Poparcie, często entuzjastyczne wielu amerykańskich chrześcijan dla kandydatury Donalda Trumpa jest wyrazem odrzucenia przez nich narzucanej im przez elity roli kozła ofiarnego – uważa prezes Theopolis Institute, Peter J. Leithart.
Na łamach portalu The First Things zastanawia się on nad wielką popularnością Trumpa wśród dużej części Amerykanów. „Pomimo jego historii seksualnej rozwiązłości, nieuczciwości i przesady, pomimo jego ewidentnej kapryśności, lekkomyślności, narcyzmu i wulgarności, miliony chrześcijan zagłosują na niego, jeśli znajdzie się na karcie do głosowania w listopadzie” - stwierdza.
Duchowny pełniący swoją posługę w Konfederacji Ewangelicznych Kościołów Reformowanych, a także autor komentarzy do Ksiąg Starego Testamentu zauważa, że chrześcijańskie poparcie dla Trumpa nie jest niechętne, ale żarliwe, często radosne. Większość z nich to staromodni Amerykanie, dobrzy, chodzący do kościoła sąsiedzi z pracą, dziećmi i nadziejami na przyszłość.
Leithart odwołuje się do teorii mimetyczno-ofiarniczej francuskiego antropologa i literaturoznawcy Rene Girarda. Powiada on, że rywalizacja doprowadza w społeczeństwie do walki wszystkich ze wszystkimi. W tym momencie starożytne kultury miały gotowe rozwiązanie: przynieść kozła ofiarnego, który jest naznaczony jakąś charakterystyczną cechą fizyczną (kulawy, ślepy, czarny). Wszystkie starożytne kozły ofiarne kłaniają się tłumowi i dokonują samokrytyki.
„Samozwańczy kozioł ofiarny ironicznie staje się zbawcą społeczeństwa, ponieważ jego usunięcie przywraca pokój. Społeczeństwo traktuje kozła ofiarnego z dziwną mieszanką odrazy i uwielbienia” – przypomina Leithart.
Dodaje, iż chrześcijaństwo obala ten „mechanizm kozła ofiarnego”, podkreślając niewinność Jezusa. Kiedy kozioł ofiarny nie współpracuje w swojej własnej egzekucji, cały system przestaje funkcjonować lub imploduje, a nowy porządek społeczny staje się możliwy - podkreśla.
Felietonista uważa, iż amerykańskie społeczeństwo znajduje się w krytycznym momencie. Chociaż nie jest to dokładnie wojna wszystkich przeciwko wszystkim, ale trwa nieustanna wojna poszczególnych frakcji między sobą.
„Dla wielu naszych elit Trump jest śmiertelnym zagrożeniem dla demokracji, głównym źródłem nieporządku, mobilizatorem ludzi godnych politowania. Usuń go, a pokój popłynie jak rzeka. Jeden człowiek musi zostać zniszczony, by ocalić ustrój” – twierdzi Leithart.
Ale, jak zauważa, Trump nie zachowuje się jak kozioł ofiarny, przeciwstawia się tłumowi i odmawia współdziałania. Jest anty-kozłem ofiarnym. Odmawia przyznania się do winy (nawet gdy jest winny) lub porażki (nawet gdy jest pokonany).
„Zrzuca z siebie odpowiedzialność; nic nigdy nie jest jego winą. Jego odmowa bycia kozłem ofiarnym utrzymuje Amerykę w stanie podwyższonego niepokoju. Gdyby się ugiął, gdyby przyznał się do zawyżania wartości swoich nieruchomości lub podsycania buntu, wszyscy mogliby odetchnąć z ulgą i ruszyć dalej. Dopóki nie odgrywa roli kozła ofiarnego, kraj pozostaje podzielony. To stawia nas w bardzo niebezpiecznym miejscu, bez jasnego sposobu na ponowne odkrycie jedności w różnorodności” – pisze felietonista The First Things.
Dodaje, że dopóki Trump odgrywa rolę anty-kozła ofiarnego, dopóki Ameryka trwa w sporze, wrogowie Trumpa nie wygrywają. Wielu chrześcijan i konserwatystów wierzy, że jego wrogowie są również ich wrogami, co oznacza, że bezkompromisowość Trumpa powstrzymuje ich wrogów przed wygraną. Nie jest to błędne przekonanie. Elity, które gardzą Trumpem, gardzą «zacofanymi» Amerykanami, którzy «trzymają się» swojej broni i religii. Ludzie, którzy chcą zniszczyć Trumpa, chcą przeprogramować miliony, których niespokojne niezadowolenie tak bardzo wyzwolił” – twierdzi Leithart. Cytuje opinię, iż „spolaryzowane społeczeństwo jest znacznie lepsze niż takie, w którym chrześcijanie potulnie przyzwalają na triumf zła. Chrześcijanie popierają Trumpa jako anty-kozła ofiarnego, na dobre i na złe, ponieważ uosabia on odmowę ustępowania” – konkluduje protestancki intelektualista i duchowny.