Obrzęd. Tajemnice współczesnych egzorcystów (Powrót do szkoły)

Fragmenty książki "Obrzęd"

Obrzęd. Tajemnice współczesnych egzorcystów (Powrót do szkoły)

Matt Baglio

Obrzęd. Tajemnice współczesnych egzorcystów

ISBN: 978-83-240-1455-2
wyd.: Wydawnictwo ZNAK 2010

Spis wybranych fragmentów
Prolog
Rzym
Powołanie
Powrót do szkoły

POWRÓT DO SZKOŁY

„Szatan jest wszędzie tam, gdzie zło występuje w obrębie zwykłych praw natury. Jest w każdym, kto mówi: nie uznaję miłości, miłości moich braci i sióstr, miłości Boga. Jest w wielu miejscach, we wszystkich masakrach, w każdym morderstwie, w katastrofach, w każdym obozie koncentracyjnym, we wszelkich przejawach zła. Czasem ukazuje się w nietypowy sposób, jak w przypadku opętania. Jest o wiele bardziej niebezpieczny, gdy nie pozwala, aby zauważono jego obecność, gdy nie można pozbyć się go za pomocą egzorcyzmów”.

 Pedro Barrajon, fragment wywiadu dla dziennika „Die Welt”, z 2 grudnia 2005 r.

Kiedy Ksiądz Gary usłyszał po raz pierwszy o kursie dla egzorcystów, zastanawiał się, jak może wyglądać jego struktura. Jednego był pewien: organizatorzy przygotowali wszystko dokładnie i metodycznie.

Po tym, jak doktor Ferrari skontaktował się z ojcem Scarafonim, została rozpoczęta współpraca nad programem nauczania i wyborem grona pedagogicznego. Należało przede wszystkim odrzucić wszelkie mylne treści tak, aby księża mogli zapoznać się na nowo z nauką Kościoła na temat egzorcyzmów. Jednakże oprócz poprowadzenia podstawowego kursu z zakresu demonologii, organizatorzy chcieli także wyposażyć przyszłych egzorcystów w wiedzę bardziej wszechstronną; zdecydowali się więc zawrzeć w programie wykłady psychiatry i kryminologa. Studenci mieli uczęszczać na zajęcia dotyczące satanizmu, subkultur, rozeznawania duchów, mocy diabła, jak również nauki Kościoła w odniesieniu do aniołów i demonów, wykładanej przez teologa z zakonu Legionistów Chrystusa. Poza tym, egzorcyści mieli dyskutować o swojej posłudze oraz dzielić się praktycznymi wskazówkami. Niestety, Międzynarodowe Zgromadzenie Egzorcystów odrzuciło prośbę Ojca Scarafoni'ego, aby dokonywać egzorcyzmów przed studentami.

Po pierwszym dniu kursu sytuacja księdza Gary'ego zmieniła się całkowicie. Gdy tylko wysiadł z pociągu wracającego z Regina Apostolorum, zaczął przemierzać korytarze kolegium NAC w poszukiwaniu księdza, który zechciałby dla niego tłumaczyć. Jednak po tygodniu poszukiwań, poddał się. Choć spodziewał się, że drugie zajęcia okażą się równie bezowocne jak pierwsze, rankiem 20 października wsiadł do pociągu, w nadziei, że się myli. Jak się okazało, organizatorzy kursu wykonali ciężką pracę i znaleźli kompetentnego tłumacza, seminarzystę z zakonu Legionistów Chrystusa, który miał komunikować się z księdzem Garym za pomocą mikrofonu i słuchawek. Choć system ten miał swoje wady (czasami seminarzysta musiał skracać wypowiedzi prelegentów, aby nadążyć), spełniał swoje zadanie.

***

Już na samym początku wykładu księdza Gary'ego zdumiał fakt, że egzorcyzmy były ściśle związane z ewangeliczną nauką Jezusa. Co więcej, w Kościele pierwotnym uważano, że każdy chrześcijanin ma moc odprawiania egzorcyzmów.

W kolegium NAC, gdy nieco lepiej poznał kilku księży i seminarzystów, do księdza Gary'ego szybko dotarło, że nie on jeden ma błędne przekonanie o prawdziwym charakterze egzorcyzmów. Opowiadając, że jest świeżo upieczonym egzorcystą, spodziewał się, że spotka się z mieszanymi reakcjami. Faktycznie, niektórzy chwalili go, inni odpowiadali: „Nie powinieneś był nam o tym mówić. Nie powinniśmy o tym wiedzieć”. Skonsternowany, skontaktował się ze swoim biskupem i zapytał czy jego funkcja jest rzeczywiście jakąś „tajemnicą służbową”. Biskup odpowiedział mu, że pierwszy raz o tym słyszy. Wierny swojej otwartej naturze, ksiądz Gary uznał, że księża w jego diecezji powinni o tym fakcie wiedzieć, by mogli kierować do niego pytania.

Jeszcze inni odpowiadali na jego wyznanie obojętnym wzrokiem, mówiąc krótko: „Nie wierzę w to”. I choć dziwnym mogłoby się wydawać, że katoliccy księża nie wierzą ani w szatana, ani w egzorcyzmy, dla księdza Gary'ego, wyświęconego po zakończeniu Soboru Watykańskiego II, nie było to zaskakujące.

***

Aż do lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia Kościół, jako ciało, był stosunkowo zjednoczony w przekonaniu o tym, że szatan jest złym duchem, upadłym aniołem stworzonym przez Boga i obdarzonym określonymi mocami oraz wolną wolą.

W Kościele pierwotnym diabeł postrzegany był jako przywódca ogromnej armii demonów, zorganizowanej przeciwko wspólnocie wiernych, reprezentowanej przez apostołów i innych uczniów Chrystusa. Z czasem święty Augustyn miał opisywać ów konflikt w kategoriach walki pomiędzy „dwoma państwami”, powstałymi w czasie, gdy anioły zostały poddane przez Boga próbie[24]. W konsekwencji, chrześcijanie musieli mieć się stale na baczności przed wrogiem, który poszukiwał sposobu zniszczenia rodzaju ludzkiego, aby wyrównać rachunki z Bogiem. W wojnie tej głównym orężem diabła było kuszenie. Jednakże, czego świadectwem jest Nowy Testament, w określonych okolicznościach zły duch mógł także bardziej bezpośrednio atakować człowieka, przejmując kontrolę nad jego ciałem. Gdy do tego dochodziło, jedynym lekarstwem były egzorcyzmy.

Jako że szatan jest stworzeniem, przez co poddany jest potędze Boga, egzorcyzmy są ważne jedynie wtedy, gdy są odprawiane w imię Boże i mocą autorytetu Kościoła, któremu Chrystus władzę tę powierzył: „Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości” (Mt 10,1).

Nowy Testament obfituje we fragmenty o egzorcyzmującym demony Jezusie, które nie tylko potwierdzają jego boskość, ale także są namacalnym dowodem na to, że Chrystus przyszedł na świat, aby pokonać królestwo szatana i zapoczątkować swoje[25]. „Lecz jeśli Ja mocą Ducha Bożego wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło do was królestwo Boże” (Mt 12,28).

Chyba najbardziej dramatycznym egzorcyzmem przedstawionym w Ewangelii jest przykład opętanego Gerazeńczyka (Mk 5,1—20)[26]. Kiedy Jezus wysiada z łodzi niedaleko miasta Geraza, zostaje natychmiast zaczepiony przez człowieka mieszkającego w grobowcach w górach. Mieszkańcy miasta wielokrotnie próbowali nad nim zapanować, nakładając mu pęta i łańcuchy, ale rozrywał je w szale. Krzyczał też nieustannie i ranił się kamieniami. W momencie, gdy zobaczył Jezusa opętany zawołał: „Czego chcesz ode mnie, Jezusie, synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!” Jezus rozkazuje złemu duchowi opuścić ciało Gerazeńczyka, a pytając o jego imię, słyszy w odpowiedzi „legion”. Demon błaga Jezusa, aby ten „nie wyganiał go z tej okolicy”, a zamiast tego pozwolił mu wejść w trzodę świń, liczącą około dwóch tysięcy sztuk, która następnie „rusza pędem po urwistym zboczu do jeziora”.

Chociaż Jezus nie był jedynym egzorcystą w tamtych czasach, jego działalność była wyjątkowa[27]. Bez potrzeby uciekania się do złożonych rytuałów i rekwizytów popularnych wśród jemu współczesnych, rozkazywał po prostu demonom, by wyszły, czasem nawet zwracając się do nich w pierwszej osobie. W rzeczywistości, egzorcyzmy Jezusa były uważane za tak radykalne, że jego przeciwnicy oskarżali go o wykorzystywanie mocy demonów (Mk 3,20—30). Zarzut ten Chrystus odpierał twierdzeniem, że nie jest możliwe, by demon wyrzucał innego demona[28].

Egzorcyzmy miały wyraźny wpływ na wyznawców Jezusa. Ewangeliście Markowi wydawały się tak znamienne, że pierwszym cudem, jaki opisuje jest właśnie egzorcyzm odprawiony przez Chrystusa (Mk 1,23—27).

Po śmierci Jezusa obrzęd ten stał się w rękach wierzących ważnym narzędziem, służącym do zdobywania nowych wyznawców i szerzenia wiary[29]. O egzorcyzmach wspominali prawie wszyscy Ojcowie Apostolscy (pisarze wczesnochrześcijańscy tworzący bezpośrednio po apostołach). Justyn Męczennik, jeden z pierwszych teologów chrześcijańskich, w Dialogu z Żydem Tryfonem, stwierdza, że każdy demon, który otrzymuje rozkaz w imię Syna Bożego zostanie zwyciężony i pokonany.

Waga egzorcyzmu widoczna jest w pierwotnych obrzędach chrzcielnych, w których kandydaci przechodzili szereg oficjalnych egzorcyzmów, wyrzekając się przez kilka dni szatana[30]. Element ten jest w dalszym ciągu obecny w ceremonii chrztu.

Pomimo owej pierwotnej ważkości, w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku wybuchł ostry spór pomiędzy liberalnymi a konserwatywnymi teologami odnośnie tego, czy postać diabła należało kiedykolwiek traktować dosłownie. Jako że Kościół definiuje prawdę na podstawie dwóch oddzielnych źródeł — Objawienia Bożego (Pismo święte) oraz Tradycji Kościoła, które interpretować może Magisterium Kościoła — obie strony sporu używały zarówno historycznych, jak i biblijnych dowodów na poparcie swojego stanowiska.

Dla liberałów niezrozumiałe było to, że Kościół w dalszym ciągu wierzy w niewidzialne duchy[31], albo w to, że diabeł jest „osobą”, podczas gdy postępy w nauce i ludzki rozsądek są dowodem na to, iż większość tychże przekonań jest przestarzała[32]. „Nie możemy korzystać z elektryczności i radia lub zwracać się ku nowoczesnej medycynie w przypadkach choroby — pisał w roku 1969 Rudolf Bultmann — wierząc jednocześnie w świat duchów i cuda, które opisuje Nowy Testament”[33]. Mierząc w Biblię, liberałowie analizowali fragmenty przedstawiające diabła, wskazując na użycie alegorii — środka literackiego, wykorzystywanego przez autorów Ewangelii w celu podkreślenia władzy szatana nad światem. Choć czyny Jezusa wyraźnie potwierdzają jego wiarę w istnienie diabła, to także zostało podważone przez krytyków, takich jak Herbert Haag, Bas van Iersel i Henry Ansgar Kelly, którzy twierdzili, że Jezus stosował jedynie PR—owski zabieg sprowadzający się do upraszczania głoszonych treści po to, aby móc przekazać niewykształconemu społeczeństwu swój punkt widzenia[34].

Zdaniem konserwatystów, z kolei, interpretacje te nie tylko przeinaczały Pismo święte, ale także całkiem ignorowały wieloletnie tradycje spisane przez Ojców Apostolskich. Jeśli Kościół nie przyjął w przeszłości wiążącego stanowiska co do istnienia diabła, to tylko dlatego, że nie było takiej potrzeby — w jego istnienie nigdy bowiem nie wątpiono. Twierdzili oni również, że poddawanie pod wątpliwość tych treści było kwestionowaniem elementarnej wiarygodności Kościoła. Jak gdyby po to, by zaakcentować ten punkt widzenia, 15 listopada 1972 roku papież Paweł VI wypowiedział się publicznie, oznajmiając: „Zło nie jest jedynie brakiem, ale jest aktywną siłą, istotą żywą, duchową (...). Wychodzi poza ramy nauczania biblijnego i kościelnego ten, kto nie chce uznać istnienia tej rzeczywistości (...)”[35].

Oba stanowiska zdawały się mieć ograniczenia. Podczas gdy liberalny punkt widzenia był w wielu względach kontynuacją myśli oświeceniowej, nazywanie egzorcyzmów Jezusa alegorią musiało mieć zatrważające konsekwencje dla każdego określającego się mianem chrześcijanina. Jeśli Jezus był rzeczywiście Synem Bożym, w co wierzy każdy chrześcijanin, to dlaczego miałby wprowadzać swoich wyznawców w błąd, nakazując im wypędzać złe duchy, skoro takie istoty nie istnieją[36]?

Tymczasem w przypadku konserwatystów, których ugruntowana w tradycji obrona wiary pokrywała się z przekonaniami Ojców Kościoła, postrzegana była przez zwykłych, współczesnych kapłanów jako średniowieczna i nieprzystająca do realiów współczesnego społeczeństwa.

Ten ostatni pogląd zaczął przeważać. Na coraz większą liczbę księży oddziaływały nie tylko zwiększająca się akceptacja nowoczesnego światopoglądu, ale także swoisty relatywizm egzystencjalny, który pojawił się w wyniku Soboru Watykańskiego II[37]. Niekoniecznie odrzucając oficjalne nauki Kościoła, większość duchowieństwa uważała kwestię diabła za sprawę drugoplanową, na którą żaden „trzeźwo myślący” kapłan nie powinien tracić czasu. Praktycznie rzecz biorąc, słynna sentencja Charlesa Baudelaire'a — mówiąca, że szatan przekonał w końcu świat o tym, iż nie istnieje — zmaterializowała się[38].

***

Dzięki swojemu uczestnictwu w kursie ksiądz Gary nawiązał kontakt z innym początkującym egzorcystą. Choć większość uczestników pochodziła z Włoch i nie mówiła po angielsku, znalazł się wśród nich franciszkanin z Ameryki, który okazał się bardzo pomocny.

Ojciec Daniel[39], pochodzący z rejonu Nowej Anglii, posługiwał niedawno w bazylikach w Jeruzalem. Czerwony krzyż na brązowej tkaninie, otoczony czterema mniejszymi, był wizytówką jego zakonu. Habit, krótko ostrzyżone włosy i broda sprawiały, że wyglądał jak z innej epoki. Jednak przy bliższej obserwacji widoczne stawały się subtelne symptomy współczesności — skrawek niebieskich jeansów pod habitem, sandały firmy Birkenstock, postrzępiony kołnierz zielonej koszuli zapinanej na guziki.

Podczas jednej z przerw w wykładach ojciec Daniel wyjaśnił księdzu Gary'emu, co sprawiło, że rozpoczął kurs. Tego lata przebywał w sanktuarium w Abruzzo, na wschód od Rzymu, gdzie był uczestnikiem przerażającego zdarzenia. Gdy pewnego dnia spowiadał w sanktuarium, podeszła do niego kobieta i zapytała, czy wierzy w opętanie demoniczne. Pomimo braku osobistego doświadczenia w tej materii, oświadczył, że tak. Kobieta odpowiedziała: „To dobrze, ponieważ cierpię z tego powodu i chcę się wyspowiadać”. Choć nie rozumiejąc do końca, co parafianka ma na myśli, rozpoczął tradycyjnie od błogosławieństwa i zaczął wysłuchiwać jej spowiedzi. Od razu zobaczył, że coś jest nie tak. Kobieta zaczęła trząść się i chrząkać raz za razem. Chwilę później zrobiło się jeszcze gorzej. Zaczęła stękać, a słowo zitto — zamknij się — wyrwało się jej przez zaciśnięte usta. Gdy nadszedł czas końcowego błogosławieństwa i rozgrzeszenia, mięśnie twarzy penitentki wykrzywiły się do takiego stopnia, że zmieniła się nie do poznania. Ojciec Daniel był zupełnie zszokowany. Następnie żuchwa kobiety wypadła ze stawów, a zwisając, przesunęła się na jedną stronę, sprawiając wrażenie jakby usta mierzyły około dwudziestu pięciu centymetrów szerokości. Choć bliski paniki, ojciec Daniel zdołał jeszcze pobłogosławić kobietę w imię Jezusa Chrystusa, zanim wstała i wybiegła z kościoła.

Gdy doszedł do siebie, a lęk ustąpił, zaczął się zastanawiać, czego był właśnie świadkiem. Aby znaleźć odpowiedź, zgłosił się do pomocy miejscowemu egzorcyście, który pracował w sanktuarium. Już wkrótce miał się przekonać, że to co widział było jedynie czubkiem góry lodowej — tuż obok istniał świat, o którym nie miał do tej pory pojęcia. W rezultacie, kiedy jesienią został przeniesiony do Rzymu, aby rozpocząć studia doktoranckie, wystosował do swojego przełożonego prośbę o zgodę na terminowanie u boku egzorcysty. Ojciec Tommaso z kościoła Scala Santa, od dłuższego czasu kojarzonego z egzorcyzmami, wziął go pod swoje skrzydła niedługo potem[40].

Słuchając ojca Daniela, ksiądz Gary nie miał powodu, aby wątpić w jego szczerość. Nie był chełpliwy; przeciwnie — był raczej pokorny, wręcz nazbyt skromny — jakby sam nie potrafił uwierzyć w to, co się wydarzyło. Opowieść franciszkanina uzmysłowiła księdzu Gary'emu, jak mało wie o opętaniu demonicznym. Zanim sam zacznie odprawiać egzorcyzmy, będzie musiał zdać sobie sprawę przeciwko komu lub czemu staje do walki.

[24] Koncepcja opisana przez świętego Augustyna w jego dziele O państwie Bożym. Autor przeciwstawia rychły upadek splendoru imperium rzymskiego i światowych dążeń jego obywateli temu, co jest niebiańskim udziałem mieszkańców państwa Bożego, odrzucających ziemskie przyjemności na rzecz ścieżki duchowej.

[25] Pismo święte przedstawia szczegółowy opis czterech egzorcyzmów odprawionych przez Jezusa: mężczyzny w synagodze w Kafarnaum (Mk 1,21—28; Łk 4,33—36), opętanego Gerazeńczyka (Mk 5,1—20; Mt 8,28—34; Łk 8,26—39), Syrofenicjanki (Mk 7,24—30; Mt 15,21—28) i młodego epileptyka (Mk 9,14—29; Mt 7,14—21; Łk 9,37—43).

[26] Mimo że mężczyzna nazywany jest opętanym Gerazeńczykiem, Mateusz umiejscawia jego egzorcyzm w miasteczku Gadara, bliżej Morza Galilejskiego niż Geraza. Przejaskrawienie tego obrzędu było często podnoszone. Bruce Chilton, w swojej książce Mary Magdalene, sugeruje, że „legion” symbolizuje Rzym i utożsamiane przez Żydów całe zło tamtych dni.

[27] Żydzi również wierzyli w egzorcyzmy, o czym pisał Józef Flawiusz, żyjący w Palestynie mniej więcej od 37 do 100 r.n.e. Podczas jednego z opisanych przez niego obrzędów, żydowski egzorcysta Eleazar używał korzenia, aby wyrzucić demona przez nos ofiary. Józef Flawiusz, Dzieje Izraela, tłum. Z. Kubiak, J. Radożycki, Poznań 1979.

[28] Faryzeusze oskarżyli Jezusa o przyzywanie imienia „Beelzebul”, władcy złych duchów, zwanego także „Beelzebub”, co było jednoznaczne z oskarżeniem o czary. Niektórzy uczeni twierdzą, że imię „Baal Zebub”, oznaczające „Pana much” jest przekształceniem imienia „Baal Zebul”, czyli „Pan na wysokości”. Zostało ono użyte po raz pierwszy w 2 Kr 1,2—16, aby opisać obcego boga. Uczeni podają ponadto, że podczas niektórych z ówczesnych egzorcyzmów przyzywano imię „Beelzebul”. Zob. B. Chilton, Mary Magdalene, s. 29, oraz D.L. Penney, M.O. Wise, By the Power of Beelzebub: An Aramaic Incantation Formula from Qumran (4Q560), s. 627—650.

[29] Święty Ireneusz, tworzący w drugim wieku naszej ery, pisze: „Poprzez przywołanie imienia Jezusa Chrystusa (...) szatan jest wypędzany z człowieka”. W Apologii Tertuliana czytamy z kolei: „Niechaj tu przed waszym trybunałem stawi się ktoś, o którym wiadomo, że jest opanowany przez demona. Na rozkaz byle którego chrześcijanina, by mówił, duch ten wyzna, że jest demonem, co odpowiada prawdzie, tak jak gdzie indziej poda się za boga, co jest nieprawdą” (Pisma Ojców Kościoła, s. 111). W swoim dziele apologetycznym Przeciwko Celsusowi Orygenes przeciwstawia się poglądowi filozofa, według którego chrześcijańskie egzorcyzmy miałyby się dokonywać za sprawą magicznych obrzędów i pisze: „Siła egzorcyzmu zawiera się w imieniu Jezusa, które jest wymawiane, przy równoczesnym opowiadaniu o faktach z jego życia” (cyt. za: G. Amorth, Nowe wyznania egzorcysty, s. 49). Ponadto, Orygenes twierdzi, że imię Jezus ma taką moc, że nawet niechrześcijanin może go użyć z powodzeniem, co obrazują żydowskie egzorcyzmy opisane w Ewangelii św. Marka (Mk 9,38—41).

[30] W swojej książce The Prince of Darkness Jeffrey Burton Russell cytuje Tertuliana: „Jeśli Syn Boży przyszedł na świat po to (...), aby zniszczyć dzieła diabła, to dokonał tego uwalniając duszę poprzez chrzest”. Russell zauważa, że do roku 200 naszej ery, chrzest poprzedzała seria egzorcyzmów, które nie były częścią sakramentu. Odzwierciedlało to wiarę wczesnych chrześcijan w to, że diabeł ma władzę nad ludzkością dzięki grzechowi pierworodnemu (s. 72). Około roku 200 Tertulian włączył do rytu chrzcielnego między innymi formułę wyrzekania się szatana. Kościół pierwotny rozróżniał egzorcyzmy odprawiane nad kandydatem do chrztu zwanym katechumenem, a osobą opętaną zwaną energumenem. Ten podział na egzorcyzm „prosty”, odprawiany podczas chrztu, i „wielki”, któremu poddawani są energumeni nadal funkcjonuje. Więcej informacji na temat znaczenia egzorcyzmu w rytuale chrzcielnym: J.B. Russell, Satan: The Early Christian Tradition, s. 100—103, H. Kelly, The Devil at Baptism: Ritual, Theology and Drama.

[31] Szatana zaczęto wyrzucać z myśli powszechnej jeszcze wcześniej, kiedy w okresie oświecenia krytycy, tacy jak Voltaire czy David Hume, uderzyli w fundamenty chrześcijaństwa. Później, wraz z nadejściem psychoanalizy, koncepcja diabła otrzymała kolejny cios. Według Zygmunta Freuda, diabeł „to nic innego jak personifikacja stłumionego popędu życia”, podczas gdy dla Karola Gustawa Junga był on mitycznym, psychologicznym symbolem lub archetypem, którego Szwajcar nazwał „cieniem”.

[32] KKK 2851. „Zło, o którym mówi ta prośba nie jest jakąś abstrakcją, lecz oznacza osobę, Szatana, Złego, anioła, który sprzeciwił się Bogu”, s. 653.

[33] R. Bultmann, New Testament & Mythology, and Other Basic Writings, Minneapolis 1984, s. 110.

[34] Istotne dzieła Haaga to Abschied vom Teufel (1969) i Teufelsglaube (1974). Bas van Iersel napisał książkę Engelen en duivels (Anioły i demony) w 1968 roku a H.A. Kelly doniosłe dzieło The Devil, Demonology and Witchcraft (1931). Nieco wcześniej, Arturo Graf w książce The Story of the Devil (1931) napisał: „Diabeł albo umarł, albo wkrótce umrze, a odchodząc, nie wejdzie do królestwa niebieskiego, ale znajdzie się ponownie i rozpłynie w wyobraźni człowieka, łonie, z którego wyszedł” (s. 251).

[35] Audiencja Generalna zatytułowana: „Liberaci dal Male” (Zbaw nas ode Złego), podczas której papież mówił, między innymi, o tajemnicy zła i obronie przeciwko diabłu. Cyt. za: Ojciec Benignus, Szatan istnieje naprawdę. Spotkałem go, tłum. J. Chapska, Kraków 2009, s. 33.

[36] To pytanie jest jeszcze bardziej zasadne, gdyż wiara w egzorcyzmy nie była w czasach Jezusa w żadnym razie uniwersalna. Saduceusze, na przykład, nie wierzyli w istnienie aniołów i duchów, a co za tym idzie w opętanie demoniczne. W Piśmie świętym istnieje wyraźny podział na uzdrowienia z chorób, takich jak ślepota czy trąd, i wyrzucanie złych duchów przez Jezusa. Uzdrowieniom nigdy nie towarzyszą zewnętrzne znaki opisywane w przypadku opętania demonicznego, np. nienaturalna siła lub demon zwracający się do Jezusa bezpośrednio.

Poza tym, wielu sceptyków przyjmuje po prostu, że wszystkie choroby przypisywane były obecności złych duchów. W swoim traktacie O świętej chorobie Grek Hipokrates (460—377 p.n.e.) napisał, że choroby psychiczne mają podłoże naturalne. Epilepsję, zwaną wówczas „świętą chorobą” opisał następująco: „Otóż w niczym nie wydaje mi się ona bardziej boska, ani bardziej święta od innych chorób, ale ma taką samą naturę [phýsis], jak pozostałe schorzenia, jeśli chodzi o pochodzenie; naturę taką samą i przyczynę [próphasis]”. Hipokrates, Przysięga; O dawniejszym lecznictwie; O sztuce (lekarskiej); O świętej chorobie; O naturze człowieka, tłum. M. Wesoły, Warszawa 2008, s. 124.

[37] Nacisk egzystencjalizmu na indywidualną interpretację naruszał fundament prawdy ontologicznej, który, zdaniem Św. Tomasza z Akwinu, stanowi istotę rzeczy. W książce Diabolical Possession and Exorcism John Nicola napisał: „Relatywizm etyczny sprawił, że człowiek osądza moralność czynów nie na podstawie ogólnych zasad, ale w kontekście konkretnego otoczenia moralnego” (s.77). W rezultacie, księża stali się mniej związani z tradycją i bardziej chętni do własnej interpretacji rzeczywistości.

[38] „Moi drodzy współbracia, gdy będzie się przed Wami wychwalać postęp Oświecenia, nie zapominajcie nigdy, że najwymyślniejszym postępem szatana jest to, aby przekonać Was o tym, że on w ogóle nie istnieje”. „Le Joueur généreux”, 7 lutego 1864.

[39]Imię nieprawdziwe, nadane przez autora.

[40]Przez wiele lat funkcję egzorcysty w tym kościele piastował pasjonista Candido Amantini, główny egzorcysta Rzymu w lata sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego stulecia.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama