Loretanki mają 100 lat

Jaki jest cel i misja Zgromadzenia Loretanek, założonego 100 lat temu przez bł. Ignacego Kłopotowskiego?

Właśnie mija 100 lat od założenia przez bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego Zgromadzenia Sióstr Loretanek. Czasy się zmieniają, a siostry niezmiennie realizują z pasją i poświęceniem misję, do której zostały powołane. Za pośrednictwem sióstr loretanek wielu otrzymuje Boże łaski i praktyczną pomoc. Dziękujemy Siostrom za wszelkie dobro i życzymy kolejnych 100 lat! To właśnie 100 lat temu, 31 lipca 1920 r., bł. ks. Ignacy Kłopotowski, ówczesny dziekan praski i proboszcz parafii Matki Bożej Loretańskiej w Warszawie, powołał do istnienia Zgromadzenie Sióstr Loretanek, które powierzył opiece i patronatowi tejże Matki Bożej. Zasadniczym nurtem jego działalności jest — zgodnie z misją wyznaczoną przez Założyciela — praca wydawnicza i drukarska, apostolstwo nauczania i wychowania, apostolstwo dobroczynne oraz apostolstwo życia codziennego. Aktywności te, podejmowane nieprzerwanie od wieku, odpowiadają na najpilniejsze wyzwania czasów, włączając się w zbawczą misję Kościoła.

By Słowo dotarło do wielu

Ks. Kłopotowski założył Zgromadzenie, aby z misyjną żarliwością ukazywało ludziom „tajemnice Słowa Wcielonego i Jego Dziewiczej Matki” przez apostolstwo słowa drukowanego i inne środki przekazu. Z wydawnictwa i drukarni na warszawskim Rembertowie każdego dnia wychodzą książki i czasopisma na najwyższym poziomie merytorycznym i graficznym, co zapewnia współpraca z wybitnymi autorami, ludźmi kochającymi Boga i Kościół oraz gwarantuje nowoczesny sprzęt i zastosowanie najnowszych technologii druku cyfrowego. A cel jest jeden: — Głoszenie słowa Bożego, ewangelicznej prawdy i miłości zawsze będzie aktualne, dopóki będzie istniała ziemia. Dzisiejsze problemy są stare jak świat — dotyczą człowieka, który odrzuca Boga, który gubi się w gęstwinie swoich słabości i obfitości dóbr materialnych, biegnie coraz szybciej. Podążając za postępem technologicznym, traci tożsamość dziecka Bożego — mówi s. Stefania Korbuszewska CSL, dyrektor Wydawnictwa. Posługa duszpasterska przez słowo drukowane, podjęta w sposób pionierski dla Kościoła w Polsce przez ks. Ignacego, była dla niego nowym rodzajem kaznodziejstwa. Jak sam to określał, „kapłaństwem nauczającym nie słowem, ale drukiem”. Dzięki takiej formie chciał dotrzeć z prawdą Ewangelii do jak największego grona odbiorców. — Ks. Kłopotowski był nowoczesny na ówczesne czasy, ale nie o nowoczesność mu chodziło, lecz o głoszenie Ewangelii, karmienie dusz ludzkich chlebem dobrej książki, zbliżanie człowieka do Boga, zwłaszcza człowieka ubogiego. A ubodzy w rozumieniu ks. Kłopotowskiego to przede wszystkim ci, którzy nie znają Pana lub daleko od Niego odeszli. Głoszenie prawdy i przemawianie w imieniu Boga było dla niego służbą zarówno w stosunku do Pana Boga, jak i wobec ludu — wskazuje siostra dyrektor.Pasterz diecezji warszawsko-praskiej bp Romuald Kamiński przyznaje, że loretański charyzmat bardzo ubogaca diecezję, która w szczególny sposób korzysta z prowadzonego przez siostry wydawnictwa. — Rozumiemy, jak ważną misją jest apostolstwo słowa drukowanego, szczególnie w dzisiejszych czasach. Przekazywanie formacyjnych treści w zalewie niskiej jakości informacji, które bardzo deformują człowieka, jest ogromnie ważne — podkreśla hierarcha. Dodaje, że siostry są także gospodyniami największego diecezjalnego sanktuarium. — To jest nie tylko miejsce, lecz także program formacyjny i konkretna działalność, którą siostry podejmują w większości własnymi siłami. To jest dla naszego diecezjalnego duszpasterstwa bardzo pomocne. Zwłaszcza pielgrzymki i rozwój kultu Maryjnego w Loretto, ze szczególnym uwzględnieniem pielgrzymki wrześniowej, która podtrzymuje ogólny zwyczaj pielgrzymowania do sanktuariów — stwierdza ksiądz biskup.

Różańcowe dziecko

Wydawnictwo Sióstr Loretanek pulsuje jednak nie tylko publikacjami, lecz także, a może nade wszystko sprawami czytelników, do których trafia ziarno słowa drukowanego. Wielu spośród nich staje się przyjaciółmi czy nawet członkami wielkiej Rodziny Loretańskiej. Od ok. 18 lat czytelnikiem „Różańca” jest Łukasz Gorzelak, który po raz pierwszy zetknął się z czasopismem na początku studiów. Wówczas jego rodzice zaczęli kupować „Różaniec”, który trochę z przypadku, a trochę z ciekawości trafił także w ręce młodego człowieka. — Jako student myślący „nowocześnie” i patrzący bez przeszkód w przyszłość (tak mi się oczywiście tylko wydawało) nie myślałem, że pismo katolickie zostanie ze mną na dłużej i będzie miało tak duży wpływ na kształtowanie mojej osoby nie tylko na studiach, lecz także później — opowiada pan Łukasz.

Momentem, w którym „Różaniec” oraz kontakt z s. Wiolettą CSL odegrały szczególną rolę w jego życiu, był czas oczekiwania na ukochaną córeczkę Hanię. — Doświadczyłem wówczas potężnego wsparcia ze strony sióstr loretanek z s. Wiolettą na czele. Do tego własna gorliwa modlitwa różańcowa, pomoc duchowa zaprzyjaźnionego kapłana i lektura „Różańca”, to wszystko dodawało mi otuchy i nadziei, że tym razem się uda. Dzisiaj nie mamy wątpliwości, że nasza Hania jest dzieckiem wymodlonym na różańcu. Bez mojego zetknięcia się z „Różańcem” 18 lat temu nie mógłbym tego doświadczyć — dzieli się swoim świadectwem czytelnik loretańskiego miesięcznika.

Powierzycielki skarbów

Ks. Ignacy był przekonany, że „dzieci wyuczone i dobrze wychowane to skarb narodu”. Wiedzą dziś o tym także jego duchowe córki, które prowadzą przedszkole w Warszawie na Bródnie, Okno Życia w centrum warszawskiej Pragi, a od 25 lat, także na Pradze, świetlicę środowiskową „Dom Ojca Ignacego”, dzieło szczególnie wpisujące się w duchowy testament pozostawiony przez Założyciela.— To ważne, by inwestować w dzieci, tym bardziej w te zagubione, by wskazywać im właściwe drogi w życiu, a zwłaszcza pokazać im drogę do Pana Boga — mówi s. Nikola CSL, dyrektor placówki. — Do naszej świetlicy przychodzą dzieci od 5. do 18. roku życia. Przekrój jest duży, więc widzimy różne potrzeby duchowe naszych podopiecznych. Odwiedzamy ich także w domach. Pomoc w lekcjach, uwaga poświęcona każdemu dziecku indywidualnie tak, aby poczuło się ważne i kochane, wspólna modlitwa, ale też zwyczajne rozmowy o ich codziennych problemach. Są także zajęcia psychologiczne, socjoterapeutyczne, teatralne, kulinarne, sportowe (prężna drużyna piłkarska „Orły Ignacego”), wyjazdy na wakacyjne kolonie i świętowanie urodzin każdego wychowanka. Paweł, uczeń siódmej klasy, jest podopiecznym świetlicy od ośmiu lat. Lubi rysować i projektować — zdradził nam, że kiedyś zrobił z kartonu maszynę na napoje. — Wcześniej były tylko szkoła i dom, a tu zawsze ktoś pomoże w lekcjach. Mogę spotkać się z fajnymi rówieśnikami, wszyscy mnie tu lubią. Jest bardzo wesoło, można porozmawiać, pośmiać się, np. jak cały dzbanek z herbatą poleci na podłogę — cieszy się nasz młody rozmówca. — Codziennie modlimy się Koronką do Bożego miłosierdzia, w pierwsze piątki miesiąca chodzimy na Msze Święte. Mamy też różne ciekawe zajęcia. Nauczyłem się robić np. pizzę i bezy. Nie wyobrażam sobie życia bez świetlicy — przyznaje Paweł. Siostry starają się pomagać młodym odkrywać talenty, pokazywać, w czym są dobrzy, a przede wszystkim dawać świadectwo. A owoce? — Myślę, że te zawsze najtrudniej dostrzec. Najważniejsze, aby chociaż na końcu życia każde z naszych dzieci powiedziało „Jezu, ufam Tobie” — stwierdza siostra dyrektor przekonana, że prowadzone dzieło, tak bardzo potrzebne, nigdy się nie wyczerpie.

Podążać za potrzebą Kościoła

Charyzmat przekazany 100 lat temu przez bł. ks. I. Kłopotowskiego jest bardzo szeroki. Jednak na pierwszy plan na pewno wysuwa się apostolstwo słowa drukowanego. Dlatego trzy za-graniczne domy sióstr: w Pessano (Włochy), Baia Mare (Rumunia), Bracławiu (Ukraina) prowadzą własne drukarnie i wydawnictwa. Loretanki apostołują także w USA i w Rosji. — Siostry służą tam Kościołom lokalnym. Np. w Rumunii przekazałyśmy dom na służbę Kościołowi wschodniemu. Prowadzimy katechezę, pracujemy w przedszkolach, żłobkach, domach opieki. To nasza codzienność, którą przeżywamy, odpowiadając na potrzeby związane z chwilą czasu — zauważa s. Aniceta Borowska CSL, przełożona generalna Zgromadzenia.

Np. we włoskim Pessano siostry przygotowują film na 100-lecie zgromadzenia. A w okresie pandemii odpowiadały z zapałem na potrzeby ludzi chorych, objętych kwarantanną czy w ogóle niemających dostępu do ośrodków duszpasterskich. — Wychodzimy do ludzi, by towarzyszyć im w ich trudach. W czasie gdy kościoły są zamknięte, z kaplicy sióstr transmitowana jest Msza Święta, podobnie Różaniec czy adoracja. W jedną niedzielę udało się nawet odprawić Mszę Świętą na zewnątrz przed naszym domem. Naprzeciwko są bloki, więc ludzie będący na balkonach czy dachach mogli w niej uczestniczyć. Jesteśmy zatem tam, gdzie jest potrzeba Kościoła — podsumowuje matka Aniceta.Czego życzyć 100-latkom? Kolejnej setki? Na pewno. Bo słowo Boże czeka na kolejne stokrotne owoce, które pragnie wydawać za pośrednictwem apostolstwa loretanek we wszystkich przestrzeniach ich bogatego charyzmatu. Niech dociera przez kolejne stulecia do wielu umysłów i serc, bardziej czy mniej świadomie poszukujących żywego Boga,  Słowa, które stało się Ciałem.

W wakacyjnym „Różańcu” 2020:

Temat numeru: Pod czułym okiem Ojca. A w nim:

- Często mówimy: „Niech Boża Opatrzność czuwa nad tobą”. Co tak naprawdę oznacza to dobre życzenie? Czym jest Boża Opatrzność i w jaki sposób przejawia się w naszym życiu? Czy rzeczywiście czujemy się bezpieczni w Bożych rękach, a jeśli nie, to skąd biorą się nasze wątpliwości? Bóg jest kochającym Ojcem, który widzi dalej i z miłością czuwa nad nami. Warto Mu zaufać. Jak wejść na drogę tego zaufania? O tym w lipcowo-sierpniowym „Różańcu”.

A także:

- Siostry loretanki kończą 100 lat.

- Kult Matki Bożej Łaskawej.

- Pozmyślanie z Maryją na pierwsze soboty miesiąca.

Miesięcznik dostępny jest w Wydawnictwie Sióstr Loretanek,

tel. 22/ 673 58 39 lub na www.rozaniec.eu

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama