Prof. R. Buttiglione: Benedykt XVI był ostatnim wielkim papieżem z Europy

Jeśli chrześcijaństwo w Europie zniknie, to może zniknąć i Europa. Benedykt XVI wskazywał na to i starał się rozbudzić uwagę Europejczyków w tej kwestii. Dla mnie był on ostatnim wielkim papieżem z Europy – jest przekonany prof. Rocco Buttiglione. Włoski filozof i polityk, przyjaciel Jana Pawła II w rozmowie z KAI mówi m. in. jak papież Ratzinger myślał i starał się kształtować Kościół współczesności, jakim był papieżem i czy będzie ogłoszony Doktorem Kościoła.

Piotr Dziubak (KAI): Panie Profesorze, co nam pozostawił Benedykt XVI?

Prof. Rocco Buttiglione: Joseph Ratzinger był ostatnim wielkim teologiem Soboru Watykańskiego II. Był też ostatnim przedstawicielem pokolenia teologów, którzy starali się propagować w Kościele ruch soborowy. Razem z nim trzeba wspomnieć teologów Henri de Lubaca, Karla Rhanera, a także Hansa Urs von Balthasara, z którymi był bardzo związany. Pojawia się pytanie, co Ratzinger powiedział, jako teolog? W centrum chrześcijaństwa jest Osoba Jezusa Chrystusa, a chrześcijaństwo jest wydarzeniem życia. To siła, która przenika nasze życie i je zmienia. Doświadczenie chrześcijaństwa generuje później nową kulturę, dzieła miłosierdzia, inspiruje sztukę, rozwija misje. To wszystko jest konsekwencją siły wiary w Jezusa Chrystusa, która generuje życie i je zmienia.

KAI: Ratzinger myślał i starał się kształtować Kościół współczesności.

Tak. Według niego to właśnie Sobór Watykański II ma pomóc i wpływać na sposób głoszenia Ewangelii w naszej epoce. Chrześcijaństwo znajduje się wewnątrz współczesnego świata. Zadaniem Soboru nie było przystosowanie nas do nowoczesności, ani tym bardziej do jej odrzucenia, ale żeby przemyśleć chrześcijaństwo wewnątrz nowoczesności. Według niego jest ono propozycją zbawienia dla naszej epoki. Nowoczesność nie ma jakiejś wyłączności na posiadanie prawdy, a jest raczej poszukiwaniem, dramatem z wieloma wątpliwościami. Właśnie Chrystus jest odpowiedzią na wątpliwości i poszukiwanie. Do tego potrzebny jest Kościół, który nie będzie się bał nowoczesności, nie będzie stawał ponad nią, ale też nie będzie dawał się przez nią umniejszyć. Nowoczesność chce nas przekonać, że każdy może otrzymać odpowiedź na wszystko, co nas nurtuje. Ale tak nie jest. U podstaw większości problemów tkwi smutek i rozpacz niemożności ich rozwiązania. Jedynie możemy je rozwiązywać pozytywnie w spotkaniu z Osobą Jezusa Chrystusa. Wspaniała książka Josepha Ratzingera „Wprowadzenie w chrześcijaństwo” w pewnym sensie jest programem nie tylko jego teologii i pontyfikatu, ale życia naszego Kościoła. Musimy też pamiętać o jego dziełach teologicznych, które kształtowały naszą kościelną wspólnotę.

KAI: Jakim był papieżem?

W pewnym sensie Ratzinger był ostatnim papieżem europejskim. Z Franciszkiem wchodzimy w nową fazę życia Kościoła. Jest on pierwszym od VIII wieku papieżem nie-Europejczykiem. W obecnej fazie życia Kościoła także inne narody chcą interpretować wydarzenie wiary w Jezusa Chrystusa. Ten nowy namysł bierze swój początek z ich doświadczenia, historii, kultury. Słusznie, że tak robią. Chociaż w nas, Europejczykach, może to wywoływać zażenowanie. Nie mogą tego jednak robić, nie korzystając z wielkiego dziedzictwa europejskiej myśli teologicznej. W pewnym sensie Benedykt XVI zbiera w swoim dziele tę wielką tradycję i przekazuje następcom, którzy piszą nową kartę historii Kościoła. Ratzinger to ostatni papież Europejczyk, ale też papież, który przekazuje wielkie dziedzictwo narodom będącym w czołówce nowej ewangelizacji, a więc narodom Ameryki Łacińskiej, Afryki i Azji.

KAI: Myśli Pan, że w przyszłości byłoby możliwe ogłoszenie Benedykta XVI Doktorem Kościoła?

Myślę, że tak, choćby ze względu na kwestie, które wcześniej poruszyłem. Jest oczywiście wielu wspaniałych teologów, którzy zaznaczyli się w XX wieku: von Balthasar, de Lubac, Rahner. W pewnym sensie Ratzinger oferuje syntezę myśli teologicznej wyrażonej przez innych. Jego wielkim dziełem, o którym też nie można zapomnieć jest „Życie Jezusa”. Sobór Watykański II słusznie powiedział, że Kościół musi przemyśleć pojęcie wiary w Jezusa Chrystusa, zaczynając od refleksji nad kondycją współczesnego człowieka. Ratzinger zgadzał się z tym całkowicie i starał się wejść w sytuację dzisiejszego człowieka. Pokazał, że doświadczenie wiary zrywa ograniczenia w samozrozumieniu współczesnego człowieka, jego zarozumiałość i egotyzm w postrzeganiu samego siebie. Ratzinger rozpoczął swoją refleksję nad tym „Wprowadzeniem w chrześcijaństwo”, a zakończył jako papież Benedykt XVI publikacją o Jezusie Chrystusie. Jego refleksja nad nowoczesnością to także myślenie o spotkaniu historii z nieskończonością i Jezusa z historią.

KAI: Dymisja Ratzingera to znak słabości czy siły?

Bycie papieżem jest rzeczą niezmiernie ciężką. Myślę, że Benedykt XVI przeżywał z wielkim cierpieniem i smutkiem długą agonię świętego Jana Pawła II. Było to wielkie świadectwo papieża Polaka, który przeżywał swoją sytuację w perspektywie wiary i męki Jezusa Chrystusa. Każdy koniec pontyfikatu jest trudny dla Kościoła, ponieważ Kościół to także rzeczywistość ludzka. W ramach przygotowania do konklawe wśród kardynałów tworzą się grupy promujące swojego kandydata. Autorytet byłego papieża raczej nie jest już poważnie brany pod uwagę. Niektórzy nie chcą jakichś radyklanych zmian, inni z kolei dążą do tego. Z drugiej strony Kościół nie może sobie pozwolić na jakieś „pauzy”, musi zachować ciągłość. Koniec pontyfikatu Jana Pawła II był bardzo długi. Na początku roku 2000 spotkałem się z nim i chciałem mu o czymś ważnym powiedzieć. W czasie spotkania odniosłem wrażenie, że on się już tak źle czuje, że niedługo umrze, a on żył jeszcze ponad cztery lata. Jego pontyfikat okazał się jednym z najdłuższych w historii. Myślę, że Benedykt XVI nie chciał dopuścić do podobnej sytuacji. Przez swoją rezygnację chciał nas czegoś nauczyć. Większość sprawujących przywódcze funkcje myśli, że są tak ważni, że bez nich niczego nie można zrobić. Myślą, o Boże, jeśli złożę rezygnację, to kto poprowadzi łódź Kościoła. Ale tak nie jest. Kościół nie został powierzony tylko mnie, następcy św. Piotra, ale jeśli nie będę miał siły, to Duch Święty wskaże tego, kto mnie zastąpi. I tak po rezygnacji papieża Ratzingera zaczął się nowy rozdział w nowożytnej historii Kościoła. To, co się wydarzyło po rezygnacji Benedykta XVI i wyborze papieża Franciszka, jest tego dowodem. Osoba Franciszka i jego relacje z Benedyktem XVI wyrażają przejście od fazy europejskiej Kościoła katolickiego w wymiar powszechny katolickiej wspólnoty kościelnej. Przypomnijmy, że w historii Kościoła mieliśmy nieraz takie momenty, choćby u zarania, kiedy byliśmy lokalną wspólnotą w Palestynie, a potem Kościół stał się europejski i z czasem coraz bardziej powszechny. Teraz też przeżywamy podobną fazę. Nasz Kościół staje się coraz bardziej powszechny, ale też musi stale czerpać z tradycji europejskiej.

KAI: Następni papieże będą pochodzić zatem spoza Europy?

Tego nikt nie wie. Zobaczymy. Duch Święty nie przestaje nas zaskakiwać. Kościół jutra będzie na pewno nagłaśniał coraz bardziej głosy pochodzące z innych kontynentów. To oczywiście zmieni też nasze postrzeganie pontyfikatu Benedykta XVI. Swoim dziełem dał wielką propozycję Europie, która ciągle nie umie określić swojej tożsamości. Ratzinger zaproponował, żeby ponownie odkryć tradycję świecką, oświeceniową i chrześcijańską Europy. Niestety można powiedzieć, że Europa tego nie zaakceptowała i dzisiaj jesteśmy świadkami kryzysu Europy. Widzimy, że Kościół w Europie staje się coraz mniejszy, ale też i Europa staje się coraz mniejsza w świecie. Z kolei wielu na naszym kontynencie myśli, że chrześcijaństwo na świecie jest skazane na wyginięcie. A jest wręcz przeciwnie. Na świecie Kościół katolicki dynamicznie się rozwija. Jeśli chrześcijaństwo w Europie zniknie to może zniknąć i Europa. Benedykt XVI wskazywał na to i starał się rozbudzić uwagę Europejczyków w tej kwestii. Dla mnie był on ostatnim wielkim papieżem z Europy.

Rozmawiał Piotr Dziubak.
Piotr Dziubak (KAI Rzym) / Rzym

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama