Biskup Zaporoża: naszym obowiązkiem jest upominanie się o dzieci siłą wywiezione do Rosji

Siłowe wywożenie ukraińskich dzieci z terytoriów okupowanych i poddawanie ich przymusowej rusyfikacji stanowi jedno z najtragiczniejszych obliczy toczącej się wojny. Szacuje się, że ten zbrodniczy proceder dotyczy ok. 300 tys. ukraińskich dzieci.

Biskup Zaporoża wskazuje, że coraz trudniej jest ratować dzieci przed wywózką. „Im dłużej będą rusyfikowane, tym trudniej będzie im wrócić na Ukrainę. Naszym obowiązkiem jest upominanie się o ich los i sprowadzenie do domów” – mówi bp Jan Sobiło.

Propaganda najeźdźców głosi, że dzieci wywożone są m.in. z regionu Donbasu w głąb Rosji w celu uratowania ich przed okrucieństwami wojny. To, co Rosjanie nazywają troską o dobro przyszłych pokoleń, w praktyce oznacza ich systemową rusyfikację. Dzieci trafiają do szkół, gdzie zmuszone są do nauki języka, poznawania rosyjskich tradycji i historii oraz poddawane szkoleniu wojskowemu. „To jest prawdziwa tragedia, bo małym dzieciom szybko można zmienić myślenie. Im dłużej wojna będzie trwała, tym ich okrutny los bardziej będzie przesądzony” – mówi Radiu Watykańskiemu bp Sobiło. Wskazuje na zadania stojące przed ONZ, UNICEF-em i innymi międzynarodowymi organizacjami w celu wymuszenia na okupantach wypuszczenia tych dzieci.

„Mamy bardzo dużo informacji o tym, co się dzieje, jak są wywożone te dzieci. Znam ludzi, którzy, kiedy było to jeszcze możliwe, wykupowali dzieci. Ludzie zrzucali się, dawali Rosjanom w kieszeń konkretną sumę i umawiali się z żołnierzami, którzy przygotowali dzieci na wywózkę. Mówili im: nie wywoźcie, podzielcie się pieniędzmi, a my zabierzemy te dzieci do Ukrainy. Teraz to już jest praktycznie niemożliwe, ponieważ nie da się tam wjechać, tak walki są toczone, że przyjechać ze strony nieokupowanej na okupowaną teraz jest praktycznie niemożliwe. Ale dopóki się dało, to byli ludzie, byli chrześcijanie, byli pastorzy protestanccy, którzy z nami współdziałali. Robili wielką sprawę, bo wiele tych dzieci udało się uratować przed wywózką. Prawdę o tym poznamy dopiero po wojnie, bo teraz nie wszystko można powiedzieć, żeby nikt nie ucierpiał, bo może jeszcze jakimś cudem uda się kogoś wywieźć – mówi papieskiej rozgłośni biskup Zaporoża. - Organizacje międzynarodowe, takie jak ONZ, UNICEF i inne, mają za zadanie jakimś sposobem wydusić na okupantach kwestię wypuszczenia tych dzieci. Ale pod warunkiem, że wojna się skończy w miarę szybko, bo jak nie, to te dzieci zostaną już propagandowo tak przeformatowane, że nawet jeżeli będzie możliwe, to nie zechcą wrócić, bo będą myślały, że rzeczywiście, tak jak im okupanci mówią, że oni ich uratowali, bo tam Ukraińcy by je pozabijali. Tym kłamstwem Rosjanie tak manipulują, że wywiezionym dzieciom się wydaje, że zostały wręcz uratowane. Dzieci, które są tam zabierane od razu idą do szkoły i mają specjalny program. Dzieckiem łatwo manipulować, jak kilka dni pod rząd powtórzysz, że «na Ukrainie już byś dawno był zniszczony, byś głodował, a tu masz jedzenie, masz zabawki», to uwierzy, dlatego tak okrutne jest to, co się robi. Trzeba robić wszystko, by te dzieci uratować i pokazać światu, w jakie szpony wpadły.“

Bp Sobiło wskazuje też na dramat matek, których córki zostały bestialsko zgwałcone przez okupantów. W tym kontekście przypomina o znaczeniu modlitwy za Ukrainę i tamtejsze kobiety, do której nieustannie zachęca papież Franciszek. „Matki doświadczają teraz czegoś gorszego niż nawet śmierć dziecka, bo często widziały, jak ich córki były gwałcone i teraz muszą z tym żyć. Psycholog może pomóc, ale tak naprawdę tylko Bóg może dotknąć serca i uleczyć” – mówi biskup Zaporoża.

„To jest bardzo smutna sprawa, bo oprócz żołnierzy, którzy zginęli na Ukrainie i wielu z nich zostało kalekami, jest jeszcze większe cierpienie. To cierpienie matek, którym zabrali dzieci czy matki, która patrzyła, jak rosyjscy żołnierze gwałcili jej córkę, czy dowiaduje się, że jej dziecko przed śmiercią były gwałcone. To są te historie bardzo smutne, to cierpienie jest niewyobrażalne nawet chyba gorsze niż śmierć. Bo jak patrzę na tych, którzy stracili żołnierzy – syna, męża, ojca, który zginął, to jest smutek i płacz, ale potem te rany po stracie najbliższych się zabliźniają. A to co przeżywają matki dzieci, kiedy są gwałty jest chyba najtrudniejsze dla nich. Te rany będą się zabliźniać pewnie całe życie. Tutaj tylko Bóg może pomóc, bo psychologia sama nie poradzi, może przynieść jakieś częściowe pocieszenie, ale tak naprawdę tylko Bóg może dotknąć serca i uleczyć – mówi bp Sobiło. – Kiedy modlimy za te osoby – matki, dzieci, wszystkich skrzywdzonych, którzy cierpią z powodu wojny, to wymadlamy dla nich konkretną pomoc z nieba, żeby to, co nie jest możliwe dla psychologa, psychiatry, bo ludzie tracą też zmysły po pewnych przejściach, żeby Bóg działał. Kiedy za kogoś się modlimy, to pozwalamy Bogu działać w tej osobie. A więc kiedy papież Franciszek zwraca się do całego świata z prośbą o modlitwę, to to już jest wspomaganie tych osób, które najbardziej ucierpiały i które dzięki tej modlitwie poradzą sobie w życiu. I dlatego to jest wielka pomoc Ojca Świętego, który oprócz tej pomocy humanitarnej, materialnej prosi o modlitwę za Ukrainę, za skrzywdzonych, za cierpiących, za te matki, za dzieci. Ja bym powiedział, że to jest jeszcze ważniejsze niż pomoc humanitarna. Bo czasami bez kawałka chleba można jakoś przetrzymać, ale kiedy nie ma pokoju w sercu, to jest to najtrudniejsze.“

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama