O Ruchu Światło-Życie, zwanym także ruchem oazowym
Nieraz budzą zdziwienie. W pięknych okolicach grupy radosnej i rozśpiewanej młodzieży. Śpiewają piosenki religijne na dworcach, przy ognisku i w czasie tzw. wypraw otwartych oczu. Troszczą się o godne i staranne przygotowanie Liturgii. Wiele czasu spędzają na refleksji nad Słowem Bożym i modlitwie. Ze swoich wakacji 15 dni poświęcają na tę formę rekolekcji. Chcą być coraz pełniej i bardziej świadomie Kościołem.
Godzą się na bardzo skromne warunki. Duszpasterze wiedzą, że rodzice nieraz się buntują, nie rozumiejąc takiego poświęcenia swoich dzieci. W czasie odwiedzin - mówi ks. Andrzej - matka okazała niemałe zdziwienie na widok córki myjącej naczynia po obiedzie. "W domu nigdy nie każę jej tego robić" - dodała zdziwiona. Na szyi młodzi oazowicze noszą zazwyczaj skórzane symbole Ruchu Światło-Życie: Fos-Dzoe. Te greckie słowa wyznaczają i streszczają istotę charyzmatu Ruchu. Światło Chrystusa, które daje prawdziwe Życie. Dobiegają końca ostatnie turnusy rekolekcji oazowych dla poszczególnych stopni oraz Domowego Kościoła, czyli oazy rodzin. Tutaj uczą się odpowiedzialności. Na pytanie, dlaczego przyjeżdżają, odpowiadają w sposób bardzo dojrzały: ten "oddech" jest mi potrzebny na cały rok, "szukam światła i odpowiedzi na pytanie: jak żyć", "tutaj doświadczam, czym jest wspólnota", "odkrywam i poznaję liturgię Kościoła", "po moim domowym piekle widzę, że może być inaczej", "uwierzyłem, że życie wiarą na serio daje radość i entuzjazm"! Grażyna i Adrian są z trójką dzieci. "Dlaczego tu jesteśmy? Dzisiaj o wiele trudniej chyba jest wychowywać dzieci i budować prawdziwy dom. Pośród gonitwy i lęków, gmatwaniny poglądów i opinii, tutaj znajdujemy taki Boży oddech i światło dla naszej codzienności". Adrian dodaje, że ważne jest doświadczenie i świadectwo, jak inni rozwiązują probelmy podobne do naszych.
- podkreśla ks. Roman Litwińczuk, moderator krajowy Ruchu, od września następca ks. Henryka Bolczyka. - W tej chwili, mimo że oaza cieszy się największą popularnością wśród młodzieży, musimy bardziej dostrzegać również inne ruchy i formy rekolekcji czy wspólnego spędzania czasu wolnego połączone z refleksją religijną. Liczba uczestników jest ustabilizowana - dodaje. Ostateczna liczba tegorocznych uczestników rekolekcji będzie znana po podsumowaniu. Dokonają tego odpowiedzialni z poszczególnych diecezji na Kongregacji w Krościenku. - Ruch musi odpowiedzieć na nowe wyzwania - mówi Moderator Krajowy. - To chyba jest tak, jak z dziełem nowej ewangelizacji. Treść jest ta sama, którą przekazał nam Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki, ale potrzeba ją dostosować do nowej mentalności ludzi zachłyśniętych wolnością. Dostrzegam potrzebę pogłębienia w Ruchu wymiaru społecznego naszej wiary. To wiąże się z przybliżeniem nauczania społecznego Kościoła. Musimy też - za przykładem Księdza Założyciela - przykładać ucho do serca Kościoła, by lepiej usłyszeć jego głos. Ks. Emanuel Pietryga z Katowic zwraca uwagę na potrzebę dogłębnego odczytania dokumentów Magisterium, jak chociażby ostatniego listu Jana Pawła II "Novo millennio ineunte".
Moderator Ruchu w diecezji bielsko-żywieckiej, ks. Marcin Aleksy, zwraca uwagę na większe poczucie odpowiedzialności uczestników rekolekcji. Wielu z nich decyduje się podpisać deklarację Krucjaty Wyzwolenia Człowieka i podejmuje dzieło abstynencji. - Młodzi cenią sobie drogę formacji chrześcijańskiej, jaką proponuje Ruch Światło-Życie - twierdzi ks. Jerzy Serwin, moderator z archidiecezji krakowskiej. - Daje im ona dużo wewnętrznej radości z odzyskania nowych nadziei, entuzjazmu do pracy nad sobą i przemiany życia. Dostrzegam, że w ostatnich latach przyjeżdżają ludzie, którzy wiedzą, czego szukają. Mają dużo większą odwagę w wyrażaniu tego, co przeżywają. Jednocześnie chcą, by im stawiać wymagania. Jarek, który jest po raz trzeci animatorem na II stopniu rekolekcji, z bólem dodaje, że wielu młodych boryka się dziś z bardzo poważnymi problemami w rodzinach. - To ma duży wpływ na postawy moich kolegów i koleżanek. Najboleśniejsze to brak ojca lub matki, małżeństwa niesakramentalne rodziców, ich nałogi, trudności ekonomiczne... Młodzi szukają drogi i pytają, jak żyć. Potwierdza to również ks. Dariusz Jędrzejski z Katowic, który jest na rekolekcjach oazowych po raz... 11. Jako moderator prowadzący po raz drugi. - Młodzi przyjeżdżają z domów, w których jest mało miłości i czasu dla siebie. Widoczne są również wewnętrzne poranienia. Ks. Zbigniew Woźniak z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej zwraca uwagę na problemy ubóstwa, które nieraz są przeszkodą dla młodych, by uczestniczyć w rekolekcjach. Biorą w nich udział młodzi z Ukrainy, Słowacji, Czech. W Koniakowie spotkać można było rodziny z Francji, Austrii i Niemiec.
"Wiara to uchwycenie wartości najwyższych, ostatecznych" - powtarzał w swoich rozważaniach Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu Światło-Życie. I dodawał: "Dla chrześcijanina jest właściwie tylko jedno ryzyko: ryzyko utraty wiary albo też: ryzyko wiary niekonsekwentnej - wiary, która jest deklarowana, ale która nie ma pokrycia w życiu; wiary, która nie staje się życiem, zasadą życia, której nie jest poddane życie - życie osobowe, które polega na stałym wybieraniu i realizowaniu wartości". Czy po powrocie z rekolekcji będą równie gorliwi w życiu wspólnot parafialnych, w szkole, w miejscu pracy, w czasie wyborów, do których wielu z uczestników już wkrótce pójdzie? Dlaczego tak często spotykamy się z wiarą niekonsekwentną? Zbyszek, który jest animatorem na oazie II stopnia, po chwili namysłu stwierdza: "Dlatego, że brak nam odwagi wiary. Wiara nie idzie w parze z odwagą, i to jest chyba cały problem niewiary ludzi wierzących". - My, młodzi - dodaje Asia, która ukończyła w tym roku I stopień rekolekcji oazowych - jesteśmy świadkami nieustannych kompromisów w dziedzinie wiary: w domu, w szkole, wśród rówieśników, u ludzi postawionych na świeczniku życia publicznego.
W tych młodych jest wiele entuzjazmu i gorliwości, oby znaleźli świadków na drodze chrześcijańskiego powołania.
Duszpasterze prowadzący parafialne grupy ruchu oazowego zgodnie podkreślają, że o sile ruchu świadczy przede wszystkim więź z Bogiem ich członków. To nie sprawna organizacja, czy nowoczesne metody pracy, możliwości wpływania na życie społeczne, ale właśnie głębia więzi z Bogiem świadczy o sile, dynamice i rozwoju poszczególnych ruchów i stowarzyszeń. Z tej relacji wypływa twórcze zaangażowanie w służbę drugiemu człowiekowi, wszelkie apostolstwo i świadectwo. Głównym zadaniem, przed jakim staje dziś Ruch, jest pogłębianie więzi z Bogiem, bo ona pozwala nam pełniej zrozumieć siebie samych, drugiego człowieka, świat nas otaczający, problemy stojące przed nami. Biskup tarnowski Wiktor Skworc, który jest opiekunem Ruchu z ramienia Episkopatu, zwraca uwagę na potrzebę jeszcze większego zaangażowania Ruchu w ożywianie wspólnot parafialnych. - Nie potrzeba nadzwyczajnych działań - podkreśla w rozmowie - aby uczestnicy rekolekcji przenieśli do parafii swój entuzjazm i zapał. Jakże cenne byłoby ich większe zaangażowanie i współpraca z katechetami w szkole! Ks. Andrzej z archidiecezji krakowskiej wskazuje na fakt, że nieraz oazowicze są milczący i ukryci w czasie katechezy szkolnej. - Zastanawiam się, skąd taka postawa. Jeszcze nie zdarzyło mi się, aby na początku roku podeszli do mnie w klasie oazowicze i zaoferowali gotowość współpracy podczas katechezy. A przecież pogłębianie naszej więzi z Bogiem dokonuje się przez wychodzenie ku drugiemu człowiekowi, przełamywanie murów obojętności i pomoc tym, którzy znajdują się w jeszcze większej potrzebie niż my sami. Metropolita katowicki abp Damian Zimoń na dniu wspólnoty w Koniakowie w czasie trzeciego turnusu rekolekcji apelował do młodzieży: "To jest nam najbardziej potrzebne: odwaga wiary. Nie lękajcie się! Nie lękajcie się iść drogą wiary! Nie lękajcie się zawierzyć Bogu, zawierzyć Słowu Bożemu. Nie lękajcie się świętości!".
Ruch "Światło-Życie albo - jak dawniej się mówiło - Oazy Żywego Kościoła, obchodzi 25-lecie swojego powstania. Wprawdzie początki jego, jak pamiętam, sięgają jeszcze dalej wstecz, do lat pięćdziesiątych, ale ostatnie ćwierćwiecze jest czasem jego regularnej pracy duszpasterskiej. Pragnę nawiązać do tego doświadczenia oaz, z którym jako metropolita krakowski od początku byłem bardzo blisko związany. Po roku 1989 mogły się w Polsce rozwinąć różne ruchy apostolskie - tak że młodsze pokolenie nie pamięta tego, czym było dla nas w okresie rządów komunistycznych doświadczenie Oaz Żywego Kościoła. Uczestniczyłem w tym doświadczeniu jako biskup, i uczestniczyłem całym sercem. Wielokrotnie odwiedzałem wraz z księdzem Franciszkiem Blachnickim grupy oazowe, odprawiające rekolekcje w różnych miejscach archidiecezji. Radowałem się każdym spotkaniem, zwłaszcza w okresie wakacyjnym, w miesiącach letnich. Odwiedzałem oazy w różnych miejscach krakowskiej archidiecezji, a także broniłem ruchu oazowego przed zagrożeniami pochodzącymi od ówczesnych służb bezpieczeństwa. Wszyscy o tym wiedzieli - zarówno kapłani, jak sama młodzież - że kardynał z Krakowa jest z nimi, że ich popiera, wspomaga i gotów bronić w razie zagrożenia. A w roku 1973 zawierzyłem dzieło oazy Niepokalanej Matce Kościoła.
Jan Paweł II
Kraków, 8 czerwca 1997 r.
opr. mg/mg
Copyright © by Gość Niedzielny (35/2001)