„Trzeba być wdzięcznym rządowi Trumpa, że w mocarstwie wolnego Zachodu naturalne prawo moralne, które w rozumie każdego człowieka kierującego się sumieniem jest rozpoznawalne jako wzorzec moralny, ponownie stało się podstawą działania państwa” – stwierdził kard. Georg Ludwig Müller.
Emerytowany prefekt Kongregacji Nauki Wiary skierował przesłanie do uczestników odbywającego się 6 września w Asyżu sympozjum: „Nowa prezydentura USA. Tron i ołtarz znów razem? Czy to szansa dla chrześcijańskiego Zachodu?”.
Przesłanie kard. Müllera w tłumaczeniu na język polski:
Drodzy Przyjaciele,
Niestety nie mogę osobiście uczestniczyć w Waszym ważnym wydarzeniu w Asyżu w dniach 6-7 września 2025 r. W tym tygodniu przebywam bowiem w Polsce, gdzie pełnię obowiązki duszpasterskie, odprawiając nabożeństwa i wygłaszając kazania z okazji wielkiej rocznicy w diecezji Ełk oraz wykład w Białymstoku na temat transhumanizmu i jego antyhumanitarnych konsekwencji.
Z katolickiego punktu widzenia nie może być małżeństwa między tronem a ołtarzem, jak to znamy z modelu zdominowanego przez protestantów Cesarstwa Niemieckiego z czasów Bismarcka i jak odpowiada to luterańskiemu poglądowi na księcia jako biskupa kościoła krajowego.
Kościół katolicki, który jest nierozerwalnie związany z Bogiem jako niewidzialna wspólnota łaski i jako widzialna instytucja sakramentalna – założona w Chrystusie, Bogu-człowieku, jako jej głowie – zawdzięcza swoje pochodzenie, działalność i misję wyłącznie Bogu i jest w tym absolutnie niezależny od wszelkiej władzy świeckiej. Jeśli jednak państwo wypełnia swoją misję służenia dobru wspólnemu, a władza państwowa uznaje niezbywalne prawa człowieka za podstawę i granicę swojego działania w ramach władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej, wówczas może dojść do współpracy między Kościołem a państwem, np. w dziedzinie wychowania i edukacji, w instytucjach społecznych i charytatywnych.
W państwach nowoczesnych ludzie różnych religii i światopoglądów żyją razem w pokoju, jeśli konstytucja oraz konkretne orzecznictwo i ustawodawstwo opierają się na naturalnym prawie moralnym, które w rozeznaniu sumienia każdego człowieka nieomylnie rozróżnia dobro od zła. Ideolodzy nazistowscy w głębi sumienia doskonale wiedzieli, że zabijanie niewinnych ludzi jest zbrodnią wobec Boga i ludzi. Jednak znieczulili swoje sumienia ideologią rasową, zgodnie z którą Żydzi i inne narody (np. słowiańskie) nie są pełnoprawnymi ludźmi i dlatego prawo „Nie zabijaj” (Wj 20,13; Pwt 5,17), wypisane w sercu każdej istoty obdarzonej rozumem, nie ma w tym przypadku zastosowania.
Podobnie ideolodzy aborcji wiedzą, że dziecko w łonie matki jest indywidualną istotą ludzką, której nie wolno zabijać. Jednak aby ukryć zbrodnię, twierdzą, że dzieci w łonie matki nie są jeszcze pełnoprawnymi ludźmi i dlatego w razie potrzeby można je zabijać. Aby uśpić wyrzuty sumienia, kryminalizują obrońców prawa dzieci nienarodzonych do życia. W Anglii można trafić do więzienia za modlitwę przed kliniką aborcyjną w intencji życia nienarodzonych dzieci, podobnie jak w nazistowskich Niemczech berliński proboszcz katedry Lichtenberg zginął w 1943 r. w areszcie gestapo tylko dlatego, że modlił się za prześladowanych Żydów.
Dotyczy to również szaleństwa genderowego, które wmawia dorastającym nastolatkom, że mogą zmienić płeć, i popycha ich do wspomaganego samookaleczenia, które prowadzi do dożywotniej fizycznej niedoli i cierpienia psychicznego.
Dlatego każdy katolik w Stanach Zjednoczonych, a zwłaszcza episkopat, powinien być wdzięczny rządowi Trumpa za to, że w mocarstwie wolnego Zachodu naturalne prawo moralne, które w rozumie każdego człowieka kierującego się sumieniem jest rozpoznawalne jako wzorzec moralny, ponownie stało się podstawą działania państwa.
Papież Leon XIV niedawno jasno stwierdził, że sumienie katolickich polityków nie może być podzielone – w sensie fałszywej doktryny podwójnej prawdy – na sferę prywatną, w której są oni posłuszni Bogu i przestrzegają nauk Kościoła Chrystusowego, oraz sferę publiczną, w której kierują się logiką gier politycznych swoich partii. W życiu prywatnym, jak i publicznym, my, katolicy, jesteśmy odpowiedzialni przed naszym sumieniem, w którym Bóg bezpośrednio wzywa nas do czynienia dobra a unikania zła.
Nie oczekujemy od świeckiego rządu i działających w nim katolików, aby przy pomocy środków państwowych promowali chrześcijaństwo jako nadprzyrodzoną wiarę w objawienie Boga w Chrystusie lub lobbowali na rzecz Kościoła jako instytucji. Wymagamy jednak od każdego państwa, aby uczyniło naturalne prawo moralne, którego centralnym elementem jest nienaruszalność godności każdego człowieka, podstawą wszelkich działań w administracji, ustawodawstwie i sądownictwie. Jako Kościół w całości oraz jako poszczególni katolicy w naszych zawodach i obszarach odpowiedzialności jesteśmy gotowi współpracować na rzecz budowania sprawiedliwej, wolnej, społecznej i solidarnej wspólnoty w łonie naszego narodu i w światowej wspólnocie narodów, tak jak opisał to Sobór Watykański II w konstytucji duszpasterskiej „Kościół w świecie współczesnym. Gaudium et spes”, przy czym jako orientację służy nam już nauczanie społeczne Kościoła od czasów Leona XIII. Podążamy więc za słowami Jezusa: „Oddajcie Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga»” (Mt 22, 21). W przypadku konfliktu obowiązuje jednak autentyczna interpretacja tych słów Jezusa przez najwyższe nauczanie św. Piotra przed Sanhedrynem: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5, 29).
Źródło: KAI
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.