W wywiadzie udzielonym włoskiej telewizji Papież zwrócił uwagę na wiele problemów współczesnego świata, które można podsumować określeniem „kultura obojętności”. Lekarstwem jest powrót do Ewangelii i odrzucenie ducha „światowości”
Kościół przyszłości to Kościół pielgrzymujący, skupiony na Jezusie. Ideologia nie może zabierać miejsca Ewangelii. Ojciec Święty mówił o tym w godzinnym wywiadzie, którego w niedzielę wieczorem udzielił w popularnym programie włoskiej telewizji RAI 3 „Che tempo che fa”. Jego prowadzący Fabio Fazio nazwał to epokowym wydarzeniem i dowodem na to, że Franciszek naprawdę jest papieżem, który chce mówić do wszystkich.
Franciszka nie było w studiu, lecz połączono się z nim w Domu św. Marty w Watykanie. Prowadzący na początku zapytał, jak Papież znosi w swym życiu trudne wydarzenia i radzi sobie z cierpieniem ludzi, których spotyka. Ojciec Święty wyznał, że nie jest wielkim mistrzem w noszeniu ciężarów, ale nie jest w tym sam. „Jest wielu ludzi, którzy mi pomagają, jest Kościół, biskupi” – mówił.
Dziennikarz pytał też o brak pokoju na świecie. Przywołał obraz syryjskiej dziewczynki, która drżała z zimna w obozie dla uchodźców, mając na bosych nogach jedynie klapki. „Wojna jest przeciwieństwem stworzenia, jest jego zaprzeczeniem” – mówił Papież. Przypomniał, że uprawianie ziemi, dbanie o dzieci, troska o rodzinę i rozwijanie społeczeństwa jest budowaniem lepszej przyszłości. Natomiast wojna oznacza zniszczenie. To machina destrukcji.
„To jest znak kultury obojętności. Przykro mi to mówić, ale na pierwszym miejscu są wojny, a człowiek dopiero dalej. Pomyśl chociażby o Jemenie. Jak długo mówimy już o tej wojnie i cierpiących w tym kraju dzieciach? I nie znajduje się rozwiązania tego problemu. To trwa już dziesięć lat – mówił Franciszek. – Są kategorie, które się liczą i inni bez znaczenia: dzieci, migranci, ubodzy, ci, którzy nie mają co jeść. Liczą się wojny i sprzedaż broni. Gdyby przez rok nie produkowano broni, można by zapewnić bezpłatne jedzenie i edukację na całym świecie. O tym się nie myśli, tylko o wojnach. O wojnie ideologicznej, wojnie o władzę, gospodarczej i tylu fabrykach broni.“
Dziennikarz przypomniał ostatnią wizytę Franciszka na Lesbos i jego poruszające spotkania z uchodźcami. Pytał, jak stawić czoło temu problemowi, ponieważ kiedy odrzuca się ubogich, odrzuca się pokój. Papież podkreślił, że nie wystarczy widzieć pewnych rzeczy, trzeba dotknąć ludzkiej biedy i cierpienia, czego najlepszą ilustracją jest przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie. „Brakuje nam dotknięcia ludzkiej biedy. To dotknięcie prowadzi do heroizmu. Myślę o lekarzach i pielęgniarkach, którzy oddali życie w czasie pandemii. Dotknęli cierpienia i zdecydowali pozostać przy chorych. Dotyk przenosi rzeczywistość do serca” – wskazał Franciszek. Mówił, że często pyta swych rozmówców o to, czy gdy dają komuś jałmużnę, dotykają jego ręki. „Dotyk to wzięcie na siebie troski za drugą osobę” – podkreślił Ojciec Święty.
„To, co robimy z migrantami jest zbrodnią. Są prawdziwe łagry prowadzone przez przemytników. O tym jak wygląda w nich życie mówią filmiki umieszczone na stronie Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka. Cierpią i ryzykują życie próbując przepłynąć Morze Śródziemne. Niejednokrotnie są odsyłani. Są statki, które krążą w poszukiwaniu bezpiecznego portu, ludzie umierają. To dzieje się dzisiaj – mówił Papież. – Jedna rzecz jest prawdziwa, każdy kraj musi powiedzieć ilu migrantów jest w stanie przyjąć. Unia Europejska musi się tutaj dogadać, tak wspólnie tworzy się równowagę, bo teraz dzieje się niesprawiedliwość. Migrantów trzeba przyjąć, należy im towarzyszyć i dbać o ich integrację. Integracja w społeczeństwie jest bardzo ważna, nie może być gett, bo w nich rozwijają się ideologie. Przy zapaści demograficznej są takie kraje jak Hiszpania, czy Włochy, które potrzebują ludzi. Zintegrowany emigrant pomaga krajowi. Musimy wypracować inteligentną politykę migracyjną, politykę kontynentalną. To nasza odpowiedzialność. Fakt, że Morze Śródziemne jest dzisiaj największym cmentarzyskiem w Europie skłania do myślenia.“
Papież pytany był również o agresję w życiu społecznym, cierpienie niewinnych dzieci i to, czy istnieją ludzie, którzy nie zasługują na przebaczenie. „Bóg stworzył nas dobrymi, ale wolnymi. Wolność pozwala nam robić wiele dobrego, ale także wiele złego. Jesteśmy wolni i jesteśmy panami naszych decyzji, także błędnych. Zdolność do tego, by otrzymać przebaczenie jest prawem człowieka, wszyscy mamy prawo do tego, by nam przebaczono, jeśli poprosimy o to” - mówił Franciszek. Mówiąc o Bogu, który jest wszechmogący w miłości przestrzegł, by nigdy nie wchodzić w dialog ze Złym. „Ze Złym się nie rozmawia. Dialogowanie z nim jest niebezpieczne. Jezus nigdy nie dialogował z diabłem odpowiadał mu jedynie Słowem Bożym. To dotyczy wszystkich pokus. Gdy pytają mnie o cierpienie dzieci znajduję tylko jedną drogę: współcierpieć z nimi. Wielkim mistrzem jest tu dla mnie Dostojewski” – powiedział Ojciec Święty we włoskiej telewizji. Prowadzący zapytał też Franciszka o to, jak sobie wyobraża Kościół przyszłości.
„Myślę o Kościele przyszłości, tak jak wyobrażał go sobie św. Paweł VI po Soborze Watykańskim II w adhortacji Evangelii nuntiandi. Potem ja napisałem moją Evangelii gaudium, gdzie próbowałem wskazać drogę Kościoła ku przyszłości. To Kościół pielgrzymujący. Dzisiaj największym złem w Kościele jest światowość duchowa. Wielki teolog, kard. de Lubac mawiał, że jest to najgorsze zło jakie może się zdarzyć, gorsze nawet niż papieże libertyni, znamy historię – mówił Franciszek. – Ta światowość duchowa rodzi w Kościele klerykalizm, który jest perwersją Kościoła. Klerykalizm rodzi rygoryzm, pod którym czai się zło, które prowadzi do sztywnych ideologicznie stanowisk. Ideologia odbiera miejsce Ewangelii. Bez Chrystusa nie ma mowy o Kościele. Musimy wrócić do centrum. Słowo stało się Ciałem. W tym skandalu krzyża Wcielonego Słowa tkwi przyszłość Kościoła.“
W wywiadzie dla włoskiej telewizji Papież mówił też o trosce o planetę. Poruszył kwestię plastiku wyrzucanego do morza, o której mówili mu włoscy rybacy wyławiający śmieci z morza. „Wyrzucanie plastiku do morza to przestępstwo, zabija Ziemię, musimy chronić bioróżnorodność, musimy zatroszczyć się o stworzenie” – podkreślił Franciszek. Przytoczył słowa piosenki: „Tato, dlaczego rzeka już nie śpiewa? Bo już, mój synu, rzeki nie ma”. Pytany o to, jakiej słucha muzyki, Franciszek odparł, że bardzo lubi klasyczną i tango. Dodał, że nie ma prawdziwego Argentyńczyka, który nie potrafiłby tańczyć tanga. Pytany o przyjaciół wyznał, że ma niewielu przyjaciół, ale prawdziwych i takich, których zna długo. Są dla niego siłą. Zaznaczył, że bardzo potrzebuje relacji z ludźmi i dlatego właśnie zamieszkał w Domu świętej Marty, a nie w apartamencie w Pałacu Apostolskim. „Papieże, którzy tam wcześniej mieszkali są święci, ja nie jestem aż taki święty” - powiedział. Na zakończenie rozmowy podkreślił, że poczucie humoru to lekarstwo i tradycyjnie poprosił o modlitwę w swej intencji.