Jak pisze na portalu wPolityce.pl Grzegorz Górny, wracają komisarze polityczni i cenzorzy. Współczesne ideologie czerpią ze starych mechanizmów, aby podporządkować sobie społeczeństwo i wymusić konformizm.
Dziennikarz przywołał przykład z Toronto, gdzie Regionalny Zarząd Nieruchomości zdecydował, że nie będzie używać określenia „główna sypialnia” (master bedroom), bo ma ono wydźwięk rasistowski i seksistowski. Zostanie zastąpione „podstawową sypialnią” (primary bedroom). Zastrzeżenia miał budzić człon „master”, który „zdaniem członków komitetu ds. różnorodności i integracji – ma konotacje kolonialne i rasistowskie (master jako pan, właściciel niewolników) oraz patriarchalne i seksistowskie (master jako pan domu, głowa rodziny)” – pisze Górny.
Jak zauważa: „Historia z Toronto mogłaby stać się motywem kabaretowych żartów, gdyby nie to, że jest jednym z wielu przypadków składających się na znacznie szersze i poważniejsze zjawisko”.
Jak tłumaczy, komitet ds. różnorodności i integracji funkcjonuje już w wielu miejscach.
„Jest to instytucja, która w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie działa już w wielu urzędach publicznych, na uniwersytetach czy w prywatnych koncernach. Porównać ją można do Podstawowej Organizacji Partyjnej, która w czasach PRL istniała w każdej większej instytucji lub zakładzie pracy, a jej zadaniem było pilnowanie czystości ideologicznej i tropienie nieprawomyślności”.
Zaznacza, że członkowie tych komitetów zaczynają przypominać komisarzy politycznych, którzy „wymuszają konformizm samym swym istnieniem”. Nie można się z nimi nie zgadzać, trzeba się podporządkować, bo inaczej będzie się oskarżanym o rasizm, seksizm, szowinizm, patriarchalizm, homofobię lub transfobię. Narażenie się im może grozić nawet utratą pracy.
Jak zwraca uwagę Grzegorz Górny, „nowa ideologia ma nie tylko swoich politruków, lecz także cenzorów”, czyli tzw. „czytelników od wrażliwości”.
„Ich zadaniem jest niedopuszczanie do publikacji niepoprawnych politycznie materiałów lub usuwanie z tekstów nieprawomyślnych sformułowań. W niektórych wydawnictwach zawodowi «czytelnicy od wrażliwości» przeprowadzają rozmowy uświadamiające z autorami, instruując ich, jakie treści mogą, a jakie nie powinny znaleźć się w książkach – najczęściej jest to warunkiem ukazania się publikacji drukiem”.
Cenzura na wzór komunistyczny wraca pod nowymi barwami, ale cel ma ten sam – służbę ideologii i podporządkowanie jej treści. „Co ciekawe, na wielką skalę działają głównie w krajach, które nie doświadczyły na sobie komunistycznego jarzma” – zaznacza Górny.
Źródło: wPolityce.pl