Historia kobiety, która przejechała ponad 1100 kilometrów do Albuquerque w amerykańskim stanie Nowy Meksyk, zamierzając dokonać aborcji, ale ostatecznie wybrała życie dla swojego nienarodzonego dziecka jest potężnym świadectwem, jak ważna jest obecność obrońców życia przed placówkami aborcyjnymi.
Jak opisuje portal lifenews.com, po przybyciu do Albuquerque kobieta spotkała przed placówką aborcyjną grupę „pokojowo nastawionych, religijnych obrońców życia”. Rozmawiali z nią, modlili się, opowiadali o rozwoju nienarodzonego dziecka, udzielali wsparcia.
„Ich obecność i łagodne podejście dały kobiecie decydujący moment refleksji, pozwalając jej ponownie rozważyć jej pierwotną decyzję. Ta interakcja jest przykładem nacisku, jaki ruch pro-life kładzie na miłość i dialog, którego celem jest informowanie, a nie potępianie, i pokazuje, jak osobiste relacje mogą wpływać na decyzje afirmujące życie” – czytamy na łamach LifeNews.
Portal przytacza wiadomość mailową, w której lokalna organizacja pro-life Cherub Initiative poinformowała o całej historii.
„Chwała Panu! Mama M [tak określono kobietę, zachowując jej anonimowość] wybrała życie zarówno dla siebie, jak i dla swojego nienarodzonego dziecka z powodu obu drużyn – LIFE Runners Albuquerque Chapter i Cherub Initiative Sidewalk Guardians For Life team!” – napisano w mailu.
Członkowie grup pro-life spotykali się co miesiąc przed budynkiem aborcyjnej placówki. „Zaczęliśmy od założenia pełnej zbroi Bożej, modlitwy, publicznego świadczenia, pokojowej, przestrzegającej prawa obecności oraz działalności misyjnej” – wyjaśniono w wiadomości e-mail.
Oprócz słów wsparcia i modlitwy „Mama M” otrzymała od zebranych także „Torbę Nadziei Mam”, wypełnioną prezentami i materiałami wspierającymi kobiety wybierające życie.
Źródło: lifenews.com, pinonpost.com