Ciemno w telewizji, ciemno w internecie. Cisza w niektórych rozgłośniach radiowych. Hashtag #mediabezwyboru obiega profile społecznościowe. Przeciwko czemu ten protest? Wyjaśniamy.
Protest #mediabezwyboru dotyczy projektu ustawy o składce reklamowej. Rząd twierdzi, że rozwiązania, które zawiera ta ustawa, miałyby pomóc w pozyskaniu dodatkowych środków na zapobieganie długofalowym skutkom trwającej wciąż pandemii COVID-19. Źródłem tych środków miałyby być składki od reklamy w internecie oraz tradycyjnych mediów. „Pandemia SARS CoV-2 dotyka społeczeństwo Polski w wielu sferach życia. Jej konsekwencje zdrowotne, społeczne i gospodarcze odczuwane będą długofalowo. Najbliższe miesiące i lata, będą wymagały wzmożonych działań niwelujących skutki pandemii. W związku z długofalowymi konsekwencjami pojawienia się i rozprzestrzeniania wirusa SARS CoV-2 oraz jego wpływem na zdrowie społeczeństwa ustawodawca widzi konieczność wprowadzania szczególnych rozwiązań, ułatwiających podejmowanie działań minimalizujących jego skutki dla zdrowia publicznego" – można przeczytać w uzasadnieniu projektu ustawy.
Środki, które rząd chce w ten sposób pozyskać, trafić mają na trzy fundusze: 50 proc. z tych środków ma trafić do Narodowego Funduszu Zdrowia, 35 proc. do Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów a 15 proc. do Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków.
Ile ma wynosić podatek?
Przejdźmy od razu do konkretnych stawek. Wg projektu nowej ustawy od wpływów z reklam w telewizji, radiu, kinach i na outdoorze powyżej 1 mln zł mają obowiązywać następujące stawki: 7,5 proc. od wpływów do 50 mln zł (po przekroczeniu progu wynoszącego 1 mln zł), 10 proc. od wpływów powyżej 50 mln zł. Trochę inaczej mają wyglądać stawki w przypadku reklam towarów kwalifikowanych, m. in. takich jak produkty medyczne, lecznicze, suplementy diety czy napoje słodzone: 10 proc. od wpływów do 50 mln zł (bez żadnego dolnego progu), 15 proc. od wpływów powyżej 50 mln zł.
W przypadku prasy stawki mają prezentować się tak: 2 proc. od wpływów do 30 mln zł (powyżej progu 15 mln zł), 6 proc. od wpływów powyżej 30 mln zł. Za wpływy z reklam towarów kwalifikowanych stawki wyniosą: 4 proc. od wpływów do 30 mln zł, 12 proc. od wpływów powyżej 30 mln zł. Natomiast jeśli chodzi o reklamy w internecie, do zapłacenia składek zobowiązane będą te podmioty, które w ubiegłym roku obrotowym na całym świecie zanotowały ponad 750 mln euro wpływów, a w Polsce - powyżej 5 mln euro przychodów z reklam internetowych. Konieczne ma być w tym przypadku spełnienie obu warunków. Stawka ma wynieść 5 proc. Podatek ma być naliczany od przychodów z reklam, które zostały wyświetlone użytkownikom w naszym kraju. Rząd Polski szacuje, że wpływy ze składki od reklam w 2022 roku mogą wynieść około 800 mln zł. Ten podatek miałby wejść w życie z początkiem lipca.
Czy to sprawiedliwe?
Media określają nowy podatek jasno jednym słowem: „haracz". W swoim liście piszą o tym, że uderzy on w słuchaczy, internautów, czytelników, widzów oraz w polskie media, kulturę, rozrywkę i polskie produkcje. W liście czytamy, że będzie to „osłabienie, a nawet likwidacja części mediów działających w Polsce, co znacznie ograniczy społeczeństwu możliwość wyboru interesujących go treści". Będzie to wpływać coraz bardziej na jakość mediów, które i tak są już często w nieciekawym stanie. Jeszcze bardziej ucierpi jakość treści, jeśli nie będzie można finansować tego, co naprawdę dla ludzi jest wartościowe i interesujące.
Ludzie mediów uważają, że podatek doprowadzi do pogłębienia nierównego traktowania podmiotów, które działają obecnie na polskim rynku medialnym, „w sytuacji, gdy media państwowe otrzymują co roku z kieszeni każdego Polaka 2 mld złotych, media prywatne obciąża się dodatkowym haraczem w wysokości 1 mld zł" - piszą w swoim liście. Jego autorzy zwrócili również uwagę na to, że „globalni cyfrowi giganci" zapłacą z tytułu podatku ok. 50 - 100 mln zł, zaś pozostałe aktywne lokalnie media aż 800 mln zł. „Skandaliczne jest niesymetryczne i selektywne obciążenie poszczególnych firm. Dodatkowo niedopuszczalna w państwie prawa jest próba zmiany warunków koncesyjnych w okresie ich obowiązywania" – twierdzą przedstawiciele mediów.
To, co szczególnie bulwersuje to używanie pandemii koronawirusa do przeprowadzenia tego typu akcji. Ludzie mediów jasno mówią o tym, że będzie to obciążenie, które przetrwa epidemię COVID-19. W obecnej sytuacji gospodarczej nakładanie na media kolejnej, nierównomiernej daniny publicznej jest zupełnie nieuzasadnione. Prawda jest taka, że projekt ustawy jest bardzo nieprzemyślany. Większość mediów w Polsce i tak płaci podatki (CIT, VAT i inne). Nie jest więc sprawiedliwe obciążać media większymi podatkami niż inne firmy, czy podmioty prawne.
źródła: gov.pl, dorzeczy.pl, wirtualnemedia.pl