Adwent to wytężony czas budowania dróg w sensie duchowym. „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Każda dolina niech będzie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte niech się staną prostymi, a wyboiste drogami gładkimi!” Potężna praca, wielka inwestycja duchowa jest tu opisana!
W Polsce powstaje ich wiele. Nieraz są to bardzo skomplikowane inwestycje. Szczególnie trudna jest budowa dróg w terenie górzystym: wiele zakrętów, wysokie wiadukty, długie tunele. Wspomnę tu dwie drogi. Jedna to powszechnie znana Zakopianka. Już jest otwarta piękna widokowa część drogi wokół góry Luboń Wielki, kończony jest tunel w okolicach Skomielnej, dalej za Rabką a przed Nowym Targiem stawiane są potężne betonowe słupy pod kolejną część drogi, która będzie usytułowana w dużej mierze na długich wiaduktach. Druga droga – w okolicach Milówki, między Beskidem Śląskim a Żywiecczyzną: właśnie zaczęto drążyć dwa tunele pod Baranią Górą. W prace zaangażowane są potężne firmy budowlane. Dobrze, że praca nad budową dróg wre.
Okazuje się, że adwent to także wytężony czas budowania dróg w sensie duchowym. Wsłuchajmy się w dzisiejsze słowo Boże. Słyszymy Jana Chrzciciela, który cytuje proroka Izajasza: „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Każda dolina niech będzie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte niech się staną prostymi, a wyboiste drogami gładkimi!” Potężna praca, wielka inwestycja duchowa jest tu opisana. Rodzi się teologiczne pytanie: kto buduje te drogi? Mamy trzy możliwe odpowiedzi. Pierwsza – że budowniczymi są ludzi, czyli chodzi o duchowy trud przyjęcia Pana. Druga – że budowniczym jest sam Bóg. Dokładniejsze tłumaczenie tego fragmentu Ewangelii brzmi bowiem: „Przygotujcie drogę Pana”. Z takiego brzmienia tego zdania wynika, że co prawda drogę mają przygotować ludzie, ale jest to ostatecznie droga Boga, po której On w swojej łasce i miłosierdziu zmierza w stronę ludzi. Taki wydźwięk ma dzisiejsze pierwsze czytanie z Księgi proroka Barucha, gdzie padają słowa: „albowiem postanowił Bóg zniżyć każdą górę wysoką, pagórki odwieczne, doły zasypać do zrównania z ziemią, aby bezpiecznie mógł kroczyć Izrael w chwale Pana. Na rozkaz Pana lasy i drzewa pachnące ocieniać będą Izraela. Z radością bowiem poprowadzi Bóg Izraela do światła swej chwały z właściwą sobie sprawiedliwością i miłosierdziem”. Z tych słów wynika, że budowniczym jest sam Bóg, który realizuje w swoim zamierzeniach swój plan zbawienia ludzi. Bóg buduje tę drogę, wychodzi po niej do człowieka i prowadzi ich ku zbawieniu. Wreszcie jest też możliwa i trzecia odpowiedź – że tym, który przygotowuje drogę Panu jest Jan Chrzciciel, zapowiadający przyjście Mesjasza, który – jak mówi dzisiejsza Ewangelia – „obchodził całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów”.
Łatwo się domyślić, że ostatecznie wszystkie trzy odpowiedzi są poprawne. Pierwsza mówi o ludzkim wysiłku, druga – o zbawieniu, które daje Bóg, trzecia – wskazuje na Jana Chrzciciela, który zapowiada przyjście Mesjasza. Trzecia odpowiedź, wskazująca na nadchodzącego Zbawiciela świata, jest w pewnym sensie kluczowa. Ona podsuwa też odpowiedź na inne ważne pytanie, czym właściwie jest „droga Pana”. Tą drogą jest Jezus Chrystus, który siebie nazwał „drogą”. Tę drogę przygotował Bóg Ojciec, który na świat posłał swego Syna, tę drogę zbudował Jezus Chrystus: prawdziwy Syn Boży i prawdziwy człowiek, dokonując dzieła zbawienia. Do wejścia na drogę zbawienia jest zaproszony każdy człowiek, bo każdy będzie miał możliwość zobaczyć dzieło, dokonane przez Jezusa, zgodnie ze słowami z dzisiejszej Ewangelii: „wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże”. Szansę wejścia na tę drogę będzie miał zatem każdy człowiek, ale czy wejdzie, to będzie zależeć od niego samego: czy w wolności swego serca na nią wstąpi. Wejście na drogę zbawienia nie jest łatwe, bo wiąże się z nawróceniem, z trudem duchowym, ze zmaganiem wewnętrznym. Kroczyć drogą zbawienia znaczy z jednej strony przyjąć Bożą łaskę, a z drugiej – podejmować wysiłek współpracy z nią. Droga zbawienia – to wysiłek samego Jezusa, który przez mękę wysłużył nam zbawienie, ale to także – nasz trud.
Adwent to czas odkrywania zbawienia, które przyniósł nam Jezus i otwierania się na Jego łaskę poprzez przystępowanie do sakramentów oraz modlitwę. Adwent – to także czas pracy nad sobą, to wykorzenianie zła i grzechów, to walka z nałogami, bo zgodnie ze słowami św. Augustyna „Bóg stworzył nas bez nas, ale nie może zbawić nas bez nas”. W przygotowanie drogi Pana sami musimy być zaangażowani, o czym opowiada refren jednej z pieśni adwentowych: „Gotujmy drogę Panu. Prostujemy ścieżki Jemu, przemieńmy swoje życie, odwróćmy się od złego”. Tak, to bardzo ciężka praca, zarówno pojedynczego człowieka, jak i całej wspólnoty Kościoła; praca chyba cięższa niż przekopywanie tuneli w okolicach Skomielnej i Milówki. Choć w słowach Jana Chrzciciela nie mowy o tunelach i betonowych słupach, bo nie znano wtedy takich sposobów budowania dróg, to jednak można także te współczesne techniki budowlane uczynić obrazem pracy duchowej. Kopanie tuneli może być obrazem trudnej pracy nad wglądem we własne wnętrze, na przykład podczas dobrze przeprowadzonego rachunku sumienia przed spowiedzią przedświąteczną, zaś budowanie filarów, na których zawieszone są wiadukty może być symbolem mocnych i trwałych postanowień, na fundamencie których będzie przebiegać dalsza droga naszego życia.