Papież: złóżmy nasze rany w ranach Ukrzyżowanego, a wtedy przyniosą życie

„Wielkanoc jest dla nas otwarciem nowej drogi. Rany, które nosimy w sobie mogą stać się przestrzeniami światła” - powiedział Papież podczas audiencji ogólnej.

Franciszek przypomniał, że odczytywany w ostatnią niedzielę opis Męki Pańskiej zakończył się słowami o opieczętowaniu grobu Jezusa. Dla uczniów oznaczało to kres nadziei. Mistrz został ukrzyżowany, zabity w najbardziej okrutny i upokarzający sposób. Wydawało się, że wszystko straciło sens.

Ojciec Święty zwrócił uwagę, że uczniowie wkrótce odkryli, że krzyż, wyrażający koniec wszystkiego, stał się nowym początkiem. Z okrutnego narzędzia tortur Bóg uczynił najwspanialszy znak miłości. Papież zachęcił, aby spojrzeć dzisiaj na drzewo krzyża. Wtedy odrodzi się w nas nadzieja i zostaniemy uzdrowieni ze smutku, który nas niszczy, z rozgoryczenia, którym zatruwamy Kościół i świat. Patrząc na Ukrzyżowanego dostrzegamy jego ogołocenie. Ten, który ma wszystko, daje się pozbawić wszystkiego. To upokorzenie stało się drogą odkupienia.

„Jezus ogołocony ze wszystkiego przypomina nam, że nadzieja odradza się poprzez czynienie prawdy o sobie – przez powiedzenie prawdy sobie, poprzez porzucenie dwulicowości, poprzez uwolnienie się od spokojnego współistnienia z naszymi fałszami. Czasami jesteśmy tak przyzwyczajeni do mówienia sobie fałszu, że żyjemy z kłamstwem, jakby był prawdą i w końcu zatruwamy się nim. Tego właśnie potrzeba: powrotu do serca, do tego, co istotne, do prostego życia, wolnego od wielu rzeczy bezużytecznych, które są namiastkami nadziei – podkreślił Franciszek. - Dzisiaj, kiedy wszystko jest skomplikowane i grozi nam zagubienie się, potrzebujemy prostoty, powinniśmy na nowo odkryć wartość wstrzemięźliwości, wyrzeczenia, oczyszczenia tego, co zatruwa serce i czyni nas smutnymi. Każdy z nas może pomyśleć o czymś niepotrzebnym, czego może się pozbyć, aby odnaleźć siebie. Wróćmy do prostoty, do rzeczy prawdziwych, które nie potrzebują makijażu.“

Ojciec Święty zwrócił uwagę, że na krzyżu widzimy zranionego Jezusa. Można dostrzec gwoździe przebijające Jego ręce i stopy, Jego otwarty bok. Ale do ran ciała dochodzą jeszcze rany duszy. Jezus jest sam: zdradzony, wydany i odrzucony przez najbliższych. Zaparli się go przyjaciele, także uczniowie. Został skazany przez władzę religijną i świecką, jest jakby ekskomunikowany, doświadcza nawet opuszczenia przez Boga. Jezus, który wisi na krzyżu nie oskarża, ale miłuje i przebacza. W ten sposób przemienia zło w dobro, cierpienie w miłość. Również w naszym życiu ważne jest to, co robimy z naszymi ranami.

„Nasze rany mogą stać się źródłem nadziei, dlatego zamiast użalać się nad sobą lub ukrywać je, ocierajmy łzy innych; zamiast żywić urazę z powodu tego, co nam zabrano, zatroszczmy się o to, czego brakuje innym; zamiast zamykać się w sobie, pochylajmy się nad tymi, którzy cierpią; zamiast pragnąć miłości dla siebie, zaspokajajmy pragnienia tych, którzy nas potrzebują – podkreślił Papież. – Tylko wtedy bowiem, gdy przestajemy myśleć o sobie, odnajdziemy siebie. A jeśli nadal będziemy myśleć jedynie o sobie, nie odnajdziemy się. A dzięki temu - jak mówi Pismo Święte - nasza rana szybko się zabliźni (por. Iz 58, 8) i na nowo rozkwitnie nadzieja. Pomyślcie: co mogę zrobić dla innych? Jestem zraniony. Jestem zraniony grzechem, jestem zraniony historią, każdy ma swoją ranę. Co robię: czy liżę swoje własne rany przez całe życie? Czy też patrzę na rany innych i idę ze zranionym doświadczeniem własnego życia, aby uzdrawiać, pomagać innym? To jest dzisiejsze wyzwanie dla was wszystkich, dla każdego z nas. Niech Pan pomoże nam iść naprzód.“

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama