Homilia na 17 Niedzielę zwykłą roku B
Pewien człowiek przyszedł z Baal-Szalisza, przynosząc mężowi Bożemu chleb z pierwocin, dwadzieścia chlebów jęczmiennych i świeżego zboża w worku. On zaś rozkazał: «Podaj ludziom i niech jedzą!» Lecz sługa jego odrzekł: «Jakże to rozdzielę między stu ludzi?» A on odpowiedział: «Podaj ludziom i niech jedzą, bo tak mówi Pan: Nasycą się i pozostawią resztki». Położył więc to przed nimi, a ci jedli i pozostawili resztki — według słowa Pańskiego.
Pierwsze i trzecie czytanie liturgiczne mówią o cudzie rozmnożenia chleba. Pierwsze czytanie z Drugiej Księgi Królewskiej opowiada o cudzie rozmnożenia chleba przez proroka Elizeusza: na jego polecenie dawano chleb z jednego bochenka dla stu ludzi i nikomu nie brakło.
Elizeusz mnożył chleb: podobnie czynił Chrystus. Bo chleba potrzebowali ludzie. A czego dziś potrzebują i co my możemy dla nich uczynić, dla społeczeństwa, dla narodu? W roku 1907 zmarł w Przemyślu dr Henryk Jordan: profesor UJ w Krakowie, pochowany został na cmentarzu Rakowickim. W 1884 roku stracił jedynego syna. Nie mając już swoich dzieci, poświęcił się działalności na rzecz młodzieży Krakowa. Przede wszystkim chodziło mu o podniesienie stanu zdrowia młodzieży. W tym celu założył dla nich park, noszący do dziś imię swego założyciela. Znajduje się przy alei 3 Maja. Propagował masowy sport, widząc w nim sposób na wyrobienie tężyzny fizycznej u młodzieży. Dawał możliwości pracy fizycznej, otwierając na terenie parku wzorcowe pracownie: stolarską, ślusarską, tokarską, rzeź- biarską. Dbał o estetykę miasta i ufundował kilka pomników dla Krakowa. Z jego inicjatywy ustawiono w parku 4 popiersia wybitnych Polaków. — Doktor Jordan, podobnie jak Elizeusz, pomnażał dobra materialne i duchowe i dzielił się nimi z mieszkańcami współczesnego sobie Krakowa i Krakowa następnych pokoleń.
Za: Kalendarium duszpasterskie, t. II, s. 283.
A zatem zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który [jest i działa] ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.
Św. Paweł apostoł wzywa nas, byśmy się nawzajem traktowali z pokorą, cichością i cierpliwością. Jednym słowem, z miłością.
Ks. Jerzy Langman w swoich wspomnieniach obozowych pisze, jak boleśnie odczuł brak miłości bliźniego w przeddzień wyzwolenia, gdy więźniowie byli prowadzeni z Buchenwaldu przez wioski i miasta niemieckie, a nikt z mieszkańców nie zdobył się na podanie któremuś z więźniów kawałka chleba lub szklanki wody. Oto jego skarga na mieszkańców jednej z takich wiosek, przez którą przechodzili więźniowie:
„Z daleka widzimy wieś. Duża, gospodarna, czysta, bogata, spore chałupy, stodoły, stajnie, studnie, jest duży kamienny krzyż przy drodze. Przechodzimy tę wieś w ciszy, nie wolno w niej strzelać ludzi. Upadających prowadzą i sadzają na wozie. Jakiś niespodziewany akt miłosierdzia. Nie ufam mu. Miłosierdzie to przecież wielki czyn. Tu coś jest. Co to znaczy? Biedacy odżywają nieco. Wyszli mieszkańcy wsi. Patrzą i patrzą. Przecież oni widzą naszą nędzę. Nam nie wolno podejść do studni. Nikt z mieszkańców nie podchodzi z kawałkiem chleba, z garnuszkiem mleka czy choćby wody. Przecież tu jest krzyż przy drodze na środku wsi. Przecież tu było opowiadane, czytane, głoszone z ambon, nauczane w szkole słowo o kubku wody, który nie zostanie bez nagrody.
Wieś zakamieniała, bez serca, ani jednego odruchu ludzkości. Jeżeli zostali sterroryzowani i mają nakaz, by niczym nie pomóc, to dlaczego tak patrzą? Czemu się gapią? Przecież to są przeważnie kobiety. I stare, i młode”.
Ks. Jerzy Langman, Oczekiwanie. Buchenwald, Kraków 1973, s. 350—351.
Potem Jezus udał się za Jezioro Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił na tych, którzy chorowali. Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha. Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą do Niego, rzekł do Filipa: «Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?» A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić. Odpowiedział Mu Filip: «Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać». Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: «Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?» Jezus zatem rzekł: «Każcie ludziom usiąść!» A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy. Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: «Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło». Zebrali więc, i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów.
A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: «Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat». Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.
Dwukrotne rozmnożenie chleba przez Chrystusa i użycie go do ustanowienia sakramentu Eucharystii sprawiło, że chleb w chrześcijaństwie jest traktowany ze szczególnym pietyzmem. Pietyzm ten cechuje również postawę Polaków. Nawiązuje do niego w jednym ze swych wierszy Cyprian Kamil Norwid (1821—1883):
Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba Podnoszą z ziemi przez uszanowanie Dla darów Nieba... Tęskno mi, Panie... Do kraju tego, gdzie winą jest dużą Popsować gniazdo na gruszy bocianie, Bo wszystkim służą... Tęskno mi, Panie... Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłony Są jak odwieczne Chrystusa wyznanie: „Bądź pochwalony!” Tęskno mi, Panie...
C. K. Norwid, Pamiętnik artysty, Warszawa 1959, s. 63—64.
opr. mg/mg