Rodzina zastrzelonego w środę w Sztokholmie Polaka nie kryje swego rozgoryczenia i oburzenia, widząc, jak była premier Szwecji, która pojawiła się na miejscu zdarzenia, dba o swój medialny wizerunek, nie umie jednak znaleźć czasu na rozmowę z bliskimi ofiary.
Była premier Szwecji, socjaldemokratka Magdalena Andersson jest kolejnym szwedzkim politykiem, który pojawił się na miejscu tragedii – pod wiaduktem w sztokholmskiej dzielnicy Skarholmen. Wcześniej był tam obecny premier Ulf Kristersson, oraz minister polityki społecznej Waltersson Groenvall. Ich zapewnienia o tym, że Szwedzi powinni być odważni brzmią jak obelga w sytuacji, gdy właśnie za swą cywilną odwagę Polak zapłacił najwyższą cenę – cenę życia. Szwedzki rząd i policja natomiast zupełnie nie umieją sobie poradzić z problemem wzrastającej przestępczości, gangami, które opanowały całe dzielnice miast, tak że wiele z nich stało się strefami no-go, zarządzanymi przez struktury gangsterskie i mafijne.
Trudno nie odnieść wrażenia, że szwedzcy politycy bardziej dbają o własny publiczny wizerunek, składając czcze zapewnienia i deklaracje przed kamerami, nie mając jednocześnie pomysłu na rozwiązanie problemów, które sami stworzyli swą polityką imigracyjną. Ofiarą tych błędów padają zwykli obywatele. Jednym z nich był mieszkający w Sztokholmie Polak, który w środę wieczorem, idąc wraz ze swym dwunastoletnim synem na basen, natknął się na grupę agresywnej młodzieży, prawdopodobnie należącej do gangu narkotykowego. Próba zwrócenia im uwagi zakończyła się tragicznie: w kierunku Polaka padł śmiertelny strzał.
Magdalena Andersson z pewnością jest jedną z polityków, którzy swą biernością i polityką imigracyjną przyczynili się do niezwykłego zaostrzenia problemów społecznych w Szwecji. Jej postawa jest znamienna: w tak krytycznej sytuacji, jak zabójstwo obywatela, który stara się w miarę swoich sił podejmować próbę rozwiązywania tychże problemów, nie ma czasu ani ochoty rozmawiać z jego krewnymi. Zamiast tego woli wygłaszać puste oświadczenia do kamery.
Rodzina zabitego Mikaela nie dała jednak za wygraną. Szwedzkie media zarejestrowały konfrontację jego szwagra i siostry z byłą premier. Polacy zwrócili się do niej słowami: „Czy możesz wyjaśnić, co tu robisz? Doprawdy, co ty tutaj robisz?”. Andersson potrafiła jedynie przyznać: „rozumiem, że jesteście źli i zawiedzeni” – tak, jakby stwierdzenie tego oczywistego faktu miało cokolwiek zmienić.
Już wcześniej rodzina zmarłego doświadczała w bliskim sąsiedztwie aktów przemocy. Rok temu w Norsborgu zabita została dwunastoletnia Adriana, także w wyniku porachunków gangów. Miała wtedy miejsce debata telewizyjna, w której uczestniczyła była premier, matka Adriany, a także siostra Mikaela. Po zgaszeniu kamer Andersson nie zrobiła jednak nic, nie skontaktowała się z rodziną Adriany, co wypomniała jej teraz siostra zmarłego Polaka.
Postawę polityków podsumowuje teraz w rozmowie z „Aftonbladet”:
Ani razu nie podeszli do nas, nie przeprosili i nie przywitali się. Podchodzą do kamer, a potem idą do domu. Jestem zmęczona tą fałszywą grą. Zwłaszcza że mój brat musiał zapłacić za to życiem, bo chciał się za czymś opowiedzieć.
"Du har blod på dina händer” skanderade Skärholmsborna när Magdalena Andersson såg sig tvungen att fly från platsen med svansen mellan benen omgiven av SÄPO.
— Travis (@Ghostfriend01) 11 kwietnia 2024
Många undrade varför Magdalena Andersson har varit mot visitationszoner, när det faktiskt hade kunnat förhindra mordet. pic.twitter.com/yu9tLREEBk
Opr. na podst. wPolityce, Aftonbladet, Twitter