Akta WPATH: koszmarny proceder światowej organizacji „ekspertów” ds. transpłciowości

Światowy autorytet w dziedzinie opieki nad osobami transpłciowymi, WPATH, celowo wprowadza w błąd bezbronne osoby, ignorując poważne skutki uboczne oferowanych „terapii”. Wynika to jasno z wewnętrznych dokumentów ujawnionych w zeszłym miesiącu przez amerykańskiego informatora.

Ujawnione dokumenty, opublikowane jako „Akta WPATH”, liczą 170 stron i odnoszą się do „pseudonaukowych eksperymentów na dzieciach, nastolatkach i bezbronnych dorosłych”. Akta poważnie dyskredytują World Professional Association for Transgender Health (WPATH), międzynarodową grupę ekspercką, która ustala wytyczne dotyczące opieki nad osobami transpłciowymi na całym świecie. Dokumenty jasno ukazują, że organizacja jest winna promowania ryzykownych, eksperymentalnych metod leczenia u dzieci i młodzieży pod pozorem profesjonalnej opieki medycznej.

Materiały, które ujrzały światło dzienne, zostały udostępnione przez informatora WPATH amerykańskiemu dziennikarzowi śledczemu Michaelowi Shellenbergerowi. Obejmują one nagranie konsultacji online i zrzuty ekranu wewnętrznych wiadomości z lat 2021-2024. Shellenberger zbadał i przeanalizował dane wraz ze swoim zespołem i udostępnił wszystkie informacje online.

Skutki uboczne? „Nie ma czym się przejmować”

Dokumenty pokazują, że lekarze WPATH przyznają, że istnieje związek między terapią hormonalną osób transpłciowych a rakiem. Członkowie WPATH ignorują również skutki uboczne i długoterminowe konsekwencje procedur hormonalnych i chirurgicznych. W dokumentach, które wyciekły, omawiane są m.in.: trwała bezpłodność, choroby zapalne miednicy, atrofia pochwy, nietrzymanie moczu i silny ból u osób, które poddały się „terapii”. Co więcej, wyłania się obraz, że członkowie WPATH są świadomi, że nieletni nie mogą przewidzieć trwających całe życie konsekwencji „opieki potwierdzającej płeć”. Obawy dotyczące blokowania dojrzewania u 10-letniej dziewczynki i operacji narządów płciowych u osób ze schizofrenią są odrzucane przez członków jako niepotrzebne i protekcjonalne.

„Nie trzeba być ekspertem medycznym, aby uznać te rozmowy i inne komunikaty za wręcz szokujące” – mówi Shellenberger. „Dokumenty, które wyciekły, pokazują, że to, co nazywa się opieką nad płcią, nie jest ani nauką, ani medycyną. Zasadniczo informacje te dowodzą, że specjaliści z WPATH wiedzą, że pacjenci i ich rodzice nie wyrażają zgody na leczenie”.

Według Mii Hughes, członka zespołu badawczego Shellenbergera i kompilatora plików WPATH, dokumentacja powinna wymusić debatę publiczną w celu osiągnięcia lepszej opieki nad bardzo wrażliwą grupą społeczną. „Jeśli lekarze sami nie wystąpią naprzód, to zadaniem dziennikarstwa i szerszej opinii publicznej jest to zrobić” – powiedział.

Czy to jeszcze nauka?

Odpowiadając na zarzuty, WPATH stwierdza, że „zawsze była organizacją opartą na nauce i dowodach, której zalecenia są szeroko popierane przez główne organizacje medyczne na całym świecie. Jesteśmy profesjonalistami, którzy najlepiej znają potrzeby medyczne osób transpłciowych i zróżnicowanych płciowo”.

Klinika gender w Amsterdam UMC nie odpowiada merytorycznie na prośbę o odpowiedź na wyciek danych. Jest ona ściśle powiązana z WPATH i uczestniczy w różnych organach tej organizacji. Amsterdamska psychiatra dziecięca dr Annelou de Vries objęła w zeszłym roku stanowisko prezesa europejskiego oddziału organizacji (EPATH).

Podobnie jak w innych krajach zachodnich, opieka nad płcią w Holandii jest wzorowana na wytycznych opieki WPATH. W rzeczywistości metoda leczenia inhibitorami dojrzewania, którą WPATH zaleca nastolatkom z dysforią płciową, znana jako protokół holenderski, została opracowana w Amsterdamie.

Media milczą

Holenderska lekarka dr Hanneke Kouwenberg nie jest zaskoczona zawartością WPATH Files. Od kilku lat zwraca uwagę na zmiany w opiece nad osobami transpłciowymi, zwłaszcza dziećmi.

„Jestem tym bardzo zaniepokojona. Metody leczenia, które nie mają wystarczających podstaw naukowych, takie jak protokół holenderski, są nieodpowiedzialne z medycznego i etycznego punktu widzenia”.

Kouwenberg nie wątpi w wiarygodność dokumentów, które wyciekły.

Według Kouwenberg, problemem w dokumentach, które wyciekły, nie są wzajemne konsultacje, ale brak krytycznej refleksji i bagatelizowanie poważnych skutków ubocznych i zagrożeń związanych z zalecaną polityką. „Uważam za bardzo niepokojące odkrycie w aktach WPATH, że nikt nie dostrzega problemu etycznego” – powiedziała.

Dr Kouwenberg obawia się, że wyciek danych będzie miał niewielki wpływ na praktykę lekarską.

„Dużym problemem jest to, że większość mediów nic nie publikuje na ten temat. Prawdopodobnie redaktorzy uznają te doniesienia za tak dziwaczne, że uważają je za teorie spiskowe i podejrzane. Sama początkowo myślałem podobnie.”

Im bardziej więc „eksperci” od tranzycji płciowej usiłują przemilczeć problemy związane z oferowaną przez nich „terapią”, tym bardziej i tym głośniej trzeba o tym mówić. Ich ofiarami są bowiem dzieci, za które jesteśmy odpowiedzialni my, dorośli.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama