Parlament Europejski zagłosował w czwartek 24 czerwca za przyjęciem raportu, który określa aborcję jako „podstawową opiekę zdrowotną” i stara się przedefiniować klauzulę sumienia jako „odmowę leczenia”.
Na sesji plenarnej w Brukseli eurodeputowani stosunkiem głosów 378 do 255, przy 42 głosach wstrzymujących się, opowiedzieli za przyjęciem tekstu, znanego jako raport Matića. Stało się to na dwa dni przed audiencją Ojca Świętego, dla przewodniczącego tego gremium, włoskiego polityka centrolewicowego, Davida Sassoli. Frakcja ECR, do której należą m.in. europosłowie PiS, głosowała przeciwko raportowi.
Zatwierdzony dokument stwierdza, że naruszanie „zdrowia i praw seksualnych i reprodukcyjnych” jest „formą przemocy wobec kobiet i dziewcząt”. Wcześniej eurodeputowani odrzucili dwie próby zablokowania kontrowersyjnego raportu. Przywódcy katoliccy i grupy pro-life wzywali Parlament Europejski do odrzucenia raportu, przedłożonego przez chorwackiego polityka Predraga Freda Matića i poddanego debacie 23 czerwca. Parliamentary Network for Critical Issues (PNCI), z siedzibą w Waszyngtonie, określiła raport jako „ekstremalny” i „radykalny”.
Dwie posłanki do Parlamentu Europejskiego, Margarita de la Pisa Carrión i Jadwiga Wiśniewska, nazwały to „stanowiskiem mniejszości”, argumentując, że raportowi „brakuje rygoru prawnego i formalnego”. „Wykracza poza swój mandat, zajmując się takimi kwestiami, jak zdrowie, edukacja seksualna i reprodukcja, a także aborcja i edukacja, które należą do kompetencji legislacyjnych państw członkowskich" - napisały. „Traktuje aborcję jako rzekome prawo człowieka, które nie istnieje w prawie międzynarodowym. Jest to pogwałcenie Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i kluczowych wiążących traktatów, a także orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej”. Odnotowały, że do tekstu zgłoszono 154 poprawek.
Choć rezolucje Parlamentu Europejskiego nie mają wiążącej mocy prawnej, to są jednak wyrazem opinii, którą Parlament chce przedstawić. Rezolucja może następnie służyć do politycznego legitymizowania działań państw członkowskich lub instytucji; ma ona wywoływać skutki praktyczne i może być następnie wykorzystana do uzasadnienia wiążących aktów prawnych.
Jak zauważa Karolina Pawłowska, ekspert prawa międzynarodowego, raport jest niebezpieczny z wielu powodów.
Już sam termin „prawo reprodukcyjne i seksualne” budzi ogromne kontrowersje. W bezpośredni sposób odnosi się on do kwestii polityki zdrowotnej, którą UE nie powinna się w ogóle zajmować, ponieważ, zgodnie z przyjętymi traktatami, nie leży to w jej kompetencji – powiedziała w rozmowie z Polskim Radiem Karolina Pawłowska.
Po raz pierwszy w tego typu dokumencie aborcję wskazano jako prawo człowieka, zaraz obok permisywnej edukacji seksualnej. - Z pewnością treść raportu Maticia jest wymierzona w prawo do klauzuli sumienia. To swego rodzaju przewrót w dotychczasowych normach prawa międzynarodowego, ale także prawa instytucjonalnego UE – dodaje ekspert.
Raport ten ma bardzo duże znaczenie pod względem politycznym. Może zadecydować o kształcie debaty o prawach człowieka w przyszłości - podkreśla dyrektor Centrum Prawa Międzynarodowego Instytutu Ordo Iuris.Ekspert miała nadzieję, że zamiast raportu Maticia zostaną przyjęte alternatywne projekty zaproponowane przez Europejską Partię Ludową lub Europejską Partię Konserwatystów i Reformatorów, ale tak się nie stało.
W kwestii debaty publicznej mamy do czynienia z ofensywą prawną i ideologiczną. Organizacje, którym zależy na wprowadzenie zmian w prawie, zdają sobie sprawę, że nie są w stanie przekonać do swoich poglądów mieszkańców na poziomie lokalnym. Dlatego przyjęły strategię odgórnego wprowadzania swoich pomysłów, przy wykorzystaniu instytucji międzynarodowych i ich autorytetu.