Internauci wciąż dyskutują nad istotą śpiewania kolęd po tym, jak Barbara Kurdej-Szatan zdecydowała się na kolędowanie w sanktuarium. Przypomnijmy, że koncert był emitowany w Polsacie. Tuż po nim internauci zaczęli wypominać artystce, że wcześniej wspierała Strajk Kobiet.
Choć koncert kolęd w TV Polsat był wyemitowany pod koniec grudnia, internauci wciąż nie milkną. Dyskusja przeszła na rozważania nad tym, czy trzeba mieć wiarę, aby śpiewać kolędy, czy nie? Jak traktować kolędy? Czy jako piosenki, które może wykonywać każdy, czy jednak jako modlitwę śpiewem? A może liczy się i miejsce, w którym się je śpiewa? Najgorętsze jednak pytanie pozostaje takie: czy osoba biorąca udział w Strajku Kobiet, który opowiada się jawnie za aborcją, ma prawo śpiewać w sanktuarium maryjnym tradycyjne kolędy, mówiące o narodzinach Dzieciątka? Wielu internautów wciąż zarzuca aktorce Barbarze Kurdej-Szatan hipokryzję i nie może pogodzić się z tym, w jakim kierunku zmierza świat. Oberwało się także proboszczowi Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej w Mariańskim Porzeczu: „Dlaczego proboszcz sanktuarium wpuścił zadeklarowaną aborcjonistkę do świątyni?” – zapytał jeden z internautów.
Przypomnijmy, że aktorka zaśpiewała na koncercie świątecznym Polsatu m. in. „W żłobie leży, któż pobieży kolędować Małemu”. Samo artystyczne wykonanie zachwyciło sporą część społeczeństwa, jednak wiele osób do dziś nie może pogodzić symbolu błyskawicy z betlejemską gwiazdą. Głośne jest już pytanie, które zadała Barbarze Kurdej-Szatan jedna z internautek na mediach społecznościowych: „Najpierw pioruny, potem kolędy?”. Aktorka odpowiedziała wówczas: „A co ma piernik do wiatraka?”. Kiedy po tej odpowiedzi posypały się dalsze komentarze, aktorka postanowiła się wytłumaczyć: „Protestowało mnóstwo kobiet, i wierzących, i niewierzących. Nie o wiarę chodziło w proteście, tylko o swoje prawa i próbę ubezwłasnowolnienia”. Ta argumentacja dolała jedynie oliwy do ognia, bo nikt z wierzących nie powinien popierać Strajku, który wzywa do zgody na aborcję.
Wiele osób nieustępliwie twierdzi, że choć aktorka głosi, że nie o wiarę chodziło w protestach, to w kolędach, a szczególnie w tych śpiewanych przed ołtarzem, o wiarę jednak chodzi. Temat więc jeszcze nie ucichnął. „A to śpiewając kolędy trzeba wierzyć w Boga?” – pyta pod postem na Instagramie aktorki jeden z obserwujących profil. „Tak, kolędy są uwielbieniem Boga, ma się milion innych piosenek, których można słuchać i nikt wtedy nie wytyka nikomu hipokryzji” – odpowiada ktoś inny. Internauci wykazują kontrast między „kolędowaniem Małemu”, a występowaniem przeciwko Maluczkim. Dla praktykujących katolików wciąż ważna jest nie tylko treść kolęd, ale i miejsce, w którym się je wykonuje: „W kościele kolędy jednak stają się modlitwą... A przynajmniej powinny”.
źródło: Instragram, youtube.com-NCKultury