do sąsiadów, mniej marudzenia na innych w mediach społecznościowych, zapytanie kogoś, czy nie potrzebuje pomocy w tych trudniejszych czasach… Czasem niewiele znaczy wiele. Niech ten Adwent będzie czasem prawdziwego oczekiwania… na spotkanie z Jezusem.

« 1 »

reklama

reklama

reklama