Fiolet czy „czerwona” zieleń?  Post, wegetarianizm i ekologia

W dzisiejszym świecie ludzie negują potrzebę postu i wyśmiewają praktyki pokutne. Jednocześnie jednak rozwija się ideologiczne podejście do ekologii i odrzucenia np. jedzenia mięsa.

W felietonie dla tygodnika „Idziemy” ks. Dariusz Kowalczyk zwrócił uwagę na szaleństwo ekologiczne, jakie opanowuje świat. 

Zauważył w społeczeństwie pewne zjawisko: niektórzy katolicy odrzucali nakaz wstrzemięźliwości od mięsa w piątki, bo mówili, że to przestarzała praktyka, nie na dzisiejsze czasy. Okazało się jednak, że „im bardziej ktoś lekceważył post ewangeliczny, z tym większym entuzjazmem przyjmuje teraz wezwania zielonej globalistycznej lewicy, by przejść na wegetarianizm, a może nawet na weganizm, jeść tylko zieleninę i owady”.

W takim wypadku nie jada się mięsa, chyba że wyprodukowane sztucznie, bo naturalne mięso ma niszczyć planetę. 

„«Oświeceni» doszli bowiem do wniosku, że jedzenie naturalnego mięsa to zbrodnia przeciwko naszej planecie. Hodowla krów i świnek oznacza bowiem przyzwolenie na to, by owe zwierzęta wydzielały do atmosfery duże ilości dwutlenku węgla. Co z kolei, jak głosi prorokini Greta Thunberg, doprowadzi do całkowitej zagłady naszej planety w najbliższym dziesięcioleciu” – pisze ks. Kowalczyk. 

Zauważa, że idea odejścia od mięsa jest coraz bardziej popularna. Jest to jednak argumentowane w różny sposób, często wypaczający właściwe rozumienie roli zwierząt w świecie, co będzie prowadzić do kolejnych absurdów.

„Oczywiście, obok argumentu, że zwierzęta, w tym szczególnie krowy, stanowią zagrożenie dla klimatu, pojawia się idea, że człowiek nie ma żadnego prawa «wykorzystywać» zwierząt, co oznaczałoby nie tylko zakaz hodowli zwierząt na mięso, ale także – w wersji bardziej radykalnej – odejście od «zabierania» kurom jaj, a krowom mleka” – tłumaczy.

Odwołał się także do raportu C40 Cities podpisanego m.in. przez Rafała Trzaskowskiego, prezydenta Warszawy. Zauważył, że różne były reakcje na te postulaty. Część osób z tego żartuje, ale są też tacy, którzy „nabożnie przyjmują każdą rekomendowaną przez TVN i GW lewicowo-liberalną nowinkę z Zachodu i stanęli w obronie obowiązkowej diety dla wszystkich”. Używano też argumentów religijnych. 

„I tak można było przeczytać, że jak ktoś wyśmiewa nowe idee żywieniowe, to jakby drwił z Jana Chrzciciela, o którym czytamy, że «jego pokarmem była szarańcza i miód leśny» (Mt 3, 4). No ale w tym samym zdaniu stoi napisane, że «Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder», co jednak nosi znamiona braku poszanowania dla wielbłądów oraz innych zwierząt, z których wyrabiano skóry. Znaleźli się i tacy, którzy podjęli trud, by przypomnieć sobie przykazania kościelne, z których jedno głosi, że trzeba «zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych». A zatem: kto przeciwko raportowi C40 Cities, ten lekceważy przykazania kościelne” – pisze ksiądz.

Jak dodaje, nie jest to zgodne z nauką Kościoła, dlatego że „posty w Kościele są okresowe, bo w święta nie tylko można, ale wręcz należy dobrze zjeść. Poza tym nie chodzi w nich o obłąkane «ratowanie planety», lecz o stawanie w prawdzie przed Bogiem, Stwórcą i Zbawicielem”. 

Wykrzywienie ekologiczne dotarło niestety także do prasy religijnej. Jak wskazał ks. Kowalczyk, watykański dziennik „L’Osservatore Romano” opublikował artykuł zatytułowany „Wielki Post: czas odchodzenia od paliw kopalnych”, a w mediach społecznościowych pojawiło się wezwanie, żeby katolicy w czasie Wielkiego Postu „podjęli post od gazu, aby nie wspierać wojny”. 

„Wobec tego rodzaju wezwań tym bardziej trzeba sobie przypominać i praktykować klasyczną katolicką doktrynę o poście, jałmużnie i modlitwie. I po prostu pamiętajmy, że kolorem Wielkiego Postu jest fiolet, a nie «czerwona» zieleń” – podsumował autor.

Źródło: „Idziemy”
 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama