Władze Demokratycznej Republiki Konga użyły przemocy wobec uczestników pokojowego marszu zorganizowanego wczoraj przez katolików przeciwko Josephowi Kabili, który wbrew zawartym wcześniej porozumieniom nie chce ustąpić z urzędu prezydenta.
Przed kościołami w Kinszasie siły bezpieczeństwa użyły gazu łzawiącego. Niektóre doniesienia mówią nawet o ośmiu ofiarach śmiertelnych.
Kongo od dłuższego czasu przeżywa poważne napięcia wywołane przez prezydenta Kabilę, który jest u władzy od 2001 roku. W grudniu 2016 r., pod koniec swojej drugiej i ostatniej zgodnie z konstytucją kadencji, odmówił on ustąpienia z urzędu. Ta odmowa doprowadziła do protestów i krwawych represji. Na mocy tak zwanych porozumień sylwestrowych w ramach mediacji kościelnej pomiędzy prezydentem i opozycją do końca roku 2017 miały odbyć się wybory. Prezydencka zapowiedź przesunięcia wyborów na grudzień 2018 r. wywołała kolejne protesty. Około 150 kościołów katolickich, które zorganizowały marsz przyłączyło się do opozycji i społeczeństwa obywatelskiego. Ze swojej strony władze kongijskie zakazały protestów, zawiesiły działalność internetu i łączność SMS-ową "ze względów bezpieczeństwa" i wzmocniły rozmieszczenie sił bezpieczeństwa w stolicy, umieszczając wojsko i policję przed parafiami i punktami kontrolnymi w różnych częściach miasta.
Przyczyną napięć jest również sytuacja humanitarna w kraju, która pogorszyła się drastycznie w ciągu ostatniego roku ze względu na rozszerzenie się walk między wojskiem a różnymi grupami rebelianckimi na nowe obszary kraju. W czerwcu wysoki komisarz ONZ informował o wstrząsających zbrodniach w Demokratycznej Republice Konga, które wymagają międzynarodowego śledztwa. Z kolei czerwcowy raport Kościoła katolickiego poinformował o ponad 3 tys. ofiar konfliktu od października 2016 roku. Rząd w Kinszasie odrzucał w przeszłości oskarżenia o stosowanie nadmiernej przemocy i sprzeciwiał się międzynarodowemu śledztwu, twierdząc, że naruszałoby ono suwerenność kraju. Według Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji przemoc spowodowała przymusowe wysiedlenie ponad 4 mln ludzi. Kryzys szczególnie dotkliwie dotknął dzieci.
lgo/ rv, repubblica