Dwa wiersze: "Święta Rodzina w Kaliszu", "(***) Tak mocno..."
Święta Rodzina w Kaliszu Niepokalana Maryja bardziej pochylona, jak każda matka, troską o Syna, wiarą w czasie palmy i w czasie cierni żyć potrafiła. Święty Józef w ojcostwie, pokorą spełnionym, z desek, z którymi rozmawiał, stół zbudował, by spokój rodził się i przebywał, rozpalony ogień przynosił dzień do domu: ciepło i światłość. Jezus posłany przez Boga rozkochał się w ludziach aż po śmierć, która zbawia i zmartwychwstaniem niebo otwiera. Krzyż — maszt okrętu, drogowskaz: z drogi jesteśmy, brama niebieskiego Jeruzalem. Słowo nierozłączne z rzeczą jest Ciałem, prawdą w darze otrzymaną. Ojciec z najbliższego Kraju w świętej bieli, czystej jak dziecko, które zaczyna wierzyć w łaskę zrozumienia Trójcy Świętej, nałożył Rodzinie złote korony. Pielgrzymi zatrzymują się: tu blisko do Nazaretu, przynoszą życie i próbują pojąć miłość Boga, mówią dreszczem i łzą w modlitewnej ciszy Bazyliki przed obrazem przez cud stworzonym. * * * Tak mocno mi się wydawało, że ktoś mnie zawołał. A ja jestem tam, gdzie być nie powinienem. Czym wykupię życie? Tylko życiem, coś mi podpowiada. Słowo obarczone zadaniami, których udźwignąć niepodobna. Uniosła w górę moje oczy, łzami naznaczone, biel hostii przebywająca w niebieskości rozchylona w kształcie zwycięstwa.
opr. mg/mg