Plac Lajosa Kossutha przed węgierskim parlamentem zamienił się dzisiaj w wielki Kościół. Chmury z wczorajszego dnia ustąpiły miejsca błękitnemu niebu i świecącemu słońcu. Od rana przybywali do centrum Budapesztu wierni z całego kraju oraz z zagranicy.
Wśród obecnych na placu był również ks. Krzysztof Grzelak, chrystusowiec, proboszcz polskiej parafii personalnej w Budapeszcie.
„Węgrzy oczekiwali tej wizyty. Z wielką radością i entuzjazmem przyjmowali na placu Kossutha Ojca Świętego, gdy się pojawiło papamobile. Tysiące ludzi wiwatowało i wznosiło okrzyki, też wcześniej modliło się w intencji Ojca Świętego, przygotowując się do tego spotkania, do tej Mszy świętej. Rzeczywiście entuzjazm dało się zobaczyć i to naprawdę w sercach oraz w oczach naszych braci i sióstr Węgrów, którzy dumą i też wielką radością przyjęli papieża. Msza święta pięknie przygotowana, to jeszcze pokłosie Kongresu Eucharystycznego: olbrzymi chór, orkiestra i oczywiście rzesze wiernych. Tak to można było zauważyć, że ze wszystkich diecezji węgierskich, z całych Węgier [przyjechały] delegacje ludzi, którzy pragną spotkać się ze Ojcem Świętym. Warto zaznaczyć, że przybyło wiele rodzin, wielu młodych ludzi i też szkoły, dzieci, przekrój całego społeczeństwa i również wiele osób starszych, którzy, to było widać, głęboko się modlili”.
Na Mszę św. z papieżem przybyli pielgrzymi z całych Węgier, ale także z Zakarpacia, z Austrii, Chorwacji i ze Słowacji. Jak zauważył ks. Grzelak, nie zabrało także Polaków.
„My jako grupa Polaków, również jako wspólnota parafialna, przybyliśmy na to spotkanie z flagami, z polskimi emblematami. Byliśmy obecni na placu w rozproszeniu. Sektory zostały przygotowane na pół placu. My dotarliśmy pod koniec i raczej mało było widać, nieśliśmy na sobie flagi, ale większych nie mogliśmy tutaj wnosić. Bardzo skrupulatnie dbano o kontrolę. Byliśmy gdzieś przed siódmą rano, po szóstej były już nasze panie, ale jako wspólnota to byliśmy też obecni”.