Homilia na 26 niedzielę zwykłą roku B
Wtedy Jan rzekł do Niego: «Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami». Lecz Jezus odrzekł: «Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody.
Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze. Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony.
I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła.
Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie».
Apostoł Jan uważa, że tylko Dwunastu ma prawo działać w imię Jezusa: „Widzieliśmy człowieka, który w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie należy do nas”. Jezus natychmiast rozrywa ten ścisły krąg, rozszerzając go do maksimum: „Kto nie jest przeciwko nam, jest z nami”.
U Mateusza jednak potykamy się o „kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie”. Inna reakcja? Tak, ponieważ sytuacja jest inna. U Mateusza (12,30) Jezus zostaje oskarżony przez faryzeuszy o zmowę z diabłem! Reaguje gwałtownie: Nie chcecie być ze Mną. Oni uczynili świadomy wybór — najstraszliwszy, jakiego człowiek może dokonać: widzieli Jezusa, słuchali Jezusa i są przeciwko Niemu.
U Marka (i Łukasza) jest inaczej: chodzi o człowieka dobrej woli: „Ponieważ czyni cuda w moje imię, nie może być przeciwnikiem. Nie jest przeciwko nam”.
A zatem jest z nami? Wydaje się to dosyć optymistyczne.
W tym punkcie zawsze będziemy podzieleni na chrześcijan otwartych i chrześcijan nieufnych. Jan jest zwolennikiem getta: „Ten człowiek nie należy do nas”. Trzeba sprawdzić. Ślepe otwarcie nie byłoby lepsze od sekciarskiego zamknięcia się we własnym kręgu.
Myśląc o niektórych z tych, którzy wzywać będą Jego imienia („Panie, Panie, w Twoje imię prorokowaliśmy i wyrzucaliśmy złe duchy, i czyniliśmy cuda”), Jezus powiedział surowo: „W dniu sądu oświadczę im: nigdy was nie znałem”.
Dlaczego? Ponieważ żyli obłudnie. Bardzo pięknie mówili: „Panie, Panie!”, byli specjalistami od spraw religijnych, ale prowadzili złe życie: „Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!” (Mt 7,22-23).
Oto kryterium, które pomoże nam zadecydować, czy ten albo tamten należy do nas: nie „Panie, Panie!”, lecz troska, aby nie być złym.
Ktoś powie, że kryterium jest szerokie? Z pewnością. Tym bardziej że trzeba je stosować w sposób dynamiczny: zobaczyć, czy w tym momencie ten człowiek stara się być dobry. Jeśli tak, należy do nas, niezależnie od jego przeszłości. Nie odrzucajmy go tylko dlatego, że jest trochę inny, że nie jest zbytnio praktykujący albo ortodoksyjny. Że może nawet jest dosyć daleko od Chrystusa, ale czuje się przez Niego przyciągany.
Sami musimy się zastanowić, czy nasza chrześcijańska grupa jest miejscem gościnnym, otwartym dla innych, czy też jest zamkniętym klubem. Jezus przyszedł, żeby zgromadzić wszystkich ludzi. Jeśli zamykamy drzwi, chcąc by nasza grupa była bardzo porządna, będzie nam ze sobą dobrze. Ale być może nie będzie wśród nas Jezusa.
ANDRÉ SÈVE, Homilie niedzielne Kraków 1999
opr. mg/mg