Po dwunastu latach wojny Syria jest krajem totalnie wyniszczonym. Ludzie żyją w straszliwym ubóstwie, brakuje podstawowych leków a służba zdrowia i szkolnictwo praktycznie nie istnieją. Wskazuje na to ojciec Ibrahim Alsabagh, który przez osiem lat wojny był proboszczem w Aleppo, a obecnie posługuje w Nazarecie. „Syria jest jak piłka kopana przez różnych graczy, którymi są największe światowe mocarstwa czerpiące zyski z tego konfliktu” – podkreśla syryjski franciszkanin.
Ojciec Alsabagh zauważa, że nie widać choćby minimum dobrej woli, by podnieść z ruin udręczoną Syrię. W kraju panuje powszechna korupcja, a nieudolne władze nie przejmują się losem ludności. 60 proc. Aleppo, które w czasie wielomiesięcznego oblężenia stało się symbolem męczeństwa narodu syryjskiego, leży w gruzach. „Jedynie Kościół pomaga odbudowywać domy, państwo się tym nie zajmuje. Naród nie korzysta z zysków czerpanych ze sprzedaży ropy i gazu, ponieważ surowce są grabione przez inne kraje” – mówi zakonnik. Dodaje, że wojna na Ukrainie i brak sprowadzanego stamtąd zboża dramatycznie pogorszyły i tak już trudną codzienność Syryjczyków. „Chleb dla wielu stał się towarem nieosiągalnym, głód i zimno są naszym codziennym towarzyszem” – mówi ojciec Alsabagh.
Franciszkanin porównuje Syrię do reanimowanego pacjenta, który nie umarł tylko dlatego, że jest podłączony do pomocy humanitarnej, ale ona ciągle topnieje. „Kościół na miarę swych ograniczonych środków wspiera nieustannie Syryjczyków. Dbamy o najuboższych, zapewniamy chorym leki, a dzieciom dostęp do edukacji” – mówi ojciec Alsabagh. Wspomina, że w Aleppo od lat prężnie działa projekt „Pięć chlebów i dwie ryby”, który codziennie karmi tysiące ludzi niezależnie od ich przynależności etnicznej i wyznawanej religii.
Od początku konfliktu w Syrii drastycznie zmniejszyła się liczba chrześcijan, młodzi cały czas myślą o emigracji w poszukiwaniu godnego życia. „Mimo doświadczanych trudności nasze świątynie są jednak pełne, a ludzie z wiarą przeżywają ten czas próby” – mówi franciszkanin. Wskazuje, że przyszłość jawi się w bardzo ciemnych barwach, jednak, jak mówi, Syryjczycy nie tracą nadziei, że świat zechce dostrzec ich krzywdę i przyjdzie im w końcu z realną pomocą.