Piętnaście lat po śmierci ks. Józefa Tischnera wciąż żywa jest refleksja nad jego myślą filozoficzną. Na ile jednak zrozumieliśmy jego przesłanie?
Piętnaście lat po śmierci ks. Józefa Tischnera wciąż żywa jest refleksja nad jego myślą filozoficzną. Na ile jednak zrozumieliśmy jego przesłanie?
Wydawałoby się, że postaci ks. Józefa Tischnera nikomu, szczególnie w Polsce, przedstawiać nie trzeba. A jednak. Mimo licznych opracowań naukowego i publicystycznego dorobku tego niezwykłego człowieka i myśliciela, na próżno szukać w polskim życiu publicznym głoszonych przez niego duchowych i intelektualnych wartości.
Ten wieloletni kapelan „Solidarności” był nie tylko obserwatorem głębokich przemian politycznych w naszym kraju, ale także ich uczestnikiem. Jako intelektualista nie uciekał przed codziennymi doświadczeniami zwykłych ludzi, ale chciał, aby jego filozoficzna koncepcja człowieka była odpowiedzią na ich problemy, bóle i rozterki. W swoim przepełnionym troską o człowieka myśleniu widział nadzieję i lekarstwo. Powtarzał, że są sprawy, o których myśleć można, ale są też takie, o których myśleć trzeba. „Ale to, o czym myśleć trzeba, nie przychodzi u nas z kart książki, lecz z twarzy zaniepokojonego swym losem człowieka” (J. Tischner, Myśli wyszukane).
Ludzkie doświadczenie znajdowało odbicie w kazaniach księdza profesora, jego artykułach, a także cieszących się popularnością na całym świecie książkach. Najważniejszą publikacją zdaje się wydana w 1990 r. Filozofia dramatu, która w metaforyczny sposób opisuje otaczającą nas rzeczywistość w kategoriach dramatycznych — ludzi, czasu oraz sceny. Elementy dramatu pokrywają się z tymi, które wypełniają bez reszty całe nasze życie. Scena w tym rozumieniu jest przestrzenią spotkań i ludzkiej wolności. Nasze losy się przeplatają, jesteśmy jednocześnie i w takim samym stopniu uczestnikami, jak i świadkami wydarzeń. Podejmujemy dobre i złe decyzje, borykając się z różnymi ich konsekwencjami. Jesteśmy między ludźmi i między wartościami; uwarunkowani i jednocześnie wolni.
Z rozważań ks. Tischnera przebija niezwykła wrażliwość na drugiego człowieka. Właściwie nie sposób sprowadzić jego nauczania do jakichś zasad, norm lub systemu nakazów i zakazów — nasze zachowanie wobec innych jest formą artystycznej twórczości, która powinna być inspirowana przez Miłość. Drugi człowiek jest wielkim darem, śladem Boga w naszym życiu i zarazem partnerem do dialogu nawet, a może przede wszystkim wtedy, gdy ma odmienny od naszego punkt widzenia. Spotkanie jest otwarciem horyzontu etycznego — to znaczy, że dobro i zło to nie są dwie magiczne siły, ale postawy, które przyjmujemy wobec spotkanego na drodze życia człowieka.
Jednym z największych atutów intelektualnego dorobku ks. Józefa Tischnera jest fakt, że przy zachowaniu całkowitej wierności nauczaniu i tradycji Kościoła, udało mu się nadać swoim przekonaniom charakter uniwersalny. Jego sposób myślenia o wolności, prawdzie, solidarności międzyludzkiej i pracy znajdował akceptację w wielu różnych środowiskach — Ewangelia okazała się podstawą tych wartości, które są absolutnym fundamentem dla wszystkich ludzi dobrej woli.
Szczególnie istotnym pojęciem i jednocześnie narzędziem dochodzenia do prawdy stał się dla autora Filozofii dramatu dialog. Wedle ks. Tischnera myślenie, które ze swojej natury zawsze ciąży ku prawdzie, osiąga swoją właściwą formę wtedy, gdy jest owocem spotkania i dialogu. Nasze rozumienie pewnych spraw tego świata z pewnością nie jest doskonałe, stąd potrzeba naświetlenia spraw i rzeczy z wielu perspektyw. Oprócz „mojego świata” jest jeszcze „świat drugiego człowieka”, który mogę poznać tylko poprzez rozmowę i życzliwą wymianę poglądów. Dochodzenie do pełnej prawdy bez podejmowania dialogu jest kalekie i niepełne. Dopóki patrzę na siebie wyłącznie swoimi oczami, a nie oczami innych — znam tylko część prawdy. Dlatego spotkanie z drugim człowiekiem jest początkiem myślenia i otwarciem się na przyjęcie prawdy. Warto przypomnieć w tym miejscu słowa, które padły podczas rozmowy o Katechizmie Kościoła katolickiego z Jackiem Żakowskim: „Do prawdy dochodzi się wspólnie. W dialogu — tylko w dialogu. Więc byśmy się nie pomylili, musimy słuchać tych, którzy mają inne zdanie, jednocześnie czytając objawienie. Nie ma dla człowieka żadnej innej drogi, niż patrzyć w przeszłość, znać przeszłość, czytać objawienie, mieć nadzieję jutra i prowadzić dialog z tym światem, który nas otacza, słuchając nie tylko zwolenników, ale przede wszystkim naszych przeciwników” (J. Tischner i J. Żakowski, Tischner czyta Katechizm).
Wsłuchiwanie się w głos ludzi myślących inaczej jest wielką siłą i odwagą, której dzisiaj często brakuje w polskim życiu publicznym. Widać to na poziomie politycznym, społecznym, ale także tym codziennym — w naszych domach i lokalnych środowiskach. Potrzeba rzetelnego dialogu i otwarcia się na drugiego człowieka jest ogromna i wciąż aktualna, choć warto podkreślić, że przy niespójnym światopoglądzie i wątłym kręgosłupie moralnym dialog może wiązać się z licznymi zagrożeniami. Dlatego też sprawą nie mniej ważną jest kwestia silnej tożsamości — świadomości tego, kim jestem i jakim wartościom chcę pozostać wierny.
W swoich publikacjach filozof z Łopusznej (bo tam spędził większość swojego dzieciństwa) jest mocno zainteresowany wydarzeniami, które okazały się mieć kluczowe znaczenie dla losów naszego kraju. Prace ks. Tischnera charakteryzują się wyjątkowym rozumieniem spraw polskich, ale także, co chyba ważniejsze, dużym zainteresowaniem dotyczącym losów wyniszczonego przez totalitarną ideologię społeczeństwa. Nieszczęsny dar wolności — książka o takim tytule ukazała się niecałe cztery lata po tym, jak „4 czerwca 1989 r. skończył się w Polsce komunizm”. Na wielu płaszczyznach wolność okazała się dla nas wyzwaniem, któremu niezwykle trudno jest sprostać. Wolność jest zasadniczą wartością dla tych, którzy chcą i potrafią wykorzystywać ją dla tego, co jest prawdziwym dobrem. Jest jednak mieczem obosiecznym — powinna służyć dobru, ale może przynosić także niepożądany skutek w postaci zła. Po 1989 r. okazało się, że wcale nie tak łatwo jest zacząć wszystko od nowa, zbudować państwo od podstaw i zapisać czystą kartę sprawiedliwym prawem. Wolność jest trudna — otwiera drogę tak samo dobru, jak i złu, ale nie wolno nam przed wolnością uciekać. Wolność jest próbą naszej wiary i próbą naszego rozumu.
Ks. Tischner przekonywał, że wiara bez rozumu (podobnie jak rozum bez wiary) nie ma racji bytu i prędzej czy później brak zachowanej równowagi odbije się na nas negatywnie. Słowo Boże adresowane jest przecież do naszej rozumności, więc wszelka próba sprowadzenia wiary do samego posłuszeństwa wobec zasad skończy się zatrzymaniem duchowego rozwoju człowieka. Potrzebujemy prawdziwej relacji z Chrystusem — spotkania z Nim w sakramentach i w drugim człowieku. To, co dzieje się między mną a moim bliźnim jest przecież więcej niż bardzo bliską analogią mojej relacji z Bogiem — każde spotkanie wymaga uobecnienia miłości, do której wszyscy zostaliśmy przez Niego powołani. Nasz kontakt z Bogiem odbywa się przez drugiego człowieka, a więc od jakości relacji z ludźmi zależy jakość relacji z Bogiem. „Człowiek może być dla człowieka wysłańcem Nieba albo wysłańcem piekła” (J. Tischner, Filozofia dramatu).
Każdy z nas potrzebuje przewodnika w odkrywaniu skomplikowanych, ale fundamentalnych dla wiary zagadnień — ks. Tischner jest przewodnikiem nie tyle wskazującym drogę, ile towarzyszącym w życiowej wędrówce. Rzadko poucza, raczej zadaje pytania, byśmy mogli w sobie (i w naszych relacjach ze światem) poszukać odpowiedzi. Najlepszym pouczeniem jest pytanie. Sam Bóg po grzechu Adama nie potępia go, ale najpierw zadaje mu pytanie: Gdzie jesteś? (Rdz 3, 9). Pytanie to nie wypływa z ciekawości lub niewiedzy, ale jest sposobem pouczenia o konsekwencjach grzechu, o zagubieniu, które Adam musi sobie uświadomić. Ks. Tischner chciał, aby zadał je sobie każdy z nas, abyśmy stanęli w prawdzie o sobie i poszukali odpowiedzi.
Parafrazując nieco słowa bohatera niniejszego artykułu, można powiedzieć, że są autorzy, których czytać można, ale ks. Józef Tischner jest tym autorem, którego czytać trzeba — filozofia jest w gruncie rzeczy po to, żeby nie iść przez życie z zamkniętymi oczami.
opr. mg/mg