„Ślimak na pustyni”. Wojciech Czuba: Chcę pokazać, że można się zatrzymać i głęboko przeżyć życie

W epoce nieustannego pędu, scrollowania i błyskawicznego kontentu, młody warszawiak Wojciech Czuba, znany w sieci jako „Ślimak na pustyni”, proponuje zupełnie inne tempo. „W świecie, w którym wszyscy pędzimy, chcę pokazać, że można się zatrzymać i głęboko przeżyć życie. Nawet jeśli to oznacza zostawienie śladu – śluzu jak ślimak na pustyni” – twierdzi.

Wojciech Czuba to urodzony warszawiak, świeżo po maturze. W tłumie rówieśników, imprez, szkoły, treningów i różnych obowiązków postanowił wybrać drogę nieoczywistą: duchowość i ciszę. „Głoszę takie orędzie zatrzymania się. [...] Ludzie mi mówią, znawcy social mediów, że mój profil w ogóle nie pasuje do TikToka” – opowiada Wojciech Czuba.

Mimo to jego treści osiągają ogromne zasięgi, szczególnie wśród młodych na Instagramie. Wśród krótkich wideo, memów i viralowych trendów, on wskazuje na potrzebę zatrzymania, refleksję, autentyczność.

Skąd ta intrygująca nazwa? Wojciech tłumaczy ją jako osobistą metaforę życia duchowego:

„Ja chcę być takim człowiekiem, który pokazuje, że żeby głęboko przeżywać życie, to trzeba się zatrzymać, pomyśleć, kontemplować rzeczywistość... jak ślimak powoli pełzać i głęboko smakować życie”. Dla niego „pustynia” to przestrzeń duchowa – samotność, cisza, adoracja.

„Zawsze Boga odkrywałem najbardziej w samotności, w ciszy. To jest historia mojego nawrócenia” – dodaje.

Mimo że doskonale zna mechanizmy działania sieci, Wojciech Czuba nie daje się im pochłonąć. Jak radzi sobie z negatywnymi reakcjami?

„Nigdy w życiu nie doznałem hejtu na żywo. W internecie czasem pojawiają się komentarze, ale mam świadomość, że osoby hejtujące zrobiłyby to niezależnie od tego, co bym robił” – opowiada.

Zamiast obrażać się lub polemizować, Czuba odpowiada spokojem, czasem współczuciem: „Może ta osoba nie doświadczyła miłości, ma jakiś deficyt... to jej sposób, w którym próbuje sobie z tym poradzić”.

Choć ewidentnie inspiracją jest wiara i Ewangelia, Czuba nie robi z siebie „chodzącej reklamy Kościoła”: „Nie przyciągam ludzi na siłę do Kościoła. Pokazuję, jak ja się tym cieszę, jakie jest moje doświadczenie. I może ktoś się zastanowi, czy jego droga życia jest najlepszą”.

Źródło: vaticannews.va/pl

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama