O świątecznym czasie, czasie pełnym Bożych łask
Idą święta
szynkowar za 49,99
miliony prezentów
miliony uśmiechów
Mój czas się zmarszczył
skurczył jak drzewo w objęciu kornika
puste biało-czarne rysunki marzeń
w szerokim łuku
kociego spojrzenia wielopasmowej drogi
Gdzieś z głośnika Chopin
Chopin w etiudach, scherzach
i mazurkach
bystrym okiem zerka w kierunku Morisona
Jest wieczór
na niebie tęcza
jakaś obca rozmazana
zakręcona z tańczącymi cherbinami
kręcąca piruety w deszczu planet
Jeszcze nie noc
a dzień pustych rzeczowników
i pędzących czasowników w dopełnienia
zeszłego lata
to przeszłość
Jestem pomiędzy kulami chilijskiego zakrętu
miotam się na łodzi nigeryjskiej
utknąłem w objęciach Bagdadu
Franciszek niedzielnie prosi o modlitwę
Odyseusz wciąż szuka Itaki
na rogu jakiś żebrak
ze wstydem umiera
A ja porządkuję szare komórki
myśli mącą głowę:
„Gwiazdy niby łyżwy krzeszą
Śnieżne iskry, cudów blask
Kolęd dźwięki niech cię wskrzeszą –
Czasie pełen Bożych łask!”
opr. ac/ac