Google ma dwa oblicza, jeśli chodzi o aborcję. Wpisując w języku angielskim w wyszukiwarkę „abortion”, uzyskamy mnóstwo artykułów zachwalających jej korzyści dla kobiet. Zupełnie inny obraz wyłania się, gdy spojrzeć na opinie kobiet, które już skorzystały z usług Planned Parenthood.
Jeśli wpiszesz w wyszukiwarkę Google „doświadczenia kobiet w Planned Parenthood”, znajdziesz głównie pozytywne artykuły informacyjne na temat największej amerykańskiej organizacji aborcyjnej, a także „wstrząsające” historie przeżyć kobiet w niechcianej ciąży. Tak właśnie działa SEO, czyli „optymalizacja stron pod kątem wyszukiwarek treści”. Jednak wystarczy popatrzeć na opinie kobiet na temat poszczególnych placówek Planned Parenthood, a obraz zmienia się o 180 stopni.
Opinie te podkreślają zarzuty byłych pacjentek Planned Parenthood – a nie są to opinie jednostkowe. Wiele kobiet opisuje swe cierpienia z powodu zaniedbań medycznych, odczuwanego przymusu i braku macierzyńskiej opieki zdrowotnej w placówkach Planned Parenthood w całym kraju. Portal Live Action dokonał przeglądu tych opinii, zamieszczonych w ciągu ostatnich kilku miesięcy, a to, co odkrył, jeży włosy na głowie.
Zamilczany problem: niedokończone aborcje
Wiele kobiet zgłasza, że doświadczyło „nieudanych”, to znaczy niedokończonych aborcji przeprowadzanych przez placówki Planned Parenthood. Wiele z nich opisuje powikłania, które z tego wynikły i fakt, że ostatecznie musiały zostać przewiezione do szpitala na operację. Wskazuje to na niekompetencję, zaniedbania medyczne i brak troski o kobiety w placówkach PP.
Oto kilka przykładowych sytuacji opisywanych przez klientki PP:
„Salina”
Użytkowniczka Google Salina_Love napisała o swoim doświadczeniu niedkończonej aborcji w Planned Parenthood North Stockton Health Center w Stockton w Kalifornii. Mówi o „bólach brzucha” i konieczności „ponownej operacji”.
„Naomi”
Naomi Fielden opowiedziała o swoim niekompletnym zabiegu aborcji chirurgicznej w Planned Parenthood Comprehensive Health Center w Overland Park w stanie Kansas na początku 2024 roku. Swoje doświadczenie nazwała „najbardziej traumatycznym doświadczeniem medycznym”, jakie kiedykolwiek miała, podczas którego doznała „ekstremalnych dreszczy i ekstremalnego bólu w jamie brzusznej, a następnego dnia obudziła się z gorączką”. Ostatecznie trafiła na ostry dyżur w swoim stanie rodzinnym, gdzie została poddana procedurom ratującym życie.
Pomimo tego, że wcześniej w wywiadzie medycznym Fielden wskazywała, że miała kilka infekcji, które stwarzały znaczne ryzyko przy aborcji, Planned Parenthood zdecydowało się przeprowadzić aborcję zgodnie z zaplanowanym terminem. Otrzymała sedację dożylną, najsilniejszą dawkę znieczulenia dostępną w klinice, ale nadal odczuwała najgorszy ból fizyczny, jakiego kiedykolwiek doświadczyła, pisząc: „Powiedzieli mi, że mogę trzymać piłkę antystresową i poruszać stopami, ale ból był tak silny, że walczyłam o utrzymanie nóg w pasach [sic] i zaciskałam każdy mięsień w moim ciele, aby nie wyć z bólu”.
Naomi powiedziała, że personel medyczny nie przygotował jej szyjki macicy do aborcji i użył czopu, aby zmusić ją do otwarcia, mimo że obiecywał przed operacją, że tego nie zrobi.
„Zostałam poinformowana na krótko przed zabiegiem, że wykonają go w ciągu 3-5 minut, co mnie zaniepokoiło, ponieważ wszystko, co mi powiedziano i co sprawdziłam, mówiło, że najmniejszy czas, w jakim można wykonać zabieg, to 5-10 minut. [Tego dnia w klinice było prawdopodobnie 30 innych kobiet i było dla mnie bardzo jasne, że przyspieszają mój zabieg. [Podczas zabiegu w pewnym momencie poprosiłam o przerwę z powodu silnego bólu, a kobieta powiedziała mi, że da mi kilka sekund i będzie kontynuować. Wykonali zabieg w mniej niż 3-5 minut”.
Kilka dni później stało się jasne, że aborcja była niekompletna, a życie Naomi było zagrożone. „Dwa dni po zabiegu, kiedy wróciłam do domu, zaczęłam odczuwać silne dreszcze i ból w podbrzuszu, a następnego dnia obudziłam się z gorączką. Musiałam udać się na pogotowie, gdzie wykonano u mnie zabieg łyżeczkowania, aby usunąć całą tkankę pozostawioną przez klinikę w Kansas”.
Naomi powiedziała, że widziała coś, co wyglądało na szczątki jej dziecka, zmiażdżone i zmiażdżone nie do poznania. „Zobaczyłam je i było tego samego rozmiaru, co dziecko przed aborcją, ale nie miało kształtu rosnącego dziecka. Miałam tak poważną infekcję, że musiałam być leczona dożylnymi antybiotykami i sterydami. Na szczęście byłam leczona na ostrym dyżurze, zanim doszło do sepsy”.
„J Reed”
Inna kobieta, określająca się jako J Reed, opisała przerażające doświadczenie niekompletnej aborcji w tej samej placówce Planned Parenthood, Planned Parenthood Comprehensive Health Center w Overland Park w stanie Kansas. Ostatecznie także ona wylądowała na ostrym dyżurze.
„Po rozpoczęciu aborcji zaczęłam zauważać, że coś jest nie tak, im dalej się posuwali. Starałam się coś powiedzieć. Lekarka jednak kontynuowała. Dopiero gdy krzyknęłam i zaczęłam płakać, zauważyli to, a lekarz kazał pielęgniarce wstrzyknąć mi więcej leków, podczas gdy oni kontynuowali... Po 4 dniach zauważyłam ogromne skrzepy krwi i odczułam potworny ból. Czułam się, jakbym rodziła. Poszłam na pogotowie, a tam dowiedziałam się, że nie zrobili tego prawidłowo i teraz szykuję się na kolejną operację”.
Portal Live Action opisuje kolejne historie kobiet, które przeżyły horror w klinikach aborcyjnych Planned Parenthood, zbyt drastyczne, żeby je przytaczać.
Niedokończone aborcje to bynajmniej nie jedyny medyczny problem tych klinik. Opisywane są także przypadki perforacji macicy, skrajnie nieumiejętnego pobierania krwi (po wielu nieudanych próbach z przekłutych żył sączyła się krew, a pielęgniarka nadal próbowała się wkłuć), źle wykonanych badań USG, które nie wykryły poważnych problemów medycznych, będących zasadniczym przeciwwskazaniem do aborcji, braku kontroli i opieki medycznej po wypuszczeniu pacjentki do domu. Podejście do pacjentek w wielu klinikach PP można porównać do tego, jak się traktuje zwierzęta w rzeźni. Jedna z kobiet (Sheryl) pisze:
Horror! Byłam pacjentką w Ralston Ave Ventura i było to straszne. Jak bydło w rzeźni – dziewczyny jedna za drugą ustawione w rządku. Ból był nie do zniesienia, ale wyrzucili mnie na zewnątrz, żeby szybciej robić miejsce dla następnej. Wiele lat zajęło mi przepracowanie tej traumy!! Żal, wyrzuty sumienia!!
Dlaczego takie historie nie przedostają się do świadomości publicznej? Być może dlatego, że w 22 spośród 50 stanów USA nie ma nawet obowiązku zgłaszania powikłań medycznych po aborcji, a w pozostałych są one lekceważone i traktowane jako mało znaczące.
Źródło: Live Action