Wizyta kard. Krajewskiego w Ziemi Świętej to prorocki gest Papieża – mówi polski franciszkanin, o. Jerzy Kraj

O. Jerzy Kraj towarzyszył jałmużnikowi w Betlejem i Jerozolimie.

Polski franciszkanin posługuje w Ziemi Świętej ponad 40 lat i, jak mówi, nigdy wcześniej sytuacja nie była tak trudna, stąd bliskość papieskiego wysłannika z cierpiącymi, żyjącymi w strachu i beznadziei miała wielkie znaczenie.

Ojciec Kraj podkreśla duszpasterski charakter tej wizyty. Kard. Krajewski spotykał się ze wspólnotami najbardziej dotkniętych tragedią ludzi, m.in. bliskimi osób wciąż przebywających w piekle Gazy. Odwiedził też instytucje charytatywne Kościoła, które od lat wspierają potrzebujących a w sytuacji wojny jeszcze bardziej zintensyfikowały swe działania pomocowe. „Papieski jałmużnik mocno podkreślił ważność naszej działalności charytatywnej” – mówi papieskiej rozgłośni franciszkanin.

Ojciec Kraj wskazuje, że pielgrzymkowy charakter wizyty jałmużnika był bardzo jasno wyrażony przez modlitwę. Kard. Krajewski podkreślał, że przyjechał modlić się z Kościołem lokalnym o zakończenie wojny, o pociechę dla cierpiących, o odkrycie iskierek nadziei w tej sytuacji. Celebrował Mszę św. w Grobie Pańskim. „Zresztą miałem przywilej celebrować razem z nim i z kard. Pizzaballą. Było nas trzech w kaplicy Grobu. Z proboszczem z Gazy, który nie może wrócić do swych wiernych, byli w Nazarecie i na Górze Błogosławieństw, gdzie wybrzmiało: Błogosławieni cisi, błogosławieni prześladowani. Modlili się tam o pokój i szukali inspiracji do dalszego działania” – mówi ojciec Kraj. Wskazuje, że te wybrane miejsca podkreślały znaczenie tej pielgrzymki do miejsc świętych i do wspólnoty, która tam mieszka. Zakonnik dodaje, iż „przez swą obecność kardynał podkreślił ważność naszej działalności charytatywnej to, że musimy cały czas dbać o ten wymiar ewangelicznej miłości, nie tylko głoszony, ale również świadczony w konkretnych warunkach”.

Jak wyznaje ojciec Kraj, sytuacja jest bardzo trudna. „Pozostajemy w pesymistycznym nastawieniu i smutnych nastrojach” – mówi franciszkanin zaznaczając, że nikt nie wie, jakie plany ma izraelska armia i co się dalej wydarzy. Zaznacza, iż szczególny niepokój budzi sytuacja w Gazie, gdzie praktycznie nie istnieje możliwość dostarczenia jakiejkolwiek pomocy.

„W Gazie jest bardzo, bardzo ciężka sytuacja. Nie wiemy, jaka okaże się przyszłość. To, co w tym momencie pozostaje najważniejsze i najtrudniejsze, to przyszłość Gazy jako strefy. Kto będzie w niej rządził? Jaka będzie struktura tego nowego politycznego wymiaru Strefy Gazy?” – zastanawia się franciszkanin. Jak zauważa, łaciński patriarcha Jerozolimy w swoim kazaniu na Pasterce wyraźnie podkreślił, że trzeba podjąć radykalne kroki, by nie były to tylko chwilowe decyzje, ale takie na dłuższą metę. „Nie wypowiedział tego głośno, jednak myśli o stworzeniu dwóch niezależnych państw, które miałyby niezależną politykę. Oczywiście zabezpieczenie izraelskiej tożsamości pozostaje tu pierwszym punktem, nikt nie myśli o walce z Izraelem. Chodzi tylko o ratowanie ludzi, ratowanie życia i danie tamtejszym mieszkańcom na przyszłość pewnych gwarancji rozwoju, możliwości nauki i pracy. To jest najważniejsze. W biedzie rodzi się fundamentalizm. Z biedy i z cierpienia rodzi się nienawiść, a nienawiść prowadzi do kolejnych walk” – mówi zakonnik.

Polski franciszkanin wskazuje też na znaczenie ciągłych apeli o pokój podnoszonych przez Papieża Franciszka. „To, że pamięta o cierpiących a teraz przysłał do nas swego jałmużnika, pokazuje jego kochające serce. On cierpi z cierpiącymi i modli się o moc oraz odwagę dla tych, którzy w tej sytuacji tracą już siły” – mówi papieskiej rozgłośni ojciec Kraj.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama