Nigeria jest regularnie wyniszczana przez terrorystów. Atakują oni wszystkie grupy społeczne. Nie widać końca także prześladowań Kościoła w tym kraju. Po serii ataków na kościoły i wspólnoty chrześcijańskie, oraz zabójstwach kilku duchownych, w sobotę uprowadzonych zostało dwóch kolejnych księży w stanie Edo. „Jesteśmy po ludzku wściekli. Nigdy nie było tak źle” – powiedział po pogrzebie porwanego w zeszłym tygodniu innego prezbitera, bp Mathew Ndagoso z Kaduny.
Do zdarzenia doszło wzdłuż drogi ekspresowej Benin-Auchi. Ks. Udo Peter z kościoła katolickiego św. Patryka w Uromi oraz ks. Filemon Oboh z Centrum Rekolekcyjnego św. Józefa w Ugboha zostali porwani dla okupu przez uzbrojonych napastników i są przetrzymywani w nieznanym miejscu. Rzecznik stanowej komendy powiedział, że porwanie zostało zgłoszone przez innego księdza z sąsiedniej parafii w Ugboha.
Ataki na kościoły i księży w całym kraju przez terrorystów rosną, mimo że rząd prezydenta Muhammada Buhari wielokrotnie zaprzeczał, że chrześcijanie są w Nigerii celem dżihadystów.
Przy okazji pogrzebu ks. Vitusa Borogo, zabitego pod koniec czerwca, bp Mathew Ndagoso z Kaduny stwierdził, że „rząd nie troszczy się o ochronę obywateli, choć ma tego konstytucyjny obowiązek. To państwo upadłe”.
Bp Ndagoso: czy płaczemy, czy krzyczymy, nikt nas nie słucha
„Morderstwa przytłaczają Nigerię każdego dnia. Setki Nigeryjczyków są zabijane przez bandytów i terrorystów. Nasi ludzie są straumatyzowani, na skraju utraty nadziei. Przez to, co się dzieje, nie wiedzą, po co żyć. Całe rodziny są niszczone. Ja czuję się zniszczony. W tym roku pochowałem już trzech swoich księży. Odprawiałem mszę pogrzebową jednego z nich, nie mając jego ciała, nie udało się go nawet odzyskać. Dzisiaj znowu chowamy księdza. Inny jest przetrzymywany od dwóch lat, nie wiemy, czy żyje. Na szczęście czterech innych porwanych zostało uwolnionych. Politycy znają te wszystkie realia. I mówią: brońcie się sami. A przecież mamy mnóstwo młodych ludzi, którzy mogliby zostać zaciągnięci do armii i służb. Nic takiego się nie dzieje. Z naszymi rządzącymi jest coś fundamentalnie złego. Oczywiście, jako chrześcijanie wierzymy w zmartwychwstanie, dlatego mam na sobie białe szaty, nawet podczas tego pogrzebu. Ale jesteśmy po ludzku wściekli. Już trzy tygodnie temu podczas innego pogrzebu mówiłem, że już nawet nie płaczemy, bo źródło łez wyschło. Dzisiaj mówię, że straciliśmy nawet głos. Nikt nas nie słucha. Przez 60 lat życia nigdy nie widziałem, żeby było tu tak źle jak dziś.“