Jak wygląda praca w Kongregacji Nauki Wiary? Czy jest to dawne Święte Oficjum, czy też rola tej dykasterii zmieniła się? Co wniósł w jej funkcjonowanie kard. Joseph Ratzinger?
Hermann Geissler urodził się w małym miasteczku niedaleko Innsbrucka w 1965 r. Pomimo że były to trudne czasy dla Kościoła w Austrii, odkrył w sobie powołanie do kapłaństwa — wstąpił do wspólnoty życia konsekrowanego „Das Werk”, nowej wspólnoty kościelnej założonej przez Belgijkę Julię Verhaeghe (1910-97). Po studiach teologii, zakończonych doktoratem nt. „Sumienie i prawda u kard. Johna Henry'ego Newmana”, został wyświęcony na kapłana w 1991 r. i przez 2 lata pracował duszpastersko w parafii. W 1993 r. przełożeni wezwali go nagle do Rzymu. Nie wiedział, że rozpocznie się wtedy nowy, fascynujący rozdział w jego życiu. Temu bardzo uzdolnionemu i dobrze wykształconemu, choć młodemu kapłanowi — miał wtedy 27 lat — zaproponowano pracę w Kongregacji Nauki Wiary, u boku prefekta kard. Josepha Ratzingera. Pracował pod jego kierownictwem aż do momentu, kiedy niemieckiego kardynała wybrano na następcę Jana Pawła II na Stolicy Piotrowej. Ks. Geissler pozostał w Kongregacji Nauki Wiary i pracuje tam do dnia dzisiejszego.
WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: — Kiedy po raz pierwszy przeczytał Ksiądz tekst teologa Josepha Ratzingera?
KS. HERMANN GEISSLER: — W 1983 r. rozpocząłem studia teologiczne w Heiligenkreuz. Był to czas dużych napięć w Kościele w Austrii, dlatego mnie, jako młodemu klerykowi, trudno było znaleźć właściwą drogę. I wtedy przeczytałem z wielkim entuzjazmem i pożytkiem książkę, wydaną w 1984 r., „Raport o stanie wiary” kard. Ratzingera. Pamiętam, że duże wrażenie wywarły na mnie jego umiłowanie prawdy, zdolność do sprostania wyzwaniom czasu oraz szczerość w mówieniu o wierze.
— Jak to się stało, że został Ksiądz pracownikiem Kongregacji Nauki Wiary?
Nie wiem, kto mnie zaproponował. Pamiętam tylko, że około Wielkanocy w 1993 r. mój przełożony wezwał mnie do Rzymu i poinformował, że kard. Ratzinger poprosił, bym z nim współpracował. Byłem zaskoczony, bo miałem wtedy tylko 27 lat i nie czułem się odpowiednio przygotowany do takiego zadania. Ale ponieważ obrona zdrowej doktryny należy do charyzmatu mojej duchowej wspólnoty „Das Werk”, od razu przystałem na tę propozycję. Krótko po tym miało miejsce moje pierwsze spotkanie z kard. Ratzingerem, który powiedział mi: „Rozpoczynając pracę w Kongregacji Nauki Wiary, nie powinien ksiądz zapominać o tym, żeby pozostać skromnym i zwyczajnym”.
— Z kard. Ratzingerem pracował Ksiądz od 1993 r. Jan Paweł II darzył prefekta Kongregacji Nauki Wiary wielkim szacunkiem — kiedyś nazwał go jednym z filarów swojego pontyfikatu. Jaką rolę odegrał kard. Ratzinger w pontyfikacie Jana Pawła II?
Pośród wielkich wstrząsów kulturowych i społecznych XX wieku oraz kontrowersji w okresie posoborowym Jan Paweł II wiedział, że należy solidnie pokierować łodzią Kościoła. W tym kluczowym zadaniu mógł liczyć na pomoc kard. Ratzingera. Jan Paweł II był przekonany, że w kard. Ratzingerze miał współpracownika, który był w stanie nie tylko bez obaw utwierdzać zdrową doktrynę, ale też przede wszystkim promować ją, używając przekonujących argumentów, aby uczynić ją zrozumiałą dla współczesnego człowieka, oraz znaleźć odpowiedzi na nowe problemy. Ponadto kard. Ratzinger dzięki swoim zdolnościom teologicznym i ludzkim zawsze stymulował pracę zbiorową, wciągając w nią wszystkich współpracowników, konsultorów teologów i wreszcie kardynałów, członków kongregacji — był to sposób pracy, który nazwałbym przykładowym dla dykasterii Kurii Rzymskiej. To on również promował współpracę z Papieską Komisją Biblijną i Międzynarodową Komisją Teologiczną, a w szczególności z komisjami doktrynalnymi episkopatów. Co 3 lata podróżował na inny kontynent, aby spotkać się z przewodniczącymi tych właśnie komisji doktrynalnych, dowiedzieć się, z jakimi problemami się zmagają, i rozwiązywać je w prawdziwie braterskiej atmosferze. Kard. Ratzinger zawsze chciał uczynić coraz bardziej odpowiedzialnymi lokalne i krajowe władze kościelne, przekonany, że wiara może być przekazywana następnym pokoleniom tylko dzięki dużemu wysiłkowi wspólnotowemu.
— Jakimi wielkimi problemami teologicznymi musiał zająć się kard. Ratzinger jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary?
Wspomnę tylko niektóre z tych wielkich zagadnień: teologia wyzwolenia, która musiała być oczyszczona z wpływów marksizmu i zaprezentowana w świetle Ewangelii; bioetyka, która wymaga szacunku dla człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci oraz poszanowania godności przekazywania życia; teologia religii, która nie może oznaczać rezygnacji z wyjątkowości Jezusa Chrystusa i Kościoła; powołanie teologa, który jest wezwany do poszukiwania prawdy nie poza Kościołem, ale jako członek wspólnoty wierzących; wątpliwe formy medytacji, będące pod wpływem religii Wschodu i niezgodne z modlitwą chrześcijańską; stanowisko krytyczne pewnych teologów, którzy podawali w wątpliwość wiarę prostych ludzi i musieli zostać skorygowani; wyzwanie ideologii gender, która dąży do zniwelowania różnicy między mężczyzną i kobietą, z poważnymi konsekwencjami dla małżeństwa i rodziny oraz tożsamości osoby ludzkiej.
— Kard. Ratzinger wniósł istotny wkład w przygotowanie Katechizmu Kościoła Katolickiego oraz jego Kompendium. Katechizm jest podstawowym tekstem, który wskazuje katolikom, w co mają wierzyć. Dlaczego to wielkie dzieło Jana Pawła II i kard. Ratzingera nie jest wystarczająco docenione, a często jest nawet ignorowane?
Moim zdaniem, Katechizm Kościoła Katolickiego przejdzie do historii jako kompletna prezentacja doktryny katolickiej w czasach niepewności i zamieszania. Katechizm jest doceniany w wielu krajach świata i przyczynił się w znacznym stopniu do poprawy katechezy. Był również inspiracją dla innych pomocy dla katechezy, np. projektów „Youcat” (katechizm dla młodych — przyp. W. R.) i „Docat” (kompendium doktryny społecznej dla młodych). Jednak prawdą jest, że w niektórych kręgach wciąż istnieje pewna nieufność w stosunku do Katechizmu — uważa się, że katecheza powinna być ograniczona do życiowych doświadczeń Jezusa, że nie można przekazywać wiary za pomocą zdań do zapamiętania, że Katechizm nie uwzględnia krytycznej egzegezy. Wydaje mi się oczywiste, że płomień wiary jest przenoszony z człowieka na człowieka, dlatego wiara katechety ma decydujące znaczenie. Ale jeśli chcemy, by chrześcijanie miłowali Pana i Jego orędzie, muszą Go również znać. Katechizm jest wielką pomocą dla formacji wiary, pomocą, która musi stać się życiem.
— Kongregacja Nauki Wiary zajmuje się również problemami dyscyplinarnymi, dlatego kard. Ratzinger znał doskonale całe zło, które było w Kościele. Jako prefekt próbował usunąć ten „brud” (słowo, którgo sam użył) z Kościoła i promować jego odnowę?
Kongregacja jest odpowiedzialna za najpoważniejsze wykroczenia w sprawowaniu sakramentów, zwłaszcza Eucharystii i sakramentu pokuty, za te przeciwko moralności, a od 2001 r. — również za przypadki wykorzystywania seksualnego nieletnich przez duchownych. Historia pokaże — jestem o tym przekonany — że Kościół zajął się tym poważnym problemem dzięki zdecydowanemu działaniu kard. Ratzingera, który starał się postępować zgodnie z prawdą i sprawiedliwością.
— Benedykt XVI w homilii wygłoszonej podczas Mszy św. inaugurującej jego pontyfikat, 24 kwietnia 2005 r., powiedział: „ Moim prawdziwym programem jest to, by nie realizować swojej własnej woli, nie kierować się swoimi ideami, ale wsłuchiwać się z całym Kościołem w słowo i wolę Pana oraz pozwolić się Jemu kierować, aby On sam prowadził Kościół w tej godzinie naszej historii”. Słowa, które odzwierciedlają wielką pokorę Papieża, a także jego całkowite zawierzenie Bogu. Dokąd Benedykt XVI dał się prowadzić Panu podczas 8 lat swego pontyfikatu?
Kto zna Benedykta XVI, wie, że żyje on głównie liturgią, w której Pan nadal przemawia do nas i „dotyka” nas swoją obecnością. W kazaniach głoszonych w Rzymie, w wystąpieniach podczas licznych podróży, w pięknych katechezach i w przemówieniach o głębokiej treści Benedykt XVI dał się prowadzić przede wszystkim słowu Bożemu głoszonemu w liturgii. W czasie synodów chciał pogłębić tematykę liturgii, słowa Bożego i nowej ewangelizacji. Lecz nie tylko Papież, ale też wszyscy wierni Kościoła powinni kierować się wolą Pana. Jego encykliki o miłości („Deus caritas est”), o nadziei („Spe salvi”) i o wierze („Lumen fidei”, opublikowana przez Franciszka) skupiają się na 3 cnotach teologalnych, a według św. Pawła, są to 3 rzeczy, które pozostają („Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość — te trzy”, 1 Kor 13, 13).
— 18 kwietnia 2005 r. kard. Ratzinger, jako dziekan Kolegium Kardynalskiego, odprawił w Bazylice św. Piotra „Missa pro eligendo Romano Pontifice” — Mszę poprzedzającą konklawe. W homilii zwrócił uwagę na niebezpieczeństwo „dyktatury relatywizmu, który niczego nie uznaje za ostateczne i jako jedyną miarę rzeczy pozostawia tylko własne ja i jego zachcianki”. W jaki sposób Benedykt XVI przeciwstawiał się tej nowej dyktaturze, która próbuje zawładnąć światem, i co proponował wierzącym?
Benedykt XVI starał się stawić czoło wyzwaniu relatywizmu zwłaszcza przez głoszenie prymatu Boga objawionego w Jezusie Chrystusie, który jest drogą, prawdą i życiem. Jeśli Jezusa nie ma w centrum, wszystkie działania Kościoła są bezużyteczne i nie przynoszą owoców. I tylko wtedy, gdy chrześcijanie są przekonani o prawdzie wiary, mogą mieć w sobie pasję do ewangelizacji i misji. Ale także świat potrzebuje prawdy, bo inaczej nie ma już etycznego punktu odniesienia, a co za tym idzie — panują całkowity indywidualizm lub dyktatura większości. Benedykt XVI odniósł się do tej kwestii w niektórych wielkich historycznych wystąpieniach, ukazywał, że rozum jest zdolny do poznania prawdy oraz że naturalne prawo moralne ma wielkie znaczenie dla całej ludzkości.
— Nie ma wątpliwości, że wielkie światowe media były wrogo nastawione do Benedykta XVI. Zastanawiam się, czy ta wrogość nie była właśnie reakcją na walkę Papieża z dyktaturą relatywizmu i sekularyzacji...
Jezus był znakiem, któremu się sprzeciwiali. Jeśli Papież głosi prawdę, musi podzielać ten sam los. Zawsze byłem pod wrażeniem wolności kard. Ratzingera i Benedykta XVI, który nie patrzył na reakcje opinii publicznej. Kiedy zapytaliśmy go, czy nie obawia się mediów, odpowiedział: „Wiem, że muszę zdać sprawę Panu w czasie Sądu Ostatecznego, i to daje mi wielką wolność w głoszeniu słowa w każdej okoliczności”.
— Pomimo rozlicznych zajęć związanych z rządami Kościołem Benedykt XVI napisał 3 książki o Jezusie z Nazaretu. Dlaczego Papież uznał to za konieczne?
Już jako kardynał miał wewnętrzną potrzebę pisania książek, aby odpowiedzieć, z teologicznego punktu widzenia, na decydujące dla chrześcijaństwa i jego przyszłości pytanie: Kim jest Jezus z Nazaretu? Czy jest tylko jednym z wielkich założycieli religii? A może kimś więcej? A co Ewangelie mówią nam o Jezusie? Znaczna część współczesnej egzegezy „podzieliła” niejako postać, słowa i czyny Jezusa, co pomnożyło wątpliwości. Ale na wątpliwościach nie można budować wiary. Benedykt XVI — ukazując w 3 tomach o Jezusie z Nazaretu, że jest On Synem Boga, który stał się człowiekiem, umarł i zmartwychwstał za nas — daje solidny fundament wiary chrześcijańskiej w dziele, które łączy egzegezę i teologię.
— Benedykt XVI jest nie tylko jednym z największych teologów Kościoła, ale także jednym z najwybitniejszych intelektualistów świata, którzy nie obawiają się konfrontacji idei. Jaką rolę odegrał on w promowaniu dialogu między Kościołem katolickim i innymi religiami?
Musimy tutaj dokonać pewnego rozróżnienia. Jeżeli chodzi o judaizm, to ma on szczególny związek z chrześcijaństwem, bo mamy wspólny Stary Testament. Benedykt XVI wzmocnił więzi ze wspólnotą żydowską i często przypominał, że wiara chrześcijańska ma swoje korzenie w historii Boga z ludem Izraela. Jeżeli chodzi o inne religie, Benedykt XVI kontynuował dialog, który był już prowadzony, koncentrując się na fakcie, że religia nie może być w konflikcie z rozumem. W rzeczywistości rozum musi być „oczyszczony” religią, aby otworzyć się na nowe horyzonty, natomiast religia również potrzebuje oczyszczenia, aby nie popaść w fanatyzm.
— Benedykt XVI jest człowiekiem wielkiej kultury, wrażliwym na sztukę. Piękno jest dla niego „pieczęcią prawdy.” Z tego też powodu dbał o piękno sprawowanych celebracji liturgicznych. Ale ta próba przywrócenia piękna liturgii — piękna, które prowadzi do tajemnicy Boga — była postrzegana przez niektórych jako „powrót do przeszłości”. Dlaczego nie zrozumiano intencji Papieża?
Myślę, że wielu wiernych było wdzięcznych Benedyktowi XVI za jego sposób sprawowania liturgii, za uroczysty charakter, który nadał ceremoniom, by podkreślić w nich prymat Boga. Pewne środowiska błędnie interpretowały niektóre papieskie gesty, takie jak decyzja, by dawać Komunię św. tylko do ust czy korzystać z dawnych szat liturgicznych. Gesty te należy poprawnie rozumieć — Benedykt XVI chciał podkreślić znaczenie szacunku dla Ciała Chrystusa, którego brakuje dzisiaj w wielu miejscach, oraz chciał pokazać ciągłość ze swoimi poprzednikami przez używanie ich szat. Sugeruję, aby nie skupiać się na szczegółach, ale postrzegać liturgię przede wszystkim jako spotkanie ze zmartwychwstałym Panem.
— Papież, który był postrzegany jako konserwatywny, 4 lata temu uczynił „rewolucyjny” gest — zrezygnował z urzędu biskupa Rzymu. Było to przewidziane Kodeksem Prawa Kanonicznego, ale w ostatnich wiekach papieże sprawowali swój urząd do śmierci, dlatego wierni nie byli przyzwyczajeni do postaci „papieża seniora”, co spowodowało pewną konsternację wśród katolików. Jak rezygnacja Benedykta XVI zmieniła Kościół?
Benedykt XVI jest człowiekiem racjonalnym — widział, że nie ma już sił niezbędnych do wypełniania ciężkiej misji następcy św. Piotra. Ale jest przede wszystkim człowiekiem wielkiej wiary, dlatego wiedział, że Kościół w ostatecznym rozrachunku jest prowadzony przez samego Pana — Kościół jest Jego, a nie nasz. Poza tym to człowiek o wielkiej pokorze — tylko człowiek skromny może uczynić taki gest.
— Co, według Księdza, będzie uznane za najważniejsze dziedzictwo pontyfikatu Benedykta XVI?
Nie mogę przewidywać przyszłości, ale uważam, że najcenniejszą perłą pontyfikatu Benedykta XVI jest jego nauczanie (magisterium).
— Na koniec chciałbym zadać osobiste pytanie: Kim jest dla Księdza Joseph Ratzinger/Benedykt XVI?
Dla mnie to człowiek Boży, który żyje Eucharystią i słowem objawionym. Wybitny teolog, który zna Pismo Święte i Tradycję i jest w stanie uzasadnić wiarę pośród wyzwań naszych czasów. Świadek Pana, który potrafi przekazywać prawdę w całej jej świeżości i pięknie. Papież, który wyróżnia się pokorą i łagodnością. Podsumowując — to prawdziwy ojciec współczesnego Kościoła.
* * *
Ks. Hermann Geissler. austriacki kapłan ze wspólnoty życia konsekrowanego „Das Werk”, wybitny teolog i znawca Johna Henry'ego Newmana; od 1993 r. jeden z najbliższych współpracowników prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Josepha Ratzingera, a następnie Benedykta XVI. Benedykt XVI następnego dnia po wyborze na biskupa Rzymu, 24 kwietnia 2005 r., zapragnął odwiedzić siedzibę kongregacji, którą kierował przez 24 lata, i spotkać się z jej pracownikami
opr. mg/mg